niedziela, 29 września 2013
Tullamore - migawki
Labels:
distillery,
Ireland,
Tullamore
sobota, 28 września 2013
a w powietrzu zapach trawy
Boli mnie głowa. Tak zwyczajnie, chroniczny ból, do którego przywykłam. Dzień był nieznośny i dobrze, że się skończył. Jeszcze gotuję cieciorkę, jeszcze piszę list, rozmawiam z Kasią, jeszcze chciałabym obejrzeć film, albo posłuchać książkę, poczytać inną. Chciałabym, żeby lemoniada była mniej słodka, wtedy nie miałabym większego pragnienia. I czuję się zupełnie dobrze, chociaż nie uważam, chociaż kolory za oknem się zmieniają i pochłania mnie ryk krów. Już wiem, w całej tej sytuacji, nie pasuje ryk, lepiej, żeby krowy w nocy spały. Chociaż może, to jest tak, że ja nie mogę spać i one też?
czwartek, 26 września 2013
Mam tylko chwilę
Mam tylko chwilę, muszę się przebudzić i wpiąć w życie. Nocne słuchanie ulubionej audycji, kiedy człowiek wcześniej jest dwadzieścia godzin na biegu, to pomysł z serii: bez sensu. Od siódmej budziły mnie drzemki co 5 minut, później włączył się drugi telefon, co piętnaście minut. Wstałam, zrobiłam śniadanie bez miłości i nie pamiętam, jak wróciłam na górę, wpełzłam do łóżka. Czułam się tak, jakby pochłonęła mnie cholera. Lepka, gorąca i za chwilę topniejąca. Miałam sen pokryty pajęczyną, nogi ciążyły, a usta były suche. Dobrze, że Paddy trzyma przy łóżku odrobinę wody w butelce. Czułam w sobie wszystkie znane mi zwierzęta, brakowało, żebym zaczęła wyć. Miałam wyjść, ale przegrałam ze snem. Naprawdę nie daję rady po pracowitym dniu męczyć się i czekać. Wiem, że to próba na wytrzymałość, ale nie mam już w sobie młodzieńczej energii, nie ma we mnie posłuszeństwa. Przewracam się i myślę o godności. Strumienie deszczu za oknem polerują asfalt, mam ciężkie powieki i spróbuj na mnie nakrzyczeć, spróbuj wepchnąć moją głowę do środka, do tej bezwładności, co przylgnęła do skóry. Idę.
wtorek, 24 września 2013
poniedziałek, 23 września 2013
Odgrzebki
Zdjęcia z muzeum w Cavan. Byliśmy tam na wernisażu i przypomniało mi się, że zaciekawiła nas miejscowa historia futbolu
niedziela, 22 września 2013
culture night
Włożyłam kapelusz i wyszłam z domu. Wiatr mnie dopadł
pierwszy, później sąsiad. Przeszukiwaliśmy jard porośnięty jeżynami. W sumie
dawno nie widziałam takiej ilości puszek po piwie. Zaczęło padać, a ja śpieszyłam się na
wernisaż. Kiedy dotarłam okazało się, że to nie jest mój kapelusz. Była noc i
już nic mnie nie ciągnęło, oprócz Paddy'ego, więc wypiliśmy po jednej szklance
z lodem. Nagle przypomniałam sobie obraz namalowany na papierze i poczułam, że
zasłaniam widok. Przesuwałam się, to w lewo, to w prawo. Z całego serca miałam
dość. Tymczasem dotarł do mnie głos ze sceny. Próbowałam nie słyszeć.
Spojrzałam z lękiem w tamtą stronę i poczułam na sobie to znużenie. Ech…
piątek, 20 września 2013
wewnętrzny spokój
Agnieszka Renusz |
Znalazłam w pamięci listę rzeczy do zabrania. Książki, książki, książki. Do tego zielona pietruszka (suszona), dwa obrusy, dwa ręczniki, śpiwór, jakieś coś tam, nawóz - ile to rzeczy człowiek gromadzi. A wystarczy trochę wody, ognia, albo odwrotnie i sprawa załatwiona. Siedzę w kącie i drażnię język. Psuje mi to nastrój, ale język spędza we mnie najwięcej czasu, więc jak mam wyjaśnić, że robi się jałowy. Niech już sobie udaje, że mną rządzi. Chociaż wczoraj zwątpiłam i nie wiem, czy jest ze mną szczery. Na szczęście nie wyrywa się z gardła i nie sprawia wrażenia, że się lękam, albo wściekam. A rano… rano słyszę: czy pani już nie śpi? Przybieram postawę obserwatora, mierzę oddech, czekam, aż do równowagi. Cokolwiek zakładam, chce mi się pić.
czwartek, 19 września 2013
Mnie tam nie ma
![]() |
Jesienne migracje Jacka Witczyńskiego |
Otwierał i zamykał drzwi przez strzępki rozmów o pogodzie.
W majowy weekend znowu olbrzymie korki, auta jak naparstki
pokryją dwa pasy nad morze, a przecież umiem jeździć na rolkach.
Pomagam sobie palcami pokłutymi od igły i waham się wisząc w dół.
Bananowe chmury, ciężarówki w marchewki, mleko w cętki
łyżka w tą czy w tamtą? Zamieszkamy razem z kubkami w koty,
kartki objęte cedrową ramką zapachną wakacjami jak wtedy:
zwinęliśmy ojcu gąsior ze śliwkami i pod oknem pękł wentyl,
akurat zakładałam łańcuch na skrzynkę
z listami. Piliście za mnie i za nich,
bez wysiłku, w gabinecie na siódmym piętrze. O tej samej godzinie
próbowałam policzyć świeczki, później pachniały kwiaty,
a znaki drogowe prowadziły na ulicę i nikt nie zauważał
pieszych.
Nie, żeby było ze mną gorzej. Chodzę po ogrodzie,
wśród plam z rdzy czarne robaki na mniszkach
dotrą do ziemi. Nikt się nie zorientował, że śpiewałam?
22.04.2012
wtorek, 17 września 2013
poniedziałek, 16 września 2013
Ciemna Strona Mocy
Nigdy nie byłam ulizaną dziewczynką, no może kilka razy, kiedy śpiewałam psalmy w kościele. Później nikt nie odważył się kupić mi wstążek albo posadzić równo z innymi. Babcia mówiła o mnie „artystka”, a szeptem dodawała, że ze spalonego teatru. Nigdy później nie porównywała mnie z nikim i tak już zostało. Wiem, że dzisiaj byłaby dumna. Moja nieżyjąca polonistka również, chociaż nie było nam razem po drodze. Jestem dorosła, potrafię zdjąć drzwi z zawiasów, analizować powieści, słowa, rozpoznać głupotę, jednak nie potrafię pogodzić się z faktem, że moją ulubioną audycję radiową przenoszą na „martwe pasmo”. I nie mogę napisać: nic nie szkodzi. Przecież szkodzi, jak cholera szkodzi. „Trójka” mi szkodzi! Kilka lat temu pracownicy walczyli, strajkowali o powrót Dyrektorki, słuchacze również. Dzisiaj tym słuchaczom wmawia się, że chodzi o statystyki. I żeby była jasność – nikt z „Trójki” nie rozmawia ze słuchaczami, jakby nie istnieli, nie było ich. Skoro mnie nie ma, to mnie nie będzie. Trzymaj się dyrekcjo i goodbye. Jednak zanim ostatecznie skończę moją przygodę z „Trójką”, moim najmilejszym radiem, napiszę, że Dyrekcja nie musi wciąż korzystać ze złych pomysłów i nazywać ludzi z tradycjami „klanem”. Kokietują i prowadzą te swoje sfingowane rozmówki w eterze, ale ja już nie wierzę im. Okłamali mnie, chociaż podnosiłam ich z ziemi i mówiłam wszystkim: dobra „Trójka”, dobra. W tej chwili znów społecznie przegrana. Bo ja mam piękny widok i 307 nagranych audycji CSM, a oni nawet nie słuchają programów, które są nadawane i nie wiedzą, że śmieją się ze wstydu, proszę bardzo – śmiejcie się. Wstyd, „Trójko”, wstyd. Wygwizdałam cię, kierowniku muzyczny, z taką propozycją wyszłam do innych i też cię wygwizdali, oczywiście po twojej stronie są tylko dziecięce grzeszki, zająłeś się chodzeniem do pracy i pielęgnujesz w sobie nieprofesjonalizm. Nie minęło mi i nie minie, innym też i zapamiętam sobie, że promocja w twoim wydaniu jest krótsza od mojej książki, że jesteś chwilowo tam, gdzie jesteś, później będziesz prosił innych: nie róbcie mi tego, nie róbcie i nikt cię nie wysłucha. Tak to widzę, przewiduję! „Trójka” – jedyna alternatywa? Może i tak, przeczekam, zaśpiewam kilka psalmów i poproszę, żeby Dyrekcja się zmieniła, może wylecieć na bruk, nie mam nic przeciwko, nie zgadzam się i nie akceptuję przeniesienia mojej audycji na „martwe pasmo”. Jestem lojalną słuchaczką „klanu Kaczkowskich”, no sorry, ale nikt inny nie miał ochoty mnie przygarnąć, wezwać, zapaść głęboko w głowie. To jednak kultura Kaczkowskich unaoczniła mi, co jest w dobrym guście. Nie jestem pozbawiona emocji, widzicie to przecież, dla mnie to pewien rodzaj ekspresji, uzupełniania się, wychowania. Przecież babcia już nie żyje, a ja do dzisiaj potrafię wyśpiewać godzinki bez zająknięcia. Już nie może mi powiedzieć: dziecko, potrzeba ludzka jest najludniejsza w nas samych, lgniemy do najlepszych! Beksiński porzucił mnie, chociaż są tacy, którzy mówią, że w „tej Trójce” nie byłoby dla niego miejsca. Dla mnie też już nie ma. Mam nadzieję, że odszukacie stronę Aleksandry Kaczkowskiej i odsłuchacie jej archiwalne audycje. Odbierają nam wszystkich superbohaterów, córki pięknych ojców, biorą ich i robią sobie obciach. Przeczytałam kiedyś termin „Muzeum Śmiecia”, wszystko było tam na niby. Teraz z tym określeniem kojarzy mi się „Trójka”.
niedziela, 15 września 2013
48 numer sZAFy już w sieci
![]() |
foto na okładce - Agnieszka Renusz |
POEZJA:
Ewa Brzoza-Birk, Stefan Buchta, Tadeusz Dąbrowski, Łucja Dudzińska, Agata Jabłońska, Danuta Agnieszka Kurczewicz, Ninette Nerval, Tomasz Ososiński, Przemysław Owczarek, Kasper Pfeifer, Tomasz Pietrzak, Maciej Raś, Rafał Skonieczny, Ewa Solska, Robert Wieczorek, Agnieszka Wojciechowska
PROZA:
Eugeniusz Bareya, Jacek Durski, Grzegorz Ósmy, Paulina Korzeniewska, Grzegorz Panek
FOTOGRAFIA-GRAFIKA-MALARSTWO:
Małgorzata Bańkowska, Marta Czarnecka, Monika Ekiert Jezusek, Mirosław Kin, Aleksander Marek Korman, Ewelina Lebida, Krzysztof Łozowski, Arek Łuszczyk, Andrzej Mazur, Piotr Pasiewicz, Agnieszka Renusz, Andrzej Troc
sZAFa Presents:
Paweł Łęczuk - Kolędnicy
Wspomnienie Romana Knapa w wywiadzie z Małgorzatą Köhler
Teresa Radziewicz & Jakub Sajkowski - Kamil Brewiński Clubbing
ESEJ-FELIETON-RELACJE:
Filip Chrząszczak - Naruszenie strefy bezpieczeństwa
Mariola Konieczna - Relacja z Portu Poetyckiego
Maria Mamczur - półślepi i nierozłączni Andrzej Troc
Małgorzata Południak - Ciemna Strona Mocy
Klaudia Raczek - Felieton na zamówienie. Zamiast Klaudii Raczek
Maja Staśko - Libernet. O niebezpieczeństwach tradycyjnej literatury elektronicznej
Mariola Sznapka - Moja kochana, dumna prowincja - w 100. rocznicę
urodzin Kornela Filipowicza
Kamila Wasilewska-Kaczmarczyk - Pory roku i (nie)zwykła (nie)codzienność
TEATR, FILM:
Izabella Bartnicka - …bo życie przerosło kabaret
KRYTYKA LITERACKA, RECENZJA:
Rafa Derda - Usta spoza horyzontu zdarzeń, czyli na temat Podań Cezarego Domarusa. * Zawsze bym dokądś jechał, czyli na temat Przeniesionego człowieka Rafała Skoniecznego.
Ewa Frączek - Dzisiaj narysujemy śmierć Wojciecha Tochmana
Teresa Radziewicz - W drodze, w pamięci, w poszukiwaniach – w Pomiędzy Tadeusza Dąbrowskiego * Melancholie i tęsknoty w Pięciu bajkach Tomasza Ososińskiego
Jakub Sajkowski - Zalążki i powierzchnie. Maciej Raś, Pasmo. * Ślady po erupcji i inne drobiazgi. Rafał Skonieczny, Przeniesiony człowiek.
Elżbieta Binswanger-Stefańska - Wolność Fantazji w pracowni Krzysztofa Łozowskiego
Joanna Mieszkowicz - "Przestrzeń publiczna nie służy mówieniu prawdy. Prawda nie opuszcza czterech ścian", Ości - Ignacy Karpowicz * Obrazy Grzegorza Radziewicza
Natalia Pecyna - Nadszedł czas/ siostry/ na złom oddać/ nasze poczucie winy. O Sadze o miłości stulecia Märty Tikkanen
Ewelina Sasin - We władzy „złego dżina”. Elif Şafak Czarne mleko
Maja Staśko - Nickiewicz. Wokół nihilizmu Adama Mickiewicza (na podstawie wybranych liryków lozańskich) * Ty-tułów. Wokół Patetica ars poetica Joanny Mueller v. 9.0
Maja Wolniewska - o fotografii Moniki Ekiert Jezusek * Theatrum mundi Piotra Pasiewicza
WYWIAD:
Mateusz Grzeszczuk rozmawia
- z Joanną Mueller
- z Olga Matuszewską
- z Tomaszem Różyckim
Katarzyna Tchórz rozmawia
- z Aleksandrem Kormanem
Marcin Włodarski rozmawia
- z Tomaszem Ososińskim
CZYTANIA:
Sławomir Hornik - Tajemnice alfabetu. O wierszu Facet, który kupił świat Tomasza Różyckiego.
zapraszam :)
zapraszam :)
sobota, 14 września 2013
Czarny piątek
Pochłonął mnie piątek. Uległam jak piasek. Zgrzytałam między zębami, wciskałam się w kąty, było tak sobie. Paddy obchodził mnie łukiem, chociaż przez moment rozważał, czy mnie nie zmieść. Naturalnie nie zmienia to faktu, że mnie kocha, chociaż podnoszę ciśnienie wzorocowo. Jak ktoś ma niskie, jestem do wynajęcia. Krótko mówiąc, to nie był modelowy dzień. Nie był nawet ciut stabilny. Chociaż wieczorem nabrałam mocy i udało mi się wypatroszyć głowę. Spoglądam na zegarek, w Polsce jest po północy. Zatem opadnę miękko i spojrzę w sufit, może zasnę.
kurchan od środka http://www.megalithicireland.com/Carrowkeel%20home.htm |
Labels:
Carrowkeel,
Ireland,
Megalith
piątek, 13 września 2013
wspominki
William Butler Yeats, syn malarza Johna Butlera Yeatsa. Mieszkał w niezwykłym miescu, w County Sligo, tam spędził dzieciństwo. Celtycki folklor, epika iryjska odrodziła się w twórczości Yeatsa. Jack Butler Yeats, brat Wiliama, malarz, również tam nieźle namieszał. Zatem nie można dziwić się, ża na każdym kroku w Sligo spotykamy się z określeniem - kraina Yeatsa.
Labels:
Abbey,
Atlantic,
Ben Bulben,
Ireland,
Mullaghmore,
Sligo,
Waterfall,
Yeats
czwartek, 12 września 2013
środa, 11 września 2013
Zaglądasz w moją chorobę podobną do migreny
Samotna kobieta szepcze, pragnie za wszelką cenę
wynurzyć się z wody, dotknąć lustra.
Nie szuka w sobie
nieszczęścia, liczy kochanków,
skuchy wynikające ze starodawnych metafor, o losie!
Gdybyś czekał za drzwiami, czułaby niepokój.
przepaska na biodrze drażni skórę, ślady zacierają powód do
wymówki,
chociaż opadające liście schną, a nieskończoność przejść i wyjść burzy schemat.
chociaż opadające liście schną, a nieskończoność przejść i wyjść burzy schemat.
Inna kobieta przypomina jak przed kilkunastu laty inaczej
smakowały pomarańcze, wtedy biegała i nikt od niej nie
wymagał
catwalku, a
dzisiaj gazety powtarzają: bądź ostrożna, mięsożerne rośliny
gwałcą singielkę, zapuszczą w trzewia miód, żebyś nie
mogła
otworzyć oczu, nie mogła się ruszyć. O losie! Jednym
kliknięciem w klawiaturę
znajdziesz sposób na upragnioną wolność, obok ryb i
nocnych zwierząt.Jackback - Kilbeggan
Pisałam kiedyś o tym kole, więc nie będę się powtarzała http://wcieniuskrzydel.blogspot.ie/2012/09/schowaam-jezyk-i-czytam.html
Labels:
distillery,
Ireland,
Kilbeggan
sobota, 7 września 2013
Złote myśli
Paddy chodzi wściekły. Od rana leje. Zaczynam łagodnie:
- adoptowałbyś sobie ze dwie pszczółki i już nie narzekał
- oooo, to jest myśl, zgodziłabyś na dwie pszczółki u nas w sypialni?
- o jakich ty pszczołach myślisz?
- a ty o jakich?
Wieczorem:
- eM, jeżeli miałbym to powiedzieć, nie powiedziałbym pszczółki,
tylko pszczoły, popraw to!
No to mnie zagiął drugi raz :P
- adoptowałbyś sobie ze dwie pszczółki i już nie narzekał
- oooo, to jest myśl, zgodziłabyś na dwie pszczółki u nas w sypialni?
- o jakich ty pszczołach myślisz?
- a ty o jakich?
Molly Malone |
- eM, jeżeli miałbym to powiedzieć, nie powiedziałbym pszczółki,
tylko pszczoły, popraw to!
No to mnie zagiął drugi raz :P
czwartek, 5 września 2013
Rozejście
stoliki - wydłubywane widelcem, odrapane krzesła.
Sklepienia kościołów kończą się u schyłku, więc wracasz
do kolejki, z której wyrastają ciąże, dzieci dmuchają
balony o zapachu żelków, jesteś trochę dziwny,
trochę zdziwiony.
Namalowany obrazek pozostawia przestrzenny klimat,
panowie pociągają na pół gwizdka, panie drepczą w miejscu,
martwy sezon na burdele, ciała wyłowione o wschodzie słońca.
I nie robię ci wyrzutów o wytarte rekwizyty, kiedy spodnie
dziurawisz dokładnie w tym samym miejscu. Rozmawiamy o operze,
o nowych kolorach wiosny i o prawdziwych mężczyznach.
Upał od którego zdychają koty, chyba że mógłbyś przemalować
psa, albo nutrię - kojarzy się z komuną, śmierdzącym płaszczem
w szafie, gdybyś potrafił z tym krajobrazem wejść głębiej,
niezależnie od przeżyć. Przelotne myśli urywają się pospiesznie
dlatego nie powstanie seria akwarelek, a rytm wznoszenia
i opadania sprawi, że nie otworzę drugiej teczki. Nie wylecą
zakładki zdobione włosami dziewcząt. Zajmę stolik obok.
23.05.2013
wtorek, 3 września 2013
Zaproszenie
Polecam Wam wystawę Marzeny Naliwajko (Pola Minster), można oglądać do 30 września w Miejskiej Galerii Sztuki MM w Chorzowie, więc zachęcam
![]() |
Marzena Naliwajko |
Odgłosy
Marzanny. Nie wiem, kto stanie w progu domu, po raz kolejny lina
odrywa się od urwiska, dławi powietrze i zachłannie przenika turystów,
handlarzy muszli.
Mrużę oczy, żeby żadna zmarszczka nie odczepiła się przedwcześnie,
chciałam odpędzić od siebie zapach suszonych liści,
dziś, skupiona nad myślami, obserwuję lot ptaków.
poniedziałek, 2 września 2013
Nie mierzę się na dni, godziny, minuty
Anonimy kasuję. Przepraszam, ale nie lubię takich zagrywek, chyba, że autor się podpisze, chociażby w mailu, jeżeli nie chce ujawniać się na forum. Hejterskie komentarze wylatują od razu, więc proszę nie trać czasu. Wiem, nie spodziewałeś się, że zabiorę głos, bo przecież to tylko blog, kto by się przejmował moimi uczuciami. Tam gdzie byłam zeszłej nocy, było bardziej zielono niż zwykle, a czułość z jaką Paddy zwracał się do zwierząt kręciła się na wysokości nosa. Było kilka podwórek, schodów i korytarzy. Poprzednio wielokrotnie lataliśmy w różne miejsca, spaliśmy z otwartymi oczami, w sumie, kiedy zobaczyłam psa, dotarło do mnie, że to tylko sen. Posmutniałam.
niedziela, 1 września 2013
Na raty
Rozpłakałam się zanim historia się skończyła. Nie wolno się śpieszyć, albo nie, wolno tym, co lubią. Nie lubię, więc przymilałam się do Paddy'ego, kiedy zmywał kurz z liści, lubię jego uśmiech odbijający się w szybie, nie muszę tego tłumaczyć, prawda? Czy myślicie, że można czuć się bardziej bezpiecznie? Nawet nie wzdycham, nie opuszczam ramion, jest przy mnie. Upiekłam kurczaka na słoiku z wodą, wczoraj kurczę natarłam mieszanką ziół z sosem sojowym, do tego przygotowałam ryż z surówką z kalarepy, której Paddy nigdy nie robił. Improwizowałam. Gdyby żył nasz pies, łasiłby się teraz do naszych nóg, byłoby śmiesznie. "Wielka ryba" - cóż to za historia. Tak, jestem opóźniona z tymi wszystkimi filmami. Dobrze, że zostało trochę wody dla mnie, czasami uczucie wysuszenia, mocniej odczuwalne w takich chwilach powoduje, że zwykła herbata, to za mało.
![]() |
Connemara |
Subskrybuj:
Posty (Atom)