TŁO
Podczas studiów realizowałam projekt graficzny dla Biblioteki Narodowej Irlandii, której celem było zachęcanie ludzi do czytania dla przyjemności. W świecie, gdzie o nasz wolny czas konkurują seriale, media społecznościowe i inne formy rozrywki, książki często schodzą na dalszy plan. Tematem przewodnim kampanii było wzbudzenie ciekawości wobec nowych słów – takich, które jeszcze nie trafiły do słownika Oxford English Dictionary.
WYZWANIE
Zadanie polegało na wybraniu jednego, nietypowego słowa i stworzeniu plakatu, który przedstawi je odbiorcy – wraz z jego brzmieniem, definicją i znaczeniem. Celem było wprowadzenie tego słowa do powszechnego użycia – a tym samym umożliwienie mu znalezienia miejsca w oficjalnym słowniku.
KONTYNUACJA
Teraz, po latach, postanowiłam wrócić do tego pomysłu – ale na własnych zasadach. Tworzę wizualny słownik słów, które nie tylko brzmią pięknie, ale też pasują do wierszy, do określonych chwil, do ludzi, których kocham. To mój osobisty projekt – hybryda poezji, grafiki i pamięci.
Moje słowo, które wybrałam ze strony The Dictionary of Obscure Sorrows. Ale kolejne, to już własna abstrakcja.
To, co dzieje się obok, jakby od niechcenia. Improwizacje znajomych w kuchni. Notatki pisane na marginesach. Głos dziewczyny śpiewającej do własnego cienia w tunelu. Niepublikowane obrazy, które ktoś namalował tylko dla siebie. Rzeczy, które nie szukają oklasków, ale są gotowe na zachwyt.
Silience to światło boczne – nie reflektor, lecz blask przechodzący przez liście. W świecie, który premiuje głośność i widoczność, silience przypomina, że piękno nie zawsze prosi się o uwagę.
Wybrałam to słowo, bo od lat noszę je w sobie. To właśnie ono zainspirowało mnie kiedyś do stworzenia plakatu dla biblioteki – jako forma hołdu dla tych niepozornych aktów twórczości, które mijamy bez słowa. Teraz, z dystansu czasu, wracam do tej intuicji. Chcę zebrać słowa, które pasują do różnych okoliczności – do wierszy, do listów, do rozmów z przyjaciółmi. Tak powstaje mój słownik: osobisty, nieregularny, utkany z języka, który mnie ocala. Silience otwiera go z ciszą, która nie prosi, ale zostaje.
Mały słownik zmyśleń
O tym, jak powstają słowa, które nie istnieją (jeszcze)
Ten słownik nie powstał z potrzeby porządkowania świata, lecz z pragnienia, by pozwolić mu mówić własnym głosem. Głosem wymyślonym, delikatnym, pełnym dziwnych zgłosek, które przychodzą do nas w półśnie, w śmiechu dziecka, w ciszy między pytaniem a odpowiedzią. Mały słownik zmyśleń to zbiór słów, które nie istnieją – a mimo to wiele potrafią powiedzieć. Niektóre zrodziły się z języka codzienności, inne z mgły, z popołudniowego światła, z rodzinnych rytuałów, z chwil tak ulotnych, że trzeba było je nazwać, by nie zniknęły bez śladu. To słownik tworzony na przekór dorosłości, która lubi wszystko wyjaśniać, i na przekór rzeczywistości, która rzadko daje się zamknąć w gotowych definicjach. Każde słowo tutaj to mała opowieść, czasem ślad czyjegoś spojrzenia, fragment krajobrazu, nowe imię dla dobrze znanego uczucia. Niech ten zbiór będzie zachętą do zmyślania – do tworzenia własnych słów, własnych map, własnych światów. Bo przecież język nie jest tylko narzędziem – jest też zabawą, snem i domem.
świt śmiegowy (wyrażenie poetyckie, idiomatyczne) –
rodzaj bardzo wczesnego, wilgotnego świtu, w którym światło wdziera się przez resztki mgły i nocnej mżawki, tworząc na trawach i dachach połysk przypominający rozpuszczony śnieg lub pierwszy cień rosy; świt niepewny, pomiędzy końcem zimy a początkiem wiosny, kiedy wszystko jest jeszcze zawieszone, jeszcze nie przebudzone, ale już nie śpi.
– W świt śmiegowy drzewa wyglądały, jakby się wahały: czy jeszcze milczeć, czy już rosnąć.
– Wyszedłem w świt śmiegowy, gdzie ptaki śniły na głos.
zmierzch zaraniczny (wyrażenie oksymoroniczne, idiomatyczne) –
chwila tuż po zmierzchu, a jednocześnie przed jakimkolwiek nowym początkiem; stan światła i ducha, w którym coś już się zakończyło, ale jeszcze nie zdążyło narodzić. Czas dla tych, którzy czują przeczucie przyszłości, ale stoją w cieniu tego, co minione. W naturze odpowiada mu najciemniejszy moment tuż przed zniknięciem ostatnich konturów dnia, który nie przechodzi jeszcze w noc.
– W zmierzchu zaranicznym myśli są jak jaskółki – niskie, szybkie, bez lądowania.
– To, co powiedziałeś, zawisło w zmierzchu zaranicznym – ani prawda, ani sen.
- [pierwotne znaczenie] złośliwa myśl, która lgnie do człowieka jak komar do ciepłej skóry; natrętna emocja o smaku zawiści, rozdrażnienia albo krzywdy, która choć nieproszona, zostaje na noc.– Nie chciałam tego mówić, to jędzyca mi podpowiedziała.
- [znaczenie głębsze, osadowe] duch kobiecy z przeszłości rodu, który objawia się w chwilach rozpaczy lub niesprawiedliwości – nie po to, by pomóc, ale by przypomnieć, że siła kobiet nie zawsze była łagodna. Bywa w niej dzikość, bywa pieśń zębami śpiewana, bywa rzucona obelga, która staje się zaklęciem.– W śnie przyszła do mnie jędzyca – nie moja matka, ale jej złość.– Jędzyce zasiadły dziś w izbie – coś się stanie.
- [staropolskie znaczenie] choroba duszy, stan pomiędzy smutkiem a niepokojem, melancholią a fizycznym cierpieniem. Niezrozumiane cierpienie, które nie daje się rozpoznać w sensie medycznym, lecz wpływa na ciało i umysł, przynosząc ból oraz wewnętrzny niepokój.– Miałam dziś w sobie jędzycę – coś jakby cień, który ściśnięty w sercu nie chciał dać się wypuścić.– Czuję, że to jędzyca – nie wiem, co mnie boli, ale wiem, że coś nie daje mi spokoju.
Można ją odczuwać jako coś niewygodnego, ale też potrzebnego: jędzyca uczy, jak stawiać granice, nawet jeśli najpierw krzyczy. To siostra furii, ale ulepiona z innego błota – bardziej słownego, bardziej dziedziczonego.
krystka (rzeczownik, żeński) –
Oznaczenie dla drobnej, nieuchwytnej chwili radości, której nie można w pełni zdefiniować, ale która pozostawia po sobie odczucie ciepła.
– Zatrzymałam się na chwilę, kiedy na twarzy pojawiła się krystka, jakby mały błysk światła we mgle poranka.
morka (rzeczownik, żeński) –
Ukryte miejsce, gdzie zbierają się myśli, których nie potrafimy wypowiedzieć; przestrzeń w umyśle, która czeka na odpowiedni moment, by się ujawnić.
– Czasami wieczorem, przed snem, zaglądam do morki, by znaleźć słowa, które mają przyjść.
rozszum (rzeczownik, męski) –
Stan wewnętrznego niepokoju, który przypomina odgłos odległego szumu morza, ciągle obecny, ale niezauważony, dopóki nie przestanie.
– W jego głosie było coś z rozszumu – dźwięk, który nie pozwalał usnąć, chociaż nie wiedziałam dlaczego.
grzbień (rzeczownik, męski) –
Przeżycie, które nie zostawia żadnych śladów, ale zmienia coś w nas na zawsze; niewidoczna zmiana, której nie sposób wyrazić słowami.
– To było jak grzbień, który zsunął mi się z palca – nie widziałam go, ale poczułam, że zatarł coś w moim sercu.
świśnik (rzeczownik, męski) –
Mała chwila w ciągu dnia, kiedy wszystko zdaje się zatrzymać, a jednocześnie coś w środku zaczyna się zmieniać, jakby wibracja przebiegła przez rzeczywistość.
– Na chwilę wszystko zatrzymało się w tym cichym świśniku – nic nie zostało powiedziane, a jednak wszystko się zmieniło.
zamiegłość (rzeczownik, żeński) –
stan niepewności, chwilowa mgła, która przesłania coś wyraźnego, ale daje przestrzeń do refleksji i odkryć.
– W tej chwili pełnej zamiegłości, nic nie było już jasne.
brzękliść (rzeczownik, żeński) –
dźwięk, który powstaje, gdy coś się zaczyna ruszać, ale jeszcze nie osiągnęło pełnej formy; dźwięk stłumionego początku, drobny hałas, który jest zapowiedzią większej zmiany.
– Wszystko zaczęło się od brzękliści w liściach na wietrze.
zapachnia (czasownik, niedokonany) –
zmysłowe przypomnienie, które przychodzi niespodziewanie, na przykład zapach, który kojarzy się z czymś, co zniknęło, ale pozostaje w powietrzu.
– Zapachnia kręci się w kuchni, jak za dawnych lat.
zawstyd (rzeczownik, męski) –
stan zawieszenia pomiędzy wstydem a zadumą, moment, w którym nie chce się ujawniać prawdy, ale i nie można już dłużej milczeć.
– Po jego słowach poczułam tylko zawstyd, który skrył się w moich dłoniach.
pieścichuszka (rzeczownik) –
EMITERIUM (rzeczownik; rodzaj nijaki) –
Miejsce wewnętrzne, z którego wydobywa się zamęt. Nie chaos, lecz subtelna drgawka sensu – ten punkt, gdzie myśl próbuje się urodzić, ale wpada w echo. W emiterium słowa są jak liście zebrane z podłogi po burzy – jeszcze mokre, jeszcze twoje, a już nieczytelne. To tam mieszkają deformacje, przed którymi się nie bronisz. To tam odczuwanie staje się próbą rzeźbienia siebie. Czasem emiterium śpiewa – wtedy rozpoznajesz muzykę. Czasem cię niesie – wtedy zakładasz buty.
uwiąz (rzeczownik; rodzaj męski) –
Stan tymczasowego zatrzymania myśli na granicy języka. Delikatna pętla zbudowana z niedokończonych zdań, która huśta się na krańcach świadomości. Uwiąz nie krępuje, lecz przypomina – że było coś do powiedzenia, ale może nie dziś. Czasem tkwi we włosach, innym razem między kartkami zeszytu. Wierny jak pies, którego nie sposób odwiązać.
– Wciąż tam był, ledwie widoczny. Uwiąz jednego zdania, co nie chciało się ułożyć.
fejzbłysk (rzeczownik; rodzaj męski) –
Nagłe rozbłyszczenie egzystencji na tle cudzych aktualizacji. Ulotne olśnienie, że coś trzeba napisać, skomentować, zaistnieć, zanim zniknie w algorytmicznej otchłani. Zjawisko szczególnie intensywne nocą, gdy nic nie jest realne, ale wszystko wygląda ważnie. Może wywołać pocenie się dłoni lub uczucie głębokiego bezsensu. Niektórzy mylą go z uczuciem przynależności.
– Złapał mnie fejzbłysk, ale zanim kliknęłam, już nie byłam sobą.
Słowniczek z Farbniki – słodkie farbki Sophii
Słowa i światy
- Lampanie światła (rzeczownik nijaki, niepoliczalny) – promieniowanie delikatne jak aksamitna mgiełka, światło, które nie świeci, tylko lampie. Takie czułe, jakby światło tańczyło z ciepłem. (Zgasić światło / zgasić)
- Midor-pomidro (rzeczownik nijaki, nieodmienny) – Magiczne słowo na coś kolorowego i zmieniającego się, jakby pomidor i zieleń splecione razem. (Pomidor)
- Chce dółeń (czasownik + rzeczownik żeński, niepoliczalny) – wypowiedź pełna tęsknoty za czymś przytulnym, miękkim, dolistym. Czasem znaczy potrzebuję odpoczynku.
- Wyglubać się (czasownik, bezokolicznik) – niezdarnie wypaść z sytuacji; ubrudzić się radością. Wyglubiłam się – mówi się po tarzaniu w błocie. leniwie się wyciągnąć, jak przy przeciąganiu się po śnie. (Wykluć)
- Skrupki (rzeczownik żeński, liczba mnoga) – drobinki po czymś bardzo dobrym; okruszki wspomnień lub jedzenia, ale też śmiech czy iskierki radości zostawione w przestrzeni (Skorupki jajka).
- Zbaduje (czasownik, 1 os. l.poj.) – bada uważnie, ale z czułością. Zbaduje twoje oko, mamo, czy jest zmęczone. Sophie mówi tak, kiedy delikatnie coś „dodaje” albo „posypuje” – z troską, jak sól na potrawę lub słowo na serce. (Zbadam)
- Przeprz (rzeczownik męski lub wykrzyknienie) – krótka wersja przeprosin; często używana szeptem, z poczuciem winy i uroku, albo zwyczajnie pieprz.
- Zegcytowana (przymiotnik żeński) – bardzo podekscytowana, z błyskiem w oku, kiedy coś bardzo ważnego lub zabawnego chce się już opowiedzieć. Forma: „zegcytowany”, „zegcytowani”. (Zdecydowana)
- Bliźnić (czasownik, bezokolicznik) – czynić się bliźniaczym, być w ogromnej bliskości z kimś lub czymś.
- Panakosy (rzeczownik, liczba mnoga) – wymyśleni towarzysze zabaw, nie do końca ludzie, nie do końca pluszaki. Siła magiczna dziecięcej wyobraźni, moc, której dorośli nie potrafią zobaczyć. (Kabanosy)
- Kaczkunia (rzeczownik żeński) – ukochana kaczka, bohaterka bajek i kąpieli, czasem mówi po japońsku. Urocze przezwisko Sophie dla samej siebie. Zabawa w to, kim się jest, gdy ma się cztery lata i wciąż się marzy. (Tak naprawdę gęś, termofor od buni).
- Błiskotki (rzeczownik żeński, liczba mnoga) – błyskotliwe drobiazgi, czasem świecidełka, czasem słowa pełne blasku. (Wiadomo)
- Little Kriw (rzeczownik męski lub nijaki, imię własne) – mały tajemniczy ktoś, który przychodzi w snach i zna wszystkie kolory. Mały przyjaciel do rysowania farb i marzeń (Krew).
- Szpagar (rzeczownik męski) – postać w płaszczu, czasem wroga, czasem przewodnik. Chodzi po dachach i chrapie na stojąco.
- Oputy serce (wyrażenie: przymiotnik + rzeczownik nijaki) – serce miękkie jak mech i wata; bardzo podatne na wzruszenie. Otulone miękko, szalem z czułości. (Otwórz)
- Konik lubi bliźnić (zdanie z czasownikiem bliźnić) – koń, który przytula się do ramion, a nie do siana. Czyli: konik lubi prysznic. Czyli: konik lubi wodę. Czyli: konik lubi być.
- Wyglubał się (czasownik, 3 os. l.poj.) – zabłocił się z radości. Idealne na powrót z podwórka. Wykluł się, zaczął na nowo, wyszedł z kokonu.
- Wytartam (czasownik, 1 os. l.poj., czas przeszły) – samoistna forma dziecięcego „wytarłam”, czasem znaczy: już jest czysto.
- My stołps (rzeczownik, liczba mnoga) – zniekształcona wersja „my stops”; miejsca, w których się zatrzymujemy, bezpieczne punkty. Moje stopy, dziecięce echo języka.
- Pieczał (rzeczownik męski) – wyimaginowany strażnik ognia i opieki. Mieszka pod piekarnikiem albo język zapiekł od czegoś zimnego lub gorącego. Smakowy poparzeniec.
- Oni śpili (czasownik, 3 os. l.mn., czas przeszły) – forma pełna miękkości, używana w opowieściach o śnie. Oni spali.
- Jechaj (czasownik, tryb rozkazujący) – zawołanie pełne energii. „Jechaj!” – czyli ruszaj natychmiast, choćby w chmurę.
- Bunia (rzeczownik żeński, imię własne) – ukochana babcia, zawsze z miękkim szalem i herbatą malinową. Strażniczka słów, skrupków, magii dnia codziennego. Czasem pod stołem. Zawsze z Sophie.
- Dziadao (rzeczownik męski, imię własne) – ukochany dziadek Sophie. Mag i twórca drewnianych klocków, rozśmieszacz i opowiadacz, czarodziej dnia.
- sól Dziadao (rzeczownik żeński + przydawka dzierżawcza) – specjalna sól do opowieści, pachnie jak popiół i bursztyn.
- dółeń (rzeczownik żeński, niepoliczalny) – coś jak cień pod kocem, jak dół w zmęczeniu. Przestrzeń do schowania się. Nie jest dołem ani pełnią. To stan między, miękki jak myśl tuż przed snem. Dółeń to przestrzeń zbudowana z czułości, zapowiedź bliskości, która dopiero się stanie. odczucie: oczekiwanie, ukojenie, miejsce przed snem.
- susz / szuszu (rzeczownik męski lub nijaki, niepoliczalny) – dźwięk suchego liścia albo bardzo cichej suszarki. Szept, który przytula, gdy już nie da się mówić. Pojawia się po śmiechu, który był tak intensywny, że znikają słowa. odczucie: cisza po radości, miękki dźwięk wspólnego bycia.
- mapa z okrucha (rzeczownik żeński + przydawka dopełniaczowa) – plan podróży do krainy snów. Tylko z okrucha chleba. Kieszonkowy znak Dziadao – drobina drewna, która prowadzi nie przez miejsca, lecz przez gesty. Gdy pokażesz ją komuś czułemu, zmieni się w herbatę, taniec, pamięć. działanie: wędrówka bez kierunku, otwieranie się na świat przez detal.
- podróż w bok (wyrażenie rzeczownikowe) – odzaj zniknięcia, które nie jest odejściem. To akt przeniesienia się do innego wymiaru tworzenia – gdzie powstają nowe kolory, klocki, pomysły. odczucie: tymczasowa nieobecność w realnym świecie, by wrócić z czymś piękniejszym.
- early-late tea (rzeczownik niepoliczalny, ang.) – międzyczas herbaciany: pora zawieszona między końcem śniadania a początkiem marzeń. Herbata zna więcej tajemnic niż kalendarz.
- popcorn day (rzeczownik męski, ang.) – dzień, w którym można jeść popcorn nawet do śniadania.
- cozy bubbles (rzeczownik, liczba mnoga, ang.) – bańki z piany kąpielowej, które mówią nie bój się. Bąbelki pocieszenia, małe schronienia pachnące swetrem, oddechem i ciepłym już jesteś.
- watełek (rzeczownik męski, zdrobnienie) – mały kłębek waty, często noszony w kieszeni jako talizman. Najcieńszy rodzaj wątku. Spleciony z dziecięcej mowy, niegotowy na sens, ale pełen znaczeń.
- Gapa (rzeczownik męskoosobowy lub żeński) – postać z opowieści, patrzy w niebo i zapomina wrócić. Lis ze szramą. Przewodnik po kubku.
- pianeczka z matchy (rzeczownik żeński + przydawka dopełniaczowa) – zielona pianka z herbaty, którą można głaskać językiem.
- purple-ish (przymiotnik nieodmienny, ang.) – coś w rodzaju fioletu, ale bardziej marzycielskie albo nie kolor, tylko odwaga koloru. Między fioletem a nie-wiadomo-czym. Odcień gestu, zachwytu, błędu.
- na slowy (przysłówek frazowy) – mówić powoli, miękko, jakby słowa były z mchu. Gdy język układa się sam, a opowieść staje się zaklęciem. Mowa dzieci i magii
- zabram, zabrasz, zabrałaś (czasownik, forma dziecięca od ‘zabrać’) – Czynność ratowania siebie z czegoś, co nie ma smaku, sensu albo miłości. Szybki ruch duszy w stronę bezpieczniejszego świata (np. kuchni babci). Magiczne wypowiedzenie woli: chcę gdzie indziej, ale z tobą. Zabram mnie z tego jedzenia” – czyli: wyobraź mi coś lepszego.
- Kakurydza (rzeczownik żeński, z neosemantyzacją) – Kukurydza, ale z duszą księżniczki i kolorem światła o poranku. Coś żółtego i smutnego, jeśli ugotowane bez czułości. Składnik eliksiru na odwagę, jeśli pochodzi z ogrodu snów. Odmiana: kakurydzy, z kakurydzą, do kakurydzy – ale najczęściej: zrób z niej śmieszność.
- szułcz (rzeczownik męski, niepoliczalny) – kolor między cieniem a chmurą, coś jak liliowy z zapomnieniem. Jak łapka kota śpiącego w cukrze. odczucie: czułość, zaciekawienie, nowe doświadczenie, zakorzenienie, przyjaźń z naturą, delikatność.
- duszakłacz (rzeczownik męski, niepoliczalny) – kolor uczucia, kiedy chcesz płakać i się śmiać jednocześnie. Ma strukturę waty i tęsknoty. kolor, który istnieje tylko podczas przytulania. Mieszka w kocu i pachnie bliskością. odczucie: bezpieczeństwo, rodzina, zapach znajomego ciała.
Mamo, śmieszysz? (pytanie z pogranicza nieba i kuchni) – Pytanie zadawane w chwilach napięcia, żeby uratować świat uśmiechem. Wyczuwanie emocji poprzez pytanie o śmiech, który może być również płaczem. Dziecięcy radar duszy: w którą stronę idzie twoje serce? Forma zalecana: zadawać z powagą i miękkością zarazem.
Oni śpili (czas przeszły z błędem, ale trafniejszy niż poprawność) – Określenie głębokiego, zbiorowego snu, w którym nawet koty zapomniały, że miauczą. Sposób mówienia o przeszłości, gdy była lepsza lub bardziej senna. Stan, w którym świat wydaje się milszy, bo nie mówi. Uwaga: czasem nadal śpią.
Zbaduje (poszukujący, trochę naukowy, trochę czarodziejski) – Sprawdzę, ale z uważnością, jakby wszystko było tajemnicą. Dziecięca wersja eksploracji wszechświata. Próba zrozumienia rzeczy przez dotyk, zapach i patrzenie z ukosa. Przykład: Zbaduje tam, czy dzieci jedzą z wyobraźni.
Gut ( istota, która była kotem, ale wyewoluowała) – Kotek-pomysł, który wie, kiedy się przytulić, a kiedy zniknąć. Cień czułości, który chodzi za tobą od rana do nocy. Czasem realny, czasem z papieru. Czasem wiersz, czasem futro. Gut ma dziewięć żyć i jedno dodatkowe – poetyckie.
Mały słownik zmyśleń Sophii
żówka (rzeczownik żeński) – zielony odcień wyrastający z ziemi. Zna się z lisami i ściółką. odczucie: zakorzenienie, przyjaźń z naturą, delikatność.
klapeta – barwa śmiechu tak intensywnego, że boli brzuch.odczucie: eksplozja radości, absurd, fizyczna śmieszność.
mdłynka – stan po zjedzeniu klapety. Zawroty śmiechu. Leczone herbatką z kamyka.
odczucie: zmęczenie po śmiechu, rozkoszne osłabienie.
mamuniak – kolor-czułość. Niewidzialny, ale wyczuwalny w dłoni bliskiej osoby.
Chroni przed smutkiem
niestejburaczka (rzeczownik, rodzaj żeński) – rzadka, jeszcze nieopisana choroba, której objawy są nieuchwytne dla dorosłych, ale dziecko je zna dokładnie, najczęściej ujawnia się, gdy ktoś boi się, że nie zostanie wystarczająco zauważony, zrozumiany lub ukochany. Może mieć postać gorączki, drżeń lub smutku, który nie mieści się w słowniku medycznym.
mikururu (ruchome pojęcie, rzeczownik osobliwy) – wewnętrzna iskra odwagi, której nie widać z zewnątrz, ale która prowadzi przez ciemność jak lis przez śnieg. U dzieci występuje naturalnie, to one uczą dorosłych, jak mówić "nie boję się" nawet wtedy, gdy się drży. Mikururu jest też dźwiękiem wydawanym przez serce, gdy właśnie coś zrozumiało.
serzdrżenie (rzeczownik, rodzaj nijaki) – krótkotrwałe drganie miłości, objawia się wtedy, gdy widzisz kogoś śpiącego po chorobie i masz ochotę płakać, choć wszystko jest już dobrze. To też rodzaj wzruszenia obecnego przy zbyt dużym pięknie.
ciszopuch (rzeczownik, rodzaj męski) – ptak zamieszkujący zakamarki zabawek i ciszę po dużym hałasie. Jego puch ma właściwości kojące, a jego obecność oznacza, że dziecko odzyskuje spokój. Czasem zostawia po sobie pojedyncze piórko pod poduszką.
Słowniczek Krainy Chaosu (fragm. 1)
Shozo nie da się naprawić — można je jedynie zatańczyć.
W niektórych dialektach: shōzō – wymawiane z westchnieniem i ruchem ręki nad czajnikiem.
Darkinoko (rzeczownik, imię własne)
mieszaniec mroku i grzybka – istota leśno-magiczna, która zamiast różdżki nosi patelnię, a jej czary mają smak podsmażonej niezależności i buntu; patronka dziecięcych światów przejściowych i niegrzecznych snów.
Złosia-twinkleface (rzeczownik, imię własne)
imię tajne i błyszczące, nadawane przez ukochaną osobę w momentach złości pomieszanej z uśmiechem; tożsamość zarezerwowana dla tych, którzy potrafią się obrażać jak gwiazdy – krótko i z błyskiem.
Goodka (rzeczownik)
dziecko bardzo dobre, ale nie do końca; dobroć przytulona do psoty, miękka jak kocyk z kłaczkami buntu.
Evilizna (rzeczownik)
stan ducha, w którym dobro ustępuje miejsca fochowi, ale tylko tymczasowo i tylko jeśli ktoś zabroni magii w skarpetkach.
Moonsoxy (rzeczownik, liczba mnoga)
skarpetki do słuchania księżyca; konieczne w nocnych podróżach na dach lub w głąb własnej duszy; umożliwiają dostrojenie się do ukrytych melodii nieba.
Snowhugsy (rzeczownik, liczba mnoga)
ciepłe, senne objęcia, które pachną dziadkiem i śniegiem sprzed lat; stan ukojenia, w którym nic złego nie może się wydarzyć.
Spellsy z ketchupem (rzeczownik, liczba mnoga)
zaklęcia improwizowane, wypluwane z pełną buzią kanapki; potrafią przestawić meble, ukoić płacz lub sprawić, że pies przestanie się bać burzy.
Medykwitchka (rzeczownik)
uzdrowicielka niedorosłości; wiedźma z dyplomem z przytulania i dyżurem nocnym na szczycie koca. Jej recepty obejmują napary z gigglesenów i różowe plasterki z nosorożcami.
Giggleseny (rzeczownik, liczba mnoga)
rośliny śmiechowe; rosną w okolicach łaskotek i nigdy nie wiedzą, czy są ziołem czy chichotem. Pomagają zapomnieć o tym, że trzeba być poważnym.
Straszek (rzeczownik)
mały, niepewny potworek zrobiony z cienia i lęku przed odrzuceniem. Tak naprawdę chciałby tylko przytulenia i herbaty z sokiem malinowym.
Softbutterflies (rzeczownik, liczba mnoga)
motyle od smutku, które nie odlatują gwałtownie, tylko miękko zmieniają ból w coś możliwego do oddychania. Używane w Smoczej Kawiarni zamiast cukru.
Bezpieczka (rzeczownik)
osoba chwilowo całkowicie wolna od zagrożeń, zanurzona w świecie, w którym miłość pachnie snem dziadka i nie trzeba nikomu niczego udowadniać.
Dublin – Poznań, wiosna 2025
taki słownik stworzyć może jedynie osoba o ogromnej czułości i wrażliwości - na wszystko, na świat, ludzi, detale które pojawiają się, choć mogły nie być wcale, albo pozostać niezauważonymi bez szkody dla ciągu dalszego. to znakomity śmietnik słów niepotrzebnych, który okazuje się niezbędnikiem poety, bo tu może znaleźć coś, czego brakowało w oficjalnym, zimnym i bezdusznym leksykonie.
OdpowiedzUsuńpomysł doskonały - oby nie zabrakło Ci wytrwałości, bo naprawdę warto tu zaglądać, żeby przejrzeć się w tych słowach i przypomnieć sobie, jak bardzo ich brakowało wtedy. ale wtedy jeszcze ich nie było, bo nie zdążyłaś napisać definicji, a fakty już nakryły chwilę duszną i ciasną górką.
a kiedy się już przeczyta - nazwane zaczyna istnieć i żyć. kto wie, kto i po co ukradnie te słowa dla siebie? a może faktycznie zaczną żyć i okażą się koniecznością w kolejnej edycji oficjalnego słownika?
jak mogłem żyć bez zapachni i krystki?
Dziękuję. Może właśnie po to powstaje ten słownik: żeby coś niepotrzebnego okazało się nagle nieodzowne.
UsuńWspaniałość! Zapisuję w zakładkach, by wrócić. Dzisiaj moja głowa działa na wolniejszych obrotach, a chcę poznać, zagłębić się, poczuć. Ściskam.
OdpowiedzUsuńMiej przyjmność :)
UsuńIdea interesująca, subtelna, bez dwóch zdań. Fajnie, że komuś się chce jeszcze w takie klocki.
OdpowiedzUsuńAha, słowo "morka", tak nawiasem, istnieje, i to w dwóch znaczeniach; trzecie, rzecz prosta, jeszcze je dopełni, a jakże.
https://sjp.pwn.pl/szukaj/morka.html
Świetnie, że "morka" istnieje – to daje nadzieję, że będzie częściej używane, i może wreszcie ktoś je oswoi na nowo, nada mu dodatkowe sensy. Bo jak dłużej pomyślę, to mnie się kojarzy bardziej tolkienowsko, jak echo Morii, coś głębokiego, mrocznego i może nawet trochę tajemniczego. A tu proszę – pogodynkowe klimaty, zroszenie, delikatność, jakiś wzór.
UsuńPS - mój faworyt to 'rozszum', no inaczej nie może być.
OdpowiedzUsuńcieszę się, ogromnie.
Usuń