niedziela, 7 kwietnia 2013

Nieprzerwane pozowanie światłościanów




Mam w pamięci wiele obrazów, śledzę artystów, poluję, zapisuję. To nie są produkty z certyfikatami, takich nie znoszę. Tak samo obrazy Muncha - obrzydły mi z powodu różnicy temperamentów autorów ekfraz. Nie lubię powszechności, lokowania patriotyzmu w drzewach, tkwienia i wzorowania się. Poczucie przynależności jest tu zupełnie obce. I kiedy widzę, jak ludzie na siłę domagają się należnego im miejsca, upodabniają się, odwzorowują znaki, litery, słowa, kiedy semantyczny kod staje się usystematyzowany, a wszystko co nie zostało wyuczone, jest nieważne. Odczytanie tekstu, którego kod jest nam doskonale znany to bułka z masłem, dżem truskawkowy. Tyle, że dżem jem tylko z truskawek mojej mamy, wysmażony i doprawiony dla mojego podniebienia, sorry, ale żadnych podróbek z Biedronki, Tesco, czy Lidla. Propagowanie poezji to przecież żadna konieczność, może jedynie działalność wspierająca. Tysiące ludzi pisze i mówi w niezliczonych językach, ciągle jednak o tym samym: o nowoczesnych tendencjach, o cyklicznych zjawiskach, wypadkach samolotowych, związkach partnerskich... Kulturowość trudna do uniesienia. Nawet nie próbuję zrozumieć, bo jaki zasięg terytorialny określa poetę? Przepraszam, wychodzę. W zasadzie rozproszenie jest niekorzystne dla każdej ze sztuk. Ta iluzja realności w niektórych wierszach, obrazach, muzyce sprawia we mnie pomieszanie sztuk. Wieszam obrazy na ścianach, słucham Abrahamsena i czytam nadesłane powieści. Troels Abrahamsen jest genialnym muzykiem, kompozytorem, jego barwa głosu świdruje zmysły, przekracza realność, idę dalej, dalej niż weszłam czytając Kunderę, Ashbery'ego czy Borgesa, dalej niż Ginsberga. Abrahamsen ze swoją muzyką stał się w mojej rodzinie nadrzeczywisty. Przestrzeń wypełniają idealne proporcje wszystkiego, ten facet mi się nie nudzi. On pobudza, wyrywa, kreuje - tak wyglądam „od kuchni”. Całe to gadanie o wizerunku, przemocy, wyzwolonej wyobraźni. To tak nie działa. Jest Troels, ja jestem, litr kawy, pudełko biszkoptów w czekoladzie, czasami wymieniam na pleśniowy ser i czerwone wino, znowu podnieśli VAT na alkohol. Są nosorożce, ja jestem - przedzieram się przez pancerz, układam w szczegółach, pustostanach, wypełniam rogi i tworzę fragmenty wnętrza. Mam właściwe warunki do uprawiania sztuki. Jakiejkolwiek. Rozumiem potrzeby ludzi, abstrakcję liryczną, te wszystkie grona erudytów, którzy są skłonni zdominować kulturę, sztukę, jednak mnie im się nie uda. Jestem zbyt skomplikowana, hermetyczna, wymagająca. Przepraszam.


22 komentarze:

  1. no i o to cho!

    ps. no co Ty powiesz? Szopen Ci się znudził?! nie egzaltujesz się Herbertem? shame on you! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No sama widzisz :P Chociaż ten kawałek jest nieustająco mi się podoba i w tym wykonaniu!

      Joshua Bell; Michael Stern: Academy Of St. Martin In The Fields - Nocturne No. 20 in C sharp minor, KK IVa/16, CT. 127 (B. 49)

      spróbuj :)

      Usuń
  2. I dlatego lubię tu zaglądać:) "Bycie sobą" staje się coraz trudniejsze, i nie tyczy się to tylko ludzi sztuki. Tak trzymaj po prostu, i nie przepraszaj...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie, bo u mnie prosto jak trasa przez pustynie, nudno cicho i goraco.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozdrawiam życzę miłego tygodnia
    j

    OdpowiedzUsuń
  5. Ulegam powszechnej "nadmiarowości", złudzeniu, że piszą wszyscy, mówią wszyscy, śpiewają, wypowiadają się, krytykują, oceniają szum własny aby nie popaść w jakąś nieznośną ciszę, w której znikną, zniknę.
    Żyjemy w wirtualnym mrowisku, w którym każda mrówka chce być królową.
    Troels Abrahamsen - głos wyjątkowy, muzyka nieco "chemiczna". Muszę posłuchać jakiejś całej płyty.
    Dzięki za to nazwisko.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie ulegasz złudzeniu. Co do Troelsa, ostatnia płyta jest bardzo, jak to nazwałeś, "chemiczna", dlatego polecam jego trzy minione płyty WHT (2009, BLCK (2010), Unset (2011) i utwór - Morgen, Lys Af Muligheder - którego chyba nie ma na żadnej z płyt. Dla mnie jest to kompilacja wywodząca się z najróżniejszych tworów muzyki poważnej i w niezwykły sposób zapada w człowieka i nie puszcza. Mnie oczarował, co nie znaczy, że każdy da się tak omamić :)

      Usuń
  6. a dlaczego przepraszasz? Nie wolno Ci tego robić! Za co? Za to, że jesteś sobą?! Bądź!
    Mi się wydaje, że współczesna Polska, mówiąc słowami klasyka, "zakiwała się" i w tym zakiwaniu tkwi i nic z tego dobrego nie wyniknie dla odbiorców twórczości, bo cóż mnie obchodzą np. preferencje seksualne "Zośki" i "Rudego" z "Kamieni na Szaniec"? Jakie mają znaczenie dla bohaterstwa tych ludzi? To rozkładanie na czynniki pierwsze nic nie wnosi do postawy tych młodych ludzi, ale za to bardzo dużo o współczesnych Polakach... Smutne:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że z dystansu łatwiej się ogląda - więcej widzi, rozumie. Czytałaś pewnikiem felieton Vargi...
      "Janicka książkę pewnie przeczytała, ale mało z niej zrozumiała" - i taka jest moja myśl na te czasy - są ludzie, którzy nie czytają ze zrozumieniem. Ech

      Usuń
  7. Dopiero wieczorem przesłucham ale nie mogę się doczekać. Wyczytałam w jednym miejscu że sztuka to taka próba ogarnięcia chaosu i właściwie dla moich potrzeb ta definicja jest trafiona. Nie odczuwam potrzeby wyjaśniania i rozumienia. Poczuć, tak w środku jakieś mrowienie, owszem. Lubię tego Twojego nosorożca, przebijanie pancerza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mnie teraz dotknęłaś - pozytywnie :) dziękuję

      Usuń
  8. "wypełniam rogi i tworzę fragmenty wnętrza" ach!,no właśnie "ach", ale na właściwym miejscu - tutaj. dumna jestem,że mogę z Tobą obcować.
    a Troels jest nadrzeczywisty, o tak.

    OdpowiedzUsuń
  9. Doskonałe wyważenie słów. Nigdy nie przepraszaj za to, że masz talent, styl, klasę, godność i szereg innych cech, stanowiących o Twojej wartości.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie przepraszaj jestes boska !

    OdpowiedzUsuń