wtorek, 28 października 2014

Dualistyczne przepychanki



Przez "dzisiaj" próbuję ze wszystkich sił odejść od tradycji. Główny nurt infantylnie rozchodzi się w lewo i w prawo, brakuje metafizyki, uśmiechów. Za dużo zdrad, pouczania. Nosorożec nie wytrzymuje, zaciskam kolana na widok jego zębów. Już wiem, dlaczego nie mamy przyjaciół oprócz owiec i Paddy'ego. Słuchamy się w oryginale. Paddy, próbuje czytać, ale przerzuciliśmy się i w innym języku wyliczamy, co nas drażni. Dzisiaj krów nie doi się tradycyjnie, w szkołach średnich nie przelewa krwi. Żadnych nieszczęść, chyba że wzajemne oskarżenia o niezrozumienie, nietolerancję. Nie pamiętam, kto pierwszy mnie docenił. Nosorożec odrzuca proste pojęcia i drapie po plecach z angielską kulturą. Później pijemy herbatę z odrobiną mleka, zapychamy herbatnikami usta, w jego podniecone palce wtykam mopa. Wypłukuję z butelek kamień. Podłogi lśnią, szkła, żyrandol. Wiemy, kim jesteśmy, nawet, jeżeli szmuglujemy papierosy, lekceważmy czas na kolację. Nie ma pociągu na północ. Najważniejsze, że jest nad Ocean. Z obu stron przyszedł mróz. Irlandczycy polewają auta zimną wodą, polewamy i my. Paddy śmieje się i krzyczy, że poranek jest cierpki a jaja są twarde. Doganiam gościa, przeganiam, w sklepie leżą kotlety jagnięce. Pięć razy w tygodniu wzruszam się i ścieram okruchy herbatników ze stołu. Jak rzekł Paddy, tak się stało. Świeci słońce. Nie wiem, co mam dzisiaj do zrobienia. Czy coś muszę, czy nie. W zasadzie wszystko robię na bieżąco, więc może na początek śniadanie. Avocado z prażonymi pestkami, pieczoną papryką i cukinią. Wszystko dzieje się tak jak powinno. Krowy przelazły na drugą stronę pastwiska, pies sąsiadów drze się i drze. Dzieci podskakują do rodziców, rodzice ani rusz, w żadną stronę. Samochody tu i tam, paliwo znowu zdrożeje, podniosą akcyzę na wino, i wprowadzają obowiązkowe czesne za naukę, ale nie mam złudzeń, wszyscy są ze sobą szczęśliwi. 

No to idę.

19 komentarzy:

  1. Siedzę i uśmiecham się
    jakbym to wszystko widziała siedząc gdzieś w pobliżu
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) śmiech jest nam potrzebny, takie narzędzie składane i wykładane :)

      Usuń
  2. Lubię te Twoje irlandzkie smaki:) bardzo..
    "No to idę" No dobrze, tylko wróć jeszcze coś opowiedzieć..:):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to dobrze że wszyscy są ze sobą szczęśliwi. Bardzo pogodnie się zrobiło, a i u nas świciło dziś słońce,
    uściśnienia, B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okolica dzisiaj była różna, ale lubię różnice :P

      Usuń
  4. Najbardziej zmartwiłaby mnie ta podniesiona akcyza, ale od tygodnia mam zakaz spożywania tego specyfiku. Lekarzy należy słuchać. Na szczęście czysta nie jest na liście zakazów:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wina nie możesz pić? No niemożliwe, że tak to ujmę...

      Usuń
  5. Od czego zacząć? Przytulalam wszystko: uzębione nosorożce, owce, spadające okruszki, bujam oczami na żyradolu...został mi balkon, tu klamkę mocno przytulam, z braku zatrzasku sznureczek podtrzymuję, siłuję się z wiatrem, odwracajac oczy od słońca, bo razi, wiatrowskazy po oczach błyskają jak flesze....balkon to takie miejsce, gdzie dużo mówimy...wymyślam, że pójdę do psychologa, a B. zabiorę do pary....niepełnych wartości trzeba się pozbyć, rozchodzenia w słowach, szurania przy krawężniku. A może lepszy będzie wróżbita Maciej? - zaproponował B. wyśmiewując moje psycho pomysły. Papierosy smakują szufladą...benzyna u nas i tak najdroższa zawsze, co za paradoks - rafineria pod nosem. Czuję Twoje wspaniałości, niezjesienniałe myśli. Wciąż uśmiechniętą Cię widzę. Nic nie musisz, tylko bądź. <3
    http://youtu.be/PLppewW1dKI

    OdpowiedzUsuń
  6. rozedrganie z niepokojącego przerodziłaś w radosne! :) Tylko Ty tak potrafisz....... :) ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. w takiej postaci awokado jeszcze nie probowalam:D

    OdpowiedzUsuń