piątek, 30 listopada 2012

O talentach cd



Kolor włóczki jest trudny do uchwycenia, melanż granatu i zieleni, kolory zlewają się, efekt niesamowity. To ciepło zawdzięczam Małgosi i bardzo dziękuję :)
Cieszę się, bo sobie wymarzyłam i mam, do tego są rękawki, i szal ale to temat na inny dzień. 









czwartek, 29 listopada 2012

Nurkuję znowu i znowu

kartka z tomu Czekając na Malinę



"Podarte listy leżą w koszu, kunsztownie porozrzucane i przemieszane ze zmiętymi zaproszeniami na wystawę, przyjęcie, odczyt, przemieszane z pustymi pudełkami po papierosach, obsypane popiołem i niedopałkami. Kalkę i papier maszynowy przesunęłam pośpiesznie na właściwie miejsce, żeby panna Jellinek nie zobaczyła, co robiłam od wczesnego rana, Ona jednak wpadła tylko na chwilę, musi spotkać się z narzeczonym z powodu dokumentów na zapowiedzi. Mimo to nie zapomniała kupić dwóch długopisów, ale godziny znów nie są zapisane. Pytam: dlaczego, na miłość boską, pani nie zapisała, wie panie przecież, jaka ja jestem! I szukam w jednej torebce, w drugiej, powinna bym poprosić Malinę o pieniądze, zadzwonić do niego do Arsenału, ale w końcu znalazła się koperta, wetknięta niepostrzeżenie w Dużego Dudena, opatrzona tajnym znakiem Maliny. On nie zapomina o niczym, nigdy nie muszę go o to prosić. We właściwej chwili w kuchni leży koperta dla Liny, na biurku dla panny Jellinek , w starej kasetce u mnie w sypialni znajduje się parę banknotów na fryzjera, a co kilka miesięcy parę większych banknotów na buty, bieliznę i ubranie. Nigdy nie wiem, kiedy będą na to pieniądze, ale gdy płaszcz się zniszczy, Malina zaoszczędził już dla mnie na nowy, jeszcze przed pierwszym zimnym dniem w roku." Malina, Ingeborg Bachmann

i dalej z Czekając na Malinę 

porządki

zmusiłeś mnie do napisania listu
nie odmówiłam bo chciałam wiedzieć
ile prawdy mieści się na stronie a4

czy ktoś o mnie zapomina i nie mogę wrócić
wokół domu tyle wypadków łamie głowy matek
w mroźnym dniu trudno spokojnie rozmawiać przez telefon

bez entuzjazmu zeszyt wypełniam rachunkami
przed sobą z większym wysiłkiem układa się wiatr
grozi gorączką i przypuszczalnie nie będzie nikogo
kto poda mi herbatę kawę z miodem które leczą migrenę

palę dwa papierosy dziennie i to jest sprzeczne
z moją naturą kiedy wszystko się przewraca
po miłosnych scenach do wypełnionej lodówki
czekam aż wróci rozpad cząsteczek
chociaż Malina nie nosił obrączki
pamiętam jego zmarznięte palce
odpowiedz - czemu i komu służy wojna?

środa, 28 listopada 2012

komunikacja



Nie ma pociągu na północ. Najważniejsze, że jest nad Ocean. Z obu stron przyszedł mróz. Irlandczycy polewają auta gorącą wodą, polewamy i my. Paddy śmieje się i krzyczy, że poranek jest cierpki a jaja są twarde. Doganiam gościa, przeganiam, w sklepie leżą kotlety jagnięce. Pięć razy w tygodniu wzruszam się i ścieram okruchy herbatników ze stołu. 

wtorek, 27 listopada 2012

strata czasu nie wiąże się z piciem piwa




Moja książka, egzemplarz przeze mnie popisany, pokreślony, z dedykacjami Rafała i Mateusza została skradziona. Wiem kto, wiem gdzie. Bezczelność na granicy otępienia. Są ludzie, którzy kradną wszystko co im wpadnie w łapy. Muszę zajrzeć pod schody, przebrać ziemniaki. Kiedy patrzę na północny zachód słyszę ocean, a przynajmniej chciałabym usłyszeć. Trochę wyobraźni i jest. Później trochę kołysało, i widziałam jak żona Paddy'ego wieszała dzwonki wietrzne na ganku. Czyli coś wisi w powietrzu.

do później :)

poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozbieranie głowy na części

Max Sauco


Ludzie po jednej, więc i po drugiej stronie od lat ci sami,
chodnik przy każdym wejściu węższy, pojemnik na listy, imiona
i nazwiska dziewcząt w prostych sukienkach, które się ukrywają
przed słońcem, gdy czas zejść bez zapałek do podziemia.

Gdybyś nagle znalazł ważną myśl lub prześmiewczą, można by
ugotować zupę oliwną, która nasmarowałaby dźwignię, nieczynne
stawy, unieruchomione naczynia. Złapani w zasadzkę dostrzegają
roślinność, domy spiętrzone wokół trawników, błyszczące mienie.

Rozpisują strony o zwierzętach, za wszelką cenę
dążą do celu, podobni do szczurów o szarym kolorze sztucznych futer.
Róże na parapecie wypadają ze zgiełkiem po dwudziestej drugiej,
znikają i nikt nie pamięta ich zapachu.

czwartek, 22 listopada 2012

środa, 21 listopada 2012

Takie Zwykłe Praskie Madonny

http://salonliteracki.pl/blog/slalom/files/2012/11/takie_zwykle_praskie_madonny.pdf



Odpust



Weszła do królestwa, przy stołach pożywiali się, jak zwykle.
Niegdyś albo zależy ile złudzeń w tęsknocie kobiety.
Nad głową pająki paraliżują ofiary, bliżej świętej.

Oświecenie, stan umysłu, zwłaszcza przy rogatkach
opustoszałego miasta. Tu fruwają kolorowe wstążki
wyplecione z wianków. W opuchniętej wątrobie
ciążą palce, kulki, kuleczki, wypowiadane powoli
między niewiastami, choć gardło piecze z wysiłku,
Czarna Madonno, już dobrze.

Uciec się, wybłagać coś u wysuniętej z dolnej szafki
plastikowej figurki, nieważne, że zapleśniała korona
pięknej, z lakierowanymi ustami.



Pełna lista autorów:

Laura Bran
Łucja Dudzińska
Magda Gałkowska
Mateusz Grzeszczuk
Robert Kania
Inesa Kruszka
Paweł Łęczuk
Arek Łuszczyk
Krzysztof Mich
Zbigniew Milewski
Monika Oliszewska
Pan Tharei
Małgorzata Południak
Joanna Pucis
Tadeusz Rubik
Teresa Radziewicz
Dorota Ryst
Jakub Sajkowski
Izabela Wageman
Majka Żywicka-Luckner

wtorek, 13 listopada 2012

jadu, jadu - Zapraszam jutro o 19

Pakuję manatki na kilka dni i jadę

nie wiem, czy będę miała czas, żeby tu zajrzeć, jak na pamiętnik przystało - powinnam, może jakieś fotki ktoś mi podeśle, więc pokażę.


poniedziałek, 12 listopada 2012

Przedzieranie

Było, było, było...

Wernisaż odnotowany w kalendarzu http://artpubgaleria.blogspot.ie/2012/11/przedzieranie-katarzyna-tchorz.html

Kasi obrazy poprawiają mi nastrój, kiedy na nie patrzę... dodają energii! Kolorystyka, dynamika i harmonia. Ktoś napisał, że chyba dysharmonia. Błąd, to błąd w myśleniu. Dla jednych poukładane równo buty, dla mnie, to równowaga kolorów, emocje przy których oddycham miarowo i nie mogę oderwać oczu. Harmonia dla mnie, to spoistość, styczne punkty odczuć, tak. No właśnie.

Obudziłam się rano i poczułam, że mi jej brakuje, tej emocji, która przez ostatnie tygodnie plątała się między palcami, to uczucie, które mnie napędzało. Zajrzałam do galerii i wszystko cacy. Obrazy, owce, nosorożce...  Dzięki Kasi :)


piątek, 9 listopada 2012

Będzie, no właśnie co to będzie

Skłamałabym gdybym napisała, że się nie denerwuję. Z drugiej strony zjadłam kanapkę i pięć ciastek beztłuszczowych. Pewnie zjadłabym ich więcej, ale nie chce mi się ich szukać. Świeci słońce, kolejny piękny listopadowy dzień. Z każdym kolejnym doceniam miejsce w którym mieszkamy. Za oknem krowy. Tak, to naprawdę rajski widok. Zaraz sobie pójdę, tylko jeszcze raz napiszę, że dzisiaj o 20.30, na stronie http://artpubgaleria.blogspot.ie/ ja i Kasia będziemy odpowiadać na pytania. Możemy rozmawiać o muzyce, o jedzeniu, o alkoholu, o moim pobycie w Warszawie, Kaliszu, Tarnowskich Górach, Kasia opowie co ją skłoniło żeby zrobić ze mną ten projekt, a może nie opowie, nie wiem. Tak naprawdę wiele zależy od Was. 








Opowieść ze śmiertelnym zakończeniem



Małe dzieci trzymają wiaderka w kwiatki i młotki
pod wanną, łopatka zwykle służy do zakończenia
historii. Nie ma ciszy, wszyscy oglądają zdjęcia,
i nikt nie pamięta, że wtedy nie marzyłam o piersiach
ani o zajęczej wardze. Nie wspominajmy o tym,

o tamtym, co leżał na fotelu i senny wychodził
nad ranem - dlatego zapomniałam po co w kuchni
srebrne noże, świeczki obok pustych misek,
w których powinny lęgnąć się ptaki, zanim od pępka
w dół znowu zaboli mnie pochwa.

Krótka noc w łazience, wklepywałam krem
na dzień - nie obchodziłam domowników,
dlatego do północy łzawiły oczy, później bolały łokcie.
Nic się nie stało, niewielu tu bohaterów

w rajstopach bez palców - trudno uprawiać seks.
Kwiaty więdną w środku obiadu, nieważne, że codziennie
myję łodygi - trochę wolniej, bo jestem coraz starsza.
Za ścianą rozwodzą się dzieląc narzędzia
tak długo, aż w uszach zadźwięczy spadający piasek.

15.06.2012

środa, 7 listopada 2012

spędziliśmy razem mnóstwo czasu - zamnóstwo

"Murzyn swoje zrobił, murzyn może odejść"

- i co teraz?
- nic
- jak to, nic?
- no nic, mam w sobie zbyt wiele rozczarowania
-?
- no rozczarowania, ludźmi
- opowiesz?
- napiszę, napiszę o tych ludziach książkę
- co? Rzucisz kilka nazwisk i napiszesz co ich łączy?
- nie rzucę nazwisk, tylko ostrzegę innych, żeby nie pakowali się w dziwne przedsięwzięcia
- i co?
- i na pewno podpiszę umowę wydawniczą zanim zacznę wypisywać peany na temat

W jakimś stopniu jestem sobie sama winna. Tak, dzisiaj bezwzględnie należy ubrać się ciepło.
Koniecznie ciepłe majtki i szalik - ciekawa zależność, prawda?

niedziela, 4 listopada 2012

Zabawa





Przerabiam wiersz w pierwszy letni dół,
z przyrośniętym czajnikiem plecy dokuczają
chętniej niż mężczyzna w bukowej ramce.
Nawet go polubiłam, mimo że kręcił z kobietami
przed trzydziestką, a ze mną ziemskie lata.

Z każdym łykiem dereniówki częściej pytał o Hegla
albo tworzył coś w rodzaju energii i nic dziwnego,
że gotowane papryki w odgłosach ulicznego ruchu
zagłuszały dźwięki Nilsa Frhama. Przepraszam za łacinę,
niebieskie ciała, przez które wdrapuję się na dach.

Najczęściej nocą płytki sen wychodzi na dobre,
szczeble prowadzą na górę albo ciągną do dołu.
Ile rozwiązań kryje cień, kiedy odwracasz głowę
tylko po to, żeby wyjaśnić wrażliwość zaspanych oczu?

Teraz dostatecznie widzę kratki do przejścia,
docieram przez wąski otwór bez wysiłku,
wspinasz się na czworakach a ja za tobą.
Odsłony tragedii prowadzą do kolejnej tajemnicy.

08.07.2012

sobota, 3 listopada 2012

Pistacjowe staniki i pończoszki


oddalam się od krótkich fraz
regułki już nie pierwszej młodości
nie jestem narzędziem kwiatem
więc czekam na róże
jak na pośmiertnie wydane anegdoty

dopisuje się każdy kto pojmie
szyderstwo gdy wyrzucam dziurawą koszulę
odcinając wszystkie guziki

i nie wiem czy to sekta czy zbiorowisko
palących papierowe domy już nie słucham
a złowrogość od stuleci ładuję do sejfu
słuchawki zatyczki

patyczki nie działają chociaż
głośna muzyka i nie jestem pewna
dni otoczone przez pracę
technik udający mima z obsesją na punkcie
tłumu skandujących kobiet

maj 2012

piątek, 2 listopada 2012

Nic mi nie ubywa i nie przybywa




Tkwię w teorii literatury irlandzkiej, gapię się przez okno i coraz więcej pojmuję. Tego się nie poczuje nigdzie indziej,  to silenie się i tak na niewiele się przyda. Czuję się uspokojona. Mam głowę i mimo że ciągle zajmuję się rodziną, sZAFką, nie tracę jej na poszukiwania. Raczej dzielę się doświadczeniami. Dzisiaj jest piątek, wpatruję się w telefon i czekam.