Katarzyna Tchórz |
Są gorsze rzeczy niż zapomniane listy.
Im szybciej pracuję, tym mniej myślę.
Ciemnobrązowe oczy, kłębek futra,
obserwujemy się przez chwilę. Przywykłam
do pomyłek, stania w miejscu i rybich łusek
w portfelu. Ściszasz muzykę, jakbym nie czuła drgań.
Złościsz się, więc czytam
o dziewczętach, młodości, aksamitnej skórze.
Powinny istnieć osobne słowa na otwieranie
ust bez krzyku. Wtedy nic bym nie czuła.
Skradanie się na palcach, nasycanie widokiem
oceanu, smakiem jeżyn, wiatrem.
Przynosiłbyś do łóżka zdania, pęcznielibyśmy
od pączków, napawali oblizywaniem
palców.
obserwujemy się przez chwilę. Przywykłam
do pomyłek, stania w miejscu i rybich łusek
w portfelu. Ściszasz muzykę, jakbym nie czuła drgań.
Złościsz się, więc czytam
o dziewczętach, młodości, aksamitnej skórze.
Powinny istnieć osobne słowa na otwieranie
ust bez krzyku. Wtedy nic bym nie czuła.
Skradanie się na palcach, nasycanie widokiem
oceanu, smakiem jeżyn, wiatrem.
Przynosiłbyś do łóżka zdania, pęcznielibyśmy
od pączków, napawali oblizywaniem
palców.
Bardzo mi się podoba. O poranku
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
Pomyślałam, że trzeba dobrze rozpocząć dzień i udało się :)
Usuńi wieczorem, też się do wiersza uśmiecham, a może do siebie
Usuń:*
Usuń"Pęcznieć od pączków", jak to pięknie brzmi!
OdpowiedzUsuńCzyli działa :)
UsuńPrzeczytałam Twój wiersz i w myślach niosę, szybko poleciałam przygotować kawę, z łyżeczką do nasypania - lodówkę otwieram szukając kawy...nie na półce. W sobie słowa wiersza powtarzam, ile zapamiętać mogłam, maluje obraz pod powiekami nasyconego łóżka, aksamitnej skóry, przyglądam się swoim dłoniom...i znów, nasypałam już kawy, i po mleko już sięgam do lodówki...a przecież nie użyłam wrzątku. Zamyślił mnie: wiatr, ocean, pączki...i lizanie paluszków. Słodko we mnie zmysły obudzone. Pójdę zalać kawę...już nie posłodzę, energia słów Twoich na cały dzień wystarczy...chociaż nie wykluczone, że mi ciągle ich mało....zawsze chciałabym więcej, tych krzyczących również, bo te najbardziej pod skórą dojrzewają. Te milczące głaszczą usta, serce, włosy głaszczą i aksamit na szyi dotykają....woda chyba się wygotowała. Jeszcze raz spróbuję. :*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za tę wygotowaną wodę... :P
UsuńWiersz do rozmarzenia się.....zwłaszcza końcówka
OdpowiedzUsuńbudzisz tęsknoty
całuję :*
Dobrze, że się uśmiechasz
UsuńNo kochana :-)końcówka mnie powala...muszę ochłonąć...:-):-D:-P tak tak..budzisz wyobraźnię...pięknie:-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTrzeba się napawać, bo są gorsze rzeczy niż...
OdpowiedzUsuńNo są, są...
Usuń"Powinny istnieć osobne słowa na otwieranie ust bez krzyku"- piękne!
OdpowiedzUsuń:))
Dziękuję :)
UsuńWróciłam:) wciąż tak samo pobudzona i poruszona, dzięki Tobie pęcznieje i pączkuję wrażeniami (poza)zmysłowymi, jak nigdy....Władasz słowem w sposób magiczny, wnikliwy, precyzyjny, czasem jak porywisty wiatr, boleśnie i pięknie oczyszczasz i uzdrawiasz...Nie muszę pisać,że to co u Ciebie jest dla mnie wyjątkowo ważne, nawet gdy milczę, zawsze rejestruję, chłonę, przenikam niewidzialne granice..
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
Inspiracjo moja, wiem, że wiesz :)
Usuńpięknie przeprowadziłaś mnie od złych rzeczy do rozkoszy.... ♥
OdpowiedzUsuń:***
Cieszę się, że zadziałał :)
Usuńza wzruszenie dziękuję....
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=t8JzbrduVXU
Uśmiechy posyłam :) i dziękuję
UsuńPodobają mi się zdania przynoszone do łóżka i do tego smakujące jak pączki. A kawa?
OdpowiedzUsuńKawa w domyśle :) po wszystkim
UsuńPrzepięknie ubierasz rzeczywistość w słowa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam :)
Usuń