sobota, 22 listopada 2025

O pewnym rodzaju pisania, które prowadzi donikąd ( z rozmowy u Teatralnej)


 


12 komentarzy:

  1. Medale cudowne. Chyba nadszedł czas, żeby wleźć do jaskini i zacząć od nowa tworzyć. Oznacza to, że się wygrzebuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. po pierwsze pełną zgoda i wydaj mi proszę zgodę na polecenie twojego tekstu we fragmencie w linku do całości, proszę :-)
    po drugie medale w pytkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz zgodę, bierz :P i dziękuję, medale mnie bawią.

      Usuń
  3. Widziałam te medale na instagramie, jest w nich magia:)
    Odnośnie tekstu o kompulsywnym pisaniu to ciekawe. Wydaje mi się, że na polu rysunkowo-ilustratorskim widywałam to jako rysowanie ciągle tego samego. Z tej przyczyny nie lubię komiksów Jodorovskiego (za jednym wyjątkiem), bo wszystkie opowiadają w kółko jedną i tą samą historię. Czytając je mam wrażenie, że scenarzysta przedawkował Campbella i Proppa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anne, mnie kompletnie rozwala w pisaniu ten prosty schemat myślowy, takie odruchowe inwersje i to dziecięce przekonanie, że wiersz musi być albo Leśmianowski, albo Norwidowski, jakby poza tymi dwoma światami nie było już żadnego powietrza. Jakby poezja była muzeum figur woskowych, a nie żywą tkanką, w której można wykręcać język, rozmontowywać sensy i składać je z powrotem ale zupełnie inaczej. To podobny mechanizm, o którym napisałaś. Może właśnie dlatego tak mnie to uwiera, bo wiem, że można inaczej, szerzej, bardziej po swojemu. Czasami trzeba sobie pozwolić na wyjście poza tę dziecięcą potrzebę naśladowania wielkich rodziców literatury.

      Usuń
    2. Tak, zamykanie się w schematach jak w szufladkach nigdy nie było uznawane za wartościową sztukę. Epigoni są cenieni przez niedojrzałych odbiorców.
      Niemniej mam bardzo specyficzne zdanie na temat sztuki - moim zdaniem każdy może tworzyć swoją. Ponieważ sztuka to wyrażanie samego siebie. U niektórych jest to wyrażanie poplątanych głębokich stanów, a u innych kompulsywnych powtórzeń. Istotna jest też kwestia odbiorców, do których trafia to co z nimi rezonuje, a że większość osób nie ma zmysłu badacza, którego gna imperatyw zaglądania za róg, oraz rozkładania na części pierwsze, toteż popularne są zwykle te bardziej płytkie przejawy twórczości.

      Sama mam z tym problem, czasem się irytuję, że istnieje np. discpolo lub anime i że nawet do mojej bańki czasem się to przebija. Ale z drugiej strony, sprawia to wielu ludziom przyjemność, oni przy tym czują się spełnieni, przy tego typu treściach doświadczają swoich głębi. Więc spełnia to założenia sztuki w moim pojęciu, nawet jeśli nie jest to sztuka, która do mnie trafia.

      Czasem też rozmyślam o tym, że przez to, że sztuka jest dość mocno pomijana w edukacji, co kończy się tym, że przeciętny odbiorca nie ma zaplecza w postaci wiedzy potrzebnej do rozumienia niektórych gałęzi sztuki, a co za tym idzie najczęściej też brakuje mu też wiedzy potrzebnej do zgłębiania siebie (co jest o wiele gorsze). Przez to rodzi się specyficzny elitaryzm w sztuce - rozumiem mechanizm za tym stojący, ale nadal uważam, że sztuka jest dla wszystkich i żylibyśmy jako ludzkość o wiele szczęśliwiej, gdyby każdy nawet w minimalnym stopniu czuł w sobie iskrę twórcy.

      Jeszcze na koniec dodam, że takie powtarzanie w kółko tych samych schematów, nie jako trampoliny do nowych tematów, tylko dosłownie powtarzanie - jest moim zdaniem bardzo lękowym zachowaniem i dużą potrzebą atencji. Niemniej, też tutaj wspomnę o paradoksie - ludzie najlepiej odbierają stałość, nawet jeśli jest pusta i nudna. Po prostu czują się przy tym bezpieczniej, nie muszą nic robić, podobnie jak przy scrollowaniu.

      Usuń
    3. Anne, zgadzam się z Tobą we wszystkim, co napisałaś. Sieć jest naprawdę ogromna i każdy może w niej znaleźć swoje miejsce, cały czas o tym mówię i w tym pełna zgoda, absolutnie. I kiedy ktoś podchodzi do mnie blisko, domaga się atencji, zaczepia na różne sposoby, a gdy nie reaguję, zaczyna innym wmawiać, że moje pisania to jakieś majaczenie wariatki, samemu reprezentując tzw. kompulsywne pisanie, to trochę mnie to porusza. Nie w sensie dużego wstrząsu, raczej delikatnego poruszenia, taki subtelny dyskomfort, który wciąż jest irytująco nieelegancki w swojej naturze. Twoje spostrzeżenia o powtarzaniu schematów i potrzebie atencji dokładnie rezonują z tym doświadczeniem. Elegancko ujmujesz paradoks, że ludzie wciąż wolą stałość, nawet jeśli jest pusta i przewidywalna, bo daje poczucie bezpieczeństwa. I tak, poruszyłaś najważniejszy aspekt, edukację. Brak odpowiedniego przygotowania w tym obszarze sprawia, że przeciętny odbiorca nie ma narzędzi, by rozróżnić schemat od oryginalnej ekspresji, głębię od powierzchowności, ani żeby zrozumieć własne reakcje na sztukę. Bez tych podstaw zaczyna działać mechanizm automatycznego oceniania, porównywania, przypisywania wartości na podstawie powierzchniowych kryteriów i stąd tyle nieporozumień, fałszywej krytyki, uprzedzeń wobec tego, co nowe, trudne czy zaskakujące. Edukacja nie tylko uczy techniki i historii sztuki, ale daje narzędzia do wnikliwego, empatycznego oglądania świata i siebie w nim. To jej brak tworzy pole do dominacji schematów, uproszczeń i powtarzalnych gestów, które imitują życie, zamiast je wyrażać. Bez takiej świadomości powstaje ten swoisty elitaryzm, o którym też już kilka razy pisałam i nie jest on formalny, lecz wynikający z nieumiejętności czytania między wierszami i odbioru subtelności, które są kluczowe w sztuce i w życiu. I dlatego tak bardzo doceniam Twoje refleksje, trafiają w sedno. Między innymi dlatego odeszłam ze Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, bo poczułam, że narcystyczni twórcy nie dostrzegają badziewia i jak im w tym wygodnie.

      Usuń
  4. Na wstępie dodam, że nie ma na świecie ludzi nieuzależnionych. Każdy poszukuje czegoś, w czym się zatraca, pasjonuje, co sprawia mu przyjemność, niesie oddech od innych, mniej pasjonujących rzeczy, przyziemnych. Ale to tak po krótce, z optyki tego, co napisałaś, natomiast mechanizm uzależnienia jest ten sam, ten sam system nagrody, którą obdarzamy siebie, on jest w nieszkodliwych społecznie uzależnieniach, dbaniem o swoje potrzeby, rozwój. Nie wszystko musi być doskonałe i wygładzone, zrozumiałe. Niektórzy kształtują się wewnętrznie poprzez swoje pasje. Nie potrzebna jest tu refleksja nad tym, czy dobrze wyszło, czy dobrze namalowane, napisane stworzone, to jest proces, a raczej uzewnętrznianie procesu zachodzącego w człowieku. Medale są niezwykłe, każdy szczegół wyoglądałam, Twoje słowa dopełniły zachwyt, taką wewnętrzną radość nad Twoim, nie wiem jak to nazwać, triumfem? Nad tym, co nosiłaś niezauważone dla świata i potrafiłaś temu stanąć na drodze. Kisses Małgoś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko to rozumiem i zgadzam się, że każdy ma swoje małe uzależnienia, swoje rytuały ratunkowe. Ale mnie wciąż bawi ten upór, z jakim ludzie próbują wszystko wygładzić, nazwać, wpisać w jedną znaną i bezpieczna ramę. A jak już widzą, coś, co w ich przekonaniu nie wpisuje się w definicję, którą pielęgnują, to się zaczyna... Nauczyli się czegoś w szkole, i to podstawowej, i nic innego do siebie nie dopuszczają.

      Usuń
    2. Twoją wypowiedź zrozumiałam bardziej, po tym, jak zamieściłaś komentarz odnoszący się do słów Anny, ale wtedy już było po ptokach, bo mój komentarz istniał :)

      Usuń
    3. Cieszę się, że się rozumiemy :*

      Usuń