sobota, 18 października 2025

Podsumowanie


 


Wczoraj


Przed spotkaniem drżałam. Trema siedzi we mnie głęboko, jak cień, który wraca w każdy nowy dzień. A później scena, światło, mikrofon, oddech. Zaczynam mówić i płynę z tekstami, jakbym zawsze miała tu wracać. Tylko czasem zerkam na ludzi, żeby sprawdzić, czy jeszcze są ze mną, i są, uśmiechają się, słuchają. Moje rodzinne miasto. Nie powiedziałam o tym, ale przypomniało mi się, kiedy usiadłam na kanapie w domu, jak chodziłam na stary cmentarz niemiecki, i na ten drugi, żydowski, bardziej osłonięty. Siedziałam tam godzinami. Nikt mnie nie wołał, nie wypytywał, nie szukał. chowałam się za macewami, one jedyne potrafiły mnie wtedy ochronić przed światem. Dzisiaj czułam coś podobnego, tylko odwrotnie, nie chowałam się, ale byłam otoczona ciepłem. Dziękuję za tak wspaniałe przyjęcie, za opiekę, za światła i dźwięk ustawione z wyczuciem, za profesjonalizm i spokój, za życzliwość, która nie była pozorem. Dziękuję za obecność wszystkim, którzy przyszli, żeby posłuchać, pobyć, podzielić się chwilą. Wróciłam do domu wdzięczna i lekko rozkołysana. dziękuję wam za dzisiaj.


Po nocy


Ośrodek Kultury w Jastrowiu mieści się w dawnym kinie, tym samym, w którym w 1979 roku oglądałam z tatą Gwiezdne Wojny. Byłam kinomanką, właściwie maniacką dziewczynką od filmów. Siedziałam na drewnianej obudowie grzejnika, bo wszystkie miejsca były zajęte, a musiałam zobaczyć wszystko, Kronikę, Poranki, każdy ruch światła. To był czas, który się nie powtórzy, ale wciąż ma dźwięk. W podarowanej torbie z niespodziankami od Dyrektorki Ośrodka znalazłam książkę z legendami wielkopolski, przepiękna publikacja. Lubię, kiedy miasto potrafi mówić własnym głosem, nie przez hasła, tylko przez opowieść. Filiżanka, subtelna, z pomarańczowym błyskiem. Bez pomarańczy nie byłoby spotkania. Karolino, dziękuję, masz osobną przegródkę w mojej głowie, podpisaną: rozumiemy się. Protea, cudna, jak gest, który nie potrzebuje tłumaczenia. A wydawczyni. Prezent urodzinowy i spotkaniowy w jednym, z wyczuciem. Przyjmuję z czułością. No i ta dzisiejsza poczta, jak dopełnienie wszystkiego, co się nie mieści w jednym zdaniu. Napisał do mnie poeta, bliski i wspierający od dawna. List i książka przyszły idealnie w swoim czasie, jakby wiedziały, że właśnie teraz najbardziej ich potrzebuję. Ogromnie doceniam to wsparcie i obecność między słowami. I również dzisiaj trafiła do mnie druga książka, ważnej dla mnie poetki. Będę zaczytana w drodze do domu.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz