Kiedy oddycham,
ocean nie mówi, tylko się cofa.
Ślady znikają w pianie, jakby
nic nigdy nie chodziło po piasku.
Fale nie patrzą.
Słowo fala też nie.
Zostaje liczba –
odksztuszeń, zim, białych poranków –
nie mają już drzwi.
Spacer powtarza się jak wers –
niby ten sam, a jednak w innej tonacji.
Czasem obok, czasem zamiast.
Zimno to przypomnienie,
że skóra jeszcze nie zapomniała
jak dotykać.
Na ścianie wisi kalendarz –
łamany zegar z serwetek.
Minuty szybsze niż kroki,
nawet jeśli buty zapominają o kierunku.
Słowa używają się same.
Jedne do mówienia, inne
żeby zapomnieć.
Niektóre, żeby przetrwać wiersz.
Jeszcze inne – żeby go rozerwać.
Wiersze są kruche,
życie jest śliskie.
Myśli uciekają
zanim zyskają formę
i zostają tylko te,
które mają zapach mrozu.
Nastrój rozpuszcza się w herbacie,
w zmiętej chusteczce,
w dźwięku pękającej szyszki.
Nie ma my,
są tylko dwie warstwy powietrza
oddzielone od siebie ciszą.
To, co wspólne, trwa
tylko podczas oddechu.
I tylko wtedy
mieszczą się wszystkie fale.
Słucham właśnie 127 Afirmacji Mocy Klaudii Pingot i czytam Twój wiersz, który jest idealnym dopełnieniem całości ..
OdpowiedzUsuńDobrego dnia ♥
Może to znak, że słowa mają swoją drogę i czas, by wybrzmieć tam, gdzie są potrzebne. Dziękuję. 💙
UsuńJakbym czytała swoje myśli. Widocznie coraz więcej w nas trwogi i leku przed utratą.
OdpowiedzUsuńM
Posyłam dobre myśli :*
UsuńTak, trzeba się zgodzić: tylko wówczas te chusteczki mają sens. Ładne, bardzo.
OdpowiedzUsuń:)
Usuńpięknie brzmi - wszystko ma sens, kiedy oddycha się razem, choć on i ona mają nastroje w innym natężeniu.
OdpowiedzUsuńchyba to właśnie pociąga w odmiennej płci, te różnice, kiedy wszystko jest inne, choć niby takie samo. niuanse tkwią w intensywności, zapotrzebowaniu, słowach jakie mamy, bądź nie powiedzieć. i fantastycznie się uzupełniają.
Bo razem powstaje harmonia. :)
UsuńBeautiful post
OdpowiedzUsuńThanks.
UsuńPlease read my post
OdpowiedzUsuń