Twoje dłonie wciąż pachną farbą,
a ja nie wiem, czy to drukuje światło,
czy tylko cień.
Patrzysz na mnie tak, jak patrzy się
na szkic, który miał być czymś więcej,
ale został tylko próbą.
Twoja córka rysuje słońce
okręgami nierównych linii.
Mówię jej – piękne.
Ty poprawiasz kształt,
jakby precyzja mogła ocalić świat
przed rozmazanym dniem.
Masz w oczach siatkę prowadzących linii,
układasz rzeczy w osiach,
zostawiasz miejsce na marginesie
dla słów, które nigdy się nie zmieszczą.
A ja tylko chciałam powiedzieć:
nie trzeba wszystkiego wyrównywać.
Czasem piękno rodzi się w pęknięciach,
czasem milczenie jest najczystszą barwą.
oba wiersze bardzo piękne i smutne i przenikliwe Margo.
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Usuńpiękno w pęknięciach.
OdpowiedzUsuńchaos jest naturalnym stanem wszechświata, porządek wymaga pracy. nie ma sensu poprawianie niedoskonałości dziecięcych obrazków, bo to im szkodzi - i dzieciom i obrazkom. bawiłem się z dzieckiem klockami. moje "twory" były ciężkie, przysadziste, konia można by nimi ubić bez trudu. dziecięca konstrukcja była lekka jak pajęczyna. dziw, że się nie rozpadła. ale w kategorii piękna - nie miałem żadnych szans.
Tak, piękno rodzi się w kruchości i swobodzie, nie w ciężarze doskonałości.
Usuń