W tych dniach jestem poza czasem,
nić z sześciu splecionych włókien
przeszywa powietrze,
drażni myśli tuż za uchem,
jakby chciała zszyć niewidzialne przestrzenie.
Nucę mantry:
motyw, maksyma,
koncepcja, refleksja,
zamiar.
Słowa są jak żuki,
które niosą na plecach mapy
nieodkrytych kontynentów.
Ich skrzydła, nakrapiane drobnymi wzorami,
opowiadają historie o celu,
który zawsze jest o krok dalej.
W szczelinach minut odczytujemy znaki:
żyłki skrzydeł barwnych motyli,
żywe miniatury chaosu,
unoszą się w środku niczego.
Stanowisko, plan,
intencja, projekt,
każde słowo wiruje,
jakby pisało alfabet dla świata,
którego jeszcze nie ma.
Poza czasem
mantry ciągną nitki,
splatają bezcelowe dźwięki
w sieć, w której jestem
tylko jednym z węzłów.
Dużo przyrody. Jest wspaniała, prawda?
OdpowiedzUsuńO tak, przyroda jest niezmiennie fascynująca. Zawsze mnie inspiruje swoją różnorodnością i harmonią, nudzę tym, ale cóż.
Usuńprzepiękne słowa. szukam wiersza dla Zochny ...ale ona nie zrozumie. za mała.
OdpowiedzUsuńDziękuję, szukaj szukaj :P
Usuń