czwartek, 9 marca 2023

Zdeformowani

 


Słowa otoczone miękkim podniebieniem.
Pełne niepokoju i woni wschodzących ziół, których nie roznoszę
po wnętrzu wyschniętej rzeki. Przedmioty ulepione z przymiotów,
ścieżki pokryte wzorami z murów miast, ludzkimi symbolami,
cyfrą – unosi ciężar lat.

Krwawy rok, przez który zmieniam barwę głosu. Przyglądam się
płyciznom, niedojrzałości, nie współczuję obecnym. Brakuje
przejrzystych miejsc, pachnących na wylot. Wchodziłyby w unerwienie
dłoni, drzew i odczuwalnie w przestrzeń idiomów o odpowiednim natężeniu.

Rozmawiamy o efektywności, odlotach w sytuacje,
których nie można ująć, żeby potem oddzielić od siebie.

Ktoś nagle przychodzi, prosi o kilka monet,
na sznurkach wiersza rozwiesza zatrute pędy, okalecza ptaki, pszczoły.
Ogranicza naszą wytrzymałość. Każdy ból różni się formą
w zależności od poziomu wody, którą nam odbiera.


2 komentarze:

  1. piękne grafiki /przy obu tekstach, bardzo mi sie podoba Twój świat Margo ale to chyba już wiesz :-)
    Teatru

    OdpowiedzUsuń