jakby były zapisem idei albo katalogiem rzeczy znalezionych,
odebranych matkom. Dzieci. Pozostawione własnym snom,
bez drżenia i zagmatwania. Zwyczajnie,
niektórzy chcieliby urodzić się w kimś innym,
bez wątpliwości, zniecierpliwienia, ataków duszności.
I kiedy zaczynam mówić o przyszłości,
naiwność pragnie być wysłuchaną,
aż musiałam dojść do brzegu.
Wyjąć z kieszeni dłonie i rozmawiać,
udawać wątłą kroplę. Słabowitą, mizerną, chuderlawą,
bezsilną. Słowa. Nielicznym potrzebne.
Nawet domy płaczą...
OdpowiedzUsuń:*
UsuńPięknie napisałaś.
OdpowiedzUsuńBolesne jest chcieć urodzić się w kimś innym. Mój mąż też tak by chciał.
Buziaki.
M.
Dziękuję. Myślę sobie, że jest nas więcej. Uściski M.
Usuń