Niedaleko odnajduję wiktoriańskie zabudowy obronne.
Wyobrażam sobie, jak żołnierze napoleońscy spadają
z warowni jeden po drugim.
W rzeczywistości nigdy tam nie dotarli.
Naiwność, że jesteśmy pępkami świata,
nie przynależy tylko do nas.
Przechadzam się teraz po innym mieście.
Pomiędzy sklepami i kolorowymi bramami.
Gdyby nie Wikingowie, by mnie to nie interesowało,
ale to dzięki nim Dublin wyrósł z bagna.
Liffey dzieli stolicę na dwie części – bogatą i biedną.
W jednej i drugiej mieszkają ludzie,
którzy nigdy nie zapuścili się w przeciwległe części miasta.
Wikingowie byli wszędzie.
O takie enklawy?
OdpowiedzUsuńOch, są też takie, do których nawet policja się nie zapuszcza.
Usuń