Nie wiem, ile snów powinnam zebrać,
by wyrazić coś więcej niż przestrzeń wokół siebie.
Jeśli nigdy nie istniały,
dlaczego czuję ich zapach, dotyk, widzę,
jak biegnę albo szybuję i nie pojmuję czasu.
Podążam za zwierzętami, szukając dziury w całym,
przekręcając klucz za kluczem. Drzwi
albo ustępują, albo nic za nimi nie ma.
Nie znajduję odpowiedniego świata,
nie wracam przed świtem, w drodze gubię język, siebie
i odnajduję, jakbym wypełniała się jestestwem na kilka chwil
w realności. Pakuję do torby bloki, kredki, ołówki.
Nie zdecydowałam, gdzie spędzę noc.
Patrzę na przestrzeń w kolorze indygo,
tłumaczę język snów, pragnę inności,
gwałtownych zmian, jakiejś szalonej historii,
mogłaby się odbić na ścianie.
eM, Jesteś totalnie odrealniona... żyjesz w innym wymiarze, i to jest piękne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie MM ♥
Obawiam się, że tylko przebiegam przez wymiar, który przynosi mi ulgę. Było dobrze, ale tylko przez chwilę :(
Usuń