sobota, 15 czerwca 2019

Rozszczepienie





Leżymy. Spójrz – nie widziałam jeszcze takich obrazów,
chyba że wśród snów o grawitacji. Tworzą własny świat.
Nie krwawi, mimo obłędu.

Zasypiam przy szklance. Modlisz się albo szepczesz,
masz mnie na oku. W oceanie ukrywasz skarby,
butelki. Możliwe, że zemdleję na widok odciętej ręki,
a może nie? Trufle, nieduże blizny,
podręczniki z instrukcją wstępu do nieba.

I znowu kąpiel, kozetka, słowa, kółka.
Listy cyrylicą i po węgiersku. Wiesz, o czym piszę.
Dla bezpieczeństwa brakuje pasów, potęgi, lekcji anatomii.
Uczę Irlandkę słów: nie dotykaj mnie.

Powtarzamy.

Wiesz, jakie niebezpieczeństwa mogą mnie tu spotkać?
W alejach ciągną się murki, rośnie więcej krzaków niż drzew.
Trzeba szybko uciekać.

Nie można cofnąć czasu. Rzeki, rakiet, wycieku do oceanu,
który jak wrzód napęczniał od wnętrza też nie.
To nie jest prawdziwy sens. Jedynie próba zapisu.


8 komentarzy:

  1. W tym świecie koszmarnych nadużyć z trudem nawiguję Margo. Podejmuję próby jedynie. Wariactwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ewidentnie nie nadaję się do tego świata, z dnia na dzień czuję to coraz mocniej.

      Usuń
  2. Powtarzalność ma sens...daje poczucie bezpieczeństwa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie powtarzalność wprowadza w poczucie niepokoju. :(

      Usuń