poniedziałek, 17 czerwca 2019

Pokrewieństwo ze sztuką





Nie wiem, ile snów powinnam zebrać,
by wyrazić coś więcej niż przestrzeń wokół siebie.

Jeśli nigdy nie istniały,
dlaczego czuję ich zapach, dotyk, widzę,
jak biegnę albo szybuję i nie pojmuję czasu.

Podążam za zwierzętami, szukając dziury w całym,
przekręcając klucz za kluczem. Drzwi
albo ustępują, albo nic za nimi nie ma.
Nie znajduję odpowiedniego świata,
nie wracam przed świtem, w drodze gubię język, siebie
i odnajduję, jakbym wypełniała się jestestwem na kilka chwil
w realności. Pakuję do torby bloki, kredki, ołówki.
Nie zdecydowałam, gdzie spędzę noc.

Patrzę na przestrzeń w kolorze indygo,
tłumaczę język snów, pragnę inności,
gwałtownych zmian, jakiejś szalonej historii,
mogłaby się odbić na ścianie.


2 komentarze:

  1. eM, Jesteś totalnie odrealniona... żyjesz w innym wymiarze, i to jest piękne!

    Pozdrawiam serdecznie MM ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że tylko przebiegam przez wymiar, który przynosi mi ulgę. Było dobrze, ale tylko przez chwilę :(

      Usuń