Wlecze się za mną każdego dnia, snuje lapidarnie w wątpliwościach – wyjść czy zostać. Właściwie cały ten spacer, to po trosze wędrówka donikąd. Z konieczności podążam trasami pod górę, z górki, wzdłuż klifów, oceanu, w rozpalonym słońcu, plażami hrabstwa Sligo. I pojawią się pytania, jak żarty na temat kultury Azji, niezidentyfikowanych kurhanów, głazów, przy których widnieją tabliczki z napisem „do remontu”. - czytaj dalej, klik
Mam w głowie kilka miejsc z tabliczkami "do remontu"...
OdpowiedzUsuńA mogło być tak pięknie...
Usuńwkrótce i moja jakaś tam tabliczka, gdzieś... Lubię maszerować, lubię podczytywać ślady. Obserwuję krocząc za moją Piesełką ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś i moja tabliczka będzie "do remontu". Lub nie.
Twoje fotografie, rysunki życia... <3
Olu, życie nie znosi pustki, nie martw się :* uściski
Usuńznów czytam i oglądam do wstecz. zdjęcia. teksty i wstecz będę komentować. gdy patrzę na zdjęcia to od razu pojawia się potrzeba malowania.
OdpowiedzUsuńMiej dobry czas :)
UsuńBardzo lubię próby zapisu... Wszystkie próby udane ;) - jak Ty to robisz...? A tak poważnie, to bardzo ujęła mnie tabliczka na kamieniu... Moje serce się utożsamiło ;).
OdpowiedzUsuńTo jest tak, że przygotowuję cykl tekstów na miesiąc, więc na napisania kolejnych też mam czas i mimo że są to krótkie warjacje, zajmują mnie na tyle, że już na wiersze brakuje mi czasu.
Usuńno tak :), rozumiem... u mnie to nawet nie jest kwestia czasu, ale jakby wyczerpywania się źródełka... gdy fotografuję dużo - mniej piszę, gdy dużo pracuję naukowo (twórczo) też... Próby zapisu bardzo poetyckie :)... dobrego, piątkowego popołudnia :*
UsuńAleż nabłądziłam, przepraszam, ale wieczorami nie powinnam jednak pisać :) uściski i dziękuję :)
UsuńSporo mam rozgrzebanych miejsc, które powoli remontuję. Ale część pewnie nigdy nie zostanie naprawiona do końca. Zostaną z tabliczką "Ryzyko zawalenia" :). Czy wystarczy życia, żeby o nie zadbać, nie wiem.
OdpowiedzUsuń