Dedykowane wiersze. Choroba, pomyślałam i wtedy jeszcze nie wiedziałam, że mam gorączkę, będę śniła przez całą noc ludzkich świętych, ufność w ich wygłaskane piersi mnie uzdrowi. Jak w życiu. Rzadko znoszę czułość, nie odwiedzam przyjaciół, nie odpisuję na listy, nie odrywam wzroku od dźwięków, które unoszą się w powietrzu. Poza gorączką nie pamiętam zbyt wiele. Nieźle mi odwala. Diabły podkradają mnie samemu Bogu, ale nie odstąpię im snów. Mogę podarować deszcz, jakieś niebezpieczne związki, historie o niegrzecznych chłopcach, których piekło mogłoby pochłonąć. Mam tu swoje szczęście. Przekonanie, że nie istnieją przypadki, drogi donikąd, nawet jeśli prowadzą po trzęsawisku. A wszystko bierze się z kanapek przed zaśnięciem, z książek, które czytam i funduję sobie całą tę metafizykę, jakby była namacalna i popychała dni do przodu. Szybciej i szybciej. Mogłabym napisać analizę dzieła literackiego, ale odnalazłam stare listy. Nadaję im kształty kredkami olejnymi, a może chodzi o porządek, do którego nie mam głowy, sprawnych rąk.
poniedziałek, 3 września 2018
Wrzesień
Dedykowane wiersze. Choroba, pomyślałam i wtedy jeszcze nie wiedziałam, że mam gorączkę, będę śniła przez całą noc ludzkich świętych, ufność w ich wygłaskane piersi mnie uzdrowi. Jak w życiu. Rzadko znoszę czułość, nie odwiedzam przyjaciół, nie odpisuję na listy, nie odrywam wzroku od dźwięków, które unoszą się w powietrzu. Poza gorączką nie pamiętam zbyt wiele. Nieźle mi odwala. Diabły podkradają mnie samemu Bogu, ale nie odstąpię im snów. Mogę podarować deszcz, jakieś niebezpieczne związki, historie o niegrzecznych chłopcach, których piekło mogłoby pochłonąć. Mam tu swoje szczęście. Przekonanie, że nie istnieją przypadki, drogi donikąd, nawet jeśli prowadzą po trzęsawisku. A wszystko bierze się z kanapek przed zaśnięciem, z książek, które czytam i funduję sobie całą tę metafizykę, jakby była namacalna i popychała dni do przodu. Szybciej i szybciej. Mogłabym napisać analizę dzieła literackiego, ale odnalazłam stare listy. Nadaję im kształty kredkami olejnymi, a może chodzi o porządek, do którego nie mam głowy, sprawnych rąk.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Metafizyka jest fajna i Twoje rysunki tez:*
OdpowiedzUsuńDziękuję Soniu :)
Usuń<3
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOch borze sosnowy, jakie piękne faktury i kolory!!! To na płótnie czy na drewnie?
OdpowiedzUsuńNa papierze :) takim grubszym nieco, z domieszką lnu i bawełny.
Usuńcudo, naprawde!
Usuńproza, codzienność
OdpowiedzUsuńczasem po zbyt obfitej kolacji to ja nie przesypiam nawet pół nocy.... :D
Mnie wystarczy mała kanapka by nie przespać nocy...
UsuńZnaleźć stare listy to szczęście.
OdpowiedzUsuńTwoje pisanie eM jest jak rysunek na papierze z lnem - warstwy się przenikają, nitki gubią, aby odnaleźć się za chwilę, przeplatają, intrygują... Zataczasz kręgi i objawiasz światu :)
BB, Twoje słowa są jak poezja, dziękuję za to podsumowanie. Kisses miła.
UsuńDobry miód i cytryna, odrobina imbiru i Dobrego Serca przyniosą ulgę w chorobie, we wrześniowym deszczu, a na dobre sny, takie z aniołami koniecznie Ostropest - 1 łyżka stołowa zaparzana 10 min. w ćwierci litra wrzątku...
OdpowiedzUsuńW starych litach i wiele wspomnień...
W starych listach jest wiele wspomnień...
UsuńDobrze jest czasem przyjrzeć się starym listom i je pokryć współczesnymi malowidłami. Takie oswajanie przeszłości.
OdpowiedzUsuń