Proste jest proste. Ból, smutek. Czas w odcieniach czerni i bieli,
moment łączenia, gdy rozmywa się ostrość, ostatnie maźnięcia.
Przeglądam smugi, kierunki, w jakich wędrują, załamują światło.
Odmawiam wina i mantry na lepsze trawienie.
Słowa light, kiełkujący mak, dokarmianie tlenem ledwo żyjącej yuki.
Wczepiam się na kilka chwil w opowieść o podziałach, rozdziałach,
na które już nikt się nie łapie, nie ma wyraźnej granicy pomiędzy
południem a północą.
Deszcz. Ociekamy z nudów, gdy stoimy na wietrze.
Zastanawiamy się, ile kropel pomieści beczka.
Przeliczam powierzchnię, jakieś dane.
Nie potrafię odjąć gnijącego mchu, liści.
Mam je na wyciągnięcie ręki, w palcach. Przecieka odwrócony
na drugą stronę t-shirt z rysunkiem drzew.
Potykam się o połamane gałęzie. Wystające kamienie.
Wycieram starannie buty. Zadarte noski.
Deszcz. Ociekamy z nudów ❤
OdpowiedzUsuńDzisiaj to nawet cały dzień :*
Usuńpółnoc i południe nie graniczą... zawsze są naprzeciw siebie. nawet nie mogą się połączyć...
OdpowiedzUsuńpiękny wiersz. czytam na głos
:) uściski Alis
Usuń"Wczepiam się na kilka chwil" w
OdpowiedzUsuńTwoją opowieść, Małgosiu.
Mam coś dla Ciebie na te kilka chwil https://www.youtube.com/watch?v=vUBt35a-u1M
UsuńA jakie zdjecie piekne...! Cudne jest to przejscie od zieleni w czerwien na tym jednym spodnim listku. Ehhhh, jak czlowiek by sie nie staral, to i tak nie namaluje nic piekniej niz natura :)
OdpowiedzUsuń:*
Usuń