Cyklicznych wierszy, obejść pór roku, tłustych kremów,
rozdajemy sobie bez liku, kiedy dzień trzeszczy, a noc nikogo nie uśpi.
Ułomne stany poznawcze, oddalanie się od rozumu, od dni,
które z niepewności wchodzą w transparentne świty.
Przechodzę przez nie jak przez mgłę, wbrew sobie.
Przekrawam figi na połowy i rozsmarowuję pestki. Są jak piasek.
Wilgoć uwięziona pęka, wnętrze ulega zniekształceniu.
Pokazujesz mi, że niczego tam nie ma,
jednak prowadzisz za rękę. W ziemię, pomiędzy rozpadliny.
Przykrywasz warstwami torfu, w ptasich dźwiękach,
ostatnich tej jesieni.
Znajdujemy się pod wpływem naszych zdolności.
Obecnych i przyszłych. Korzyści wyliczone z ewolucji.
Emocje. Pragnienia. Próbuję się skupić na skręconych kodach.
Wypisać kilka zabójczych prędkości, zawłaszczyć myśl,
którą uwolniłeś chwilę przed zaśnięciem.
W mieście zbudowanym z lęków i agresji. Tam zaś nie ma nic,
oprócz rozkwitu żalu. Nagich ciał.
Postaci, które oderwane od rozumu, tracą siebie.
Wskazują źródła niepokoju. Szukają bodźców.
"Znajdujemy się pod wpływem naszych zdolności." - bardzo mi się podoba i jeszcze "ułomne stany poznawcze", jakoś tak wzięłam to do siebie 😬
OdpowiedzUsuńDobrze że działa :) miej dobry przyjemny dzień :)
Usuń"Ułomne stany poznawcze" niepokojąco nieustająco obecne
OdpowiedzUsuń