piątek, 3 czerwca 2016

Krajobraz zależny od przeżyć

Muzeum Śląskie w Katowicach, fragment wystawy


W poniedziałek poczułam wiatr pomiędzy pomarańczowymi chorągiewkami. Wiedziałam, że muszę wracać, ale z Dudkami jest łatwiej. Poranna kawa, zanim jeszcze o niej pomyślałam, z miodem, jak lubię. Mozart zwinięty w kłąb, jego ofiary gdzieś tam. No i kukułka. Nadzwyczajna kukułka. Kukała cały dzień, w nocy bażanty wiły gniazda i jeszcze coś, czaiło się, jak myśli o powrotnym locie. U Dudków nie można się zgubić, sen przychodzi spokojnie, dzieci cieszą się ze wspólnie spędzonych chwil. I kiedy ten cholerny reisefieber wlazł we mnie, Basia przyniosła butelkę wina, a później już był Dublin. I wiatr, pomruk brzęczków, hałas od strony wody.



Muzeum Śląskie w Katowicach, rzeźba M.Abakanowicz

9 komentarzy:

  1. Małgosiu, Ty wróciłaś z podróży, a ja na bloga wróciłam po burzy :) Dobrze jest powrócić...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry powrót po dobrym (Dudkowym) pobycie. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dobry, muzeum wciąż wspominam, będziesz miała okazję, wstąp :)

      Usuń
  3. Dobrze się pomieszkuje u Dudków:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam jak mając lat 10 byłam w jeleniogórskim Biurze Wystaw Artystycznych na wystawie rzeźb Małgorzaty Abakanowicz... rzeźby i materiał, z jakich zostały zrobione wywarły na mnie tak olbrzymie wrażenie, że wystawa ta zalicza się do jednych z niewielu takich abstrakcji, którym udało się pozostać w mej głowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę sobie, że dobrze mieć w sobie takie mocne wspomnienia, coś z nich zawsze jest dla nas jakąś nauką. :) uściski

      Usuń