czwartek, 2 czerwca 2016

Uprzejmość

foto: Maciej 


Aurora, nowy album Jamesa Blake’a i cymbałki,
przesterowane dźwęki z dzieciństwa. Maciek napisał:
Tłumaczę jedenastoletniemu synowi i jego kolegom,
że kumpela z Grundschule pisze książki, cieszę się, opowiadam,
jak fajnie mieć znajomych. A dlaczego? - pytają. Odpowiadam: Darum.


Darum an darum, pamiętam z lekcji niemieckiego,
również skoki przez gumę i brodatego nauczyciela, który zasypiał na ławce.
Wtedy nie nurtowały nas jego smutne oczy, trudne życie. Wciąż
nam odpuszczał odmianę regularnych czasowników, zwłaszcza w czasie teraźniejszym.
Dzisiaj śnię angielskie sceny z siedzącym pod drzewem człowiekiem. Patrzy przed siebie.

Nie mogę w to uwierzyć, że znamy się prawie czterdzieści lat.
Łączy nas radość i zazdrość, dobrze, że w taki sposób stajemy się lepsi.
Odmieniamy życie przez przypadki, których wolę nie pamiętać, kiedy
wymieniamy pieniądze na powieści, inną walutę, interesy w prążki.
Kojarzę rozmaite notacje chorałowe, czasami to, co najwyraźniej umknęło.
Ale z ogłoszeniem Mullaghmore powraca.



8 komentarzy:

  1. Z lekcji niemieckiego pamiętam: heiraten and verliebt:) Nauczyciel dobrze robił, że odpuszczał czasami. Jak człowiek chce, to go do nauki zmuszać nie trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) żeby człowiek w dzieciństwie był taki mądry...

      Usuń
  2. Oj, brakowało mi Twych splotosłów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niemiecki mnie zawsze odstraszał, ale to podobno piękny język ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne foto :). W takim sensie piękne, że uwielbiam zdjęcia książek "w akcji".

    OdpowiedzUsuń