fot. Grzegorz Majchrzak |
To jest tak, że czasami rozmowa jest zaczepką, kiełkującą myślą, embrionem, tym czymś. Tak jest i tym razem... Wyrzucam za nawias, co ugrzęzło i zajmuję się mową ciała, obiadem, tiramisu. To był dobry dzień. Niespodzianki. Czytamy książki, lubisz Miłosza i dzielisz się ze mną odciśniętymi znakami. Ja tak mam z Herbertem, a może... nie wiem z kim tak nie mam, biorę tomiki, leżą gdzie popadnie, czytam Pamięć Smieny Wioli Grzegorzewskiej, jej wiersze są jak druga skóra, jak młodość, która wraca w zapachu jaśminu. Bez moich Irlandzkich poetek nie poznałabym tego kraju. Pokochałam, a one mnie. Więc czytam, odkładam, prasuję koszulę, następną, idę do Ingeborg... I tak... posłucham Sigur Ros, posłucham Ibeyi, przebiegnę się po świecie, wrócę na Mullaghmore do Yeatsa. Każde miejsce na końcu języka czymś pachnie. Zapamiętuję, muszę tam wrócić, ale najpierw praca.
życie w biegu... :) ale czasem się przystaje - i wtedy jest fajnie... :)
OdpowiedzUsuń♥ :*****
I to jest fajne, przystajesz i wiesz, czego chcesz :)
Usuńjak mlodosc, ktora wraca w zapachu jasminu. Jestes do cytowania, moja Piekna
OdpowiedzUsuń:) cieszę się, że działa :*
UsuńDziękuję Ci za ten wpis. Co kiełkuje, pewnie się kiedyś rozrośnie, zechce zagarnąć ramionami pełnię i nie być już embrionem, chociaż to takie bezpieczne. Ale i ograniczające. Więc jednak lepiej zostać z nadzieją na tę pełnię albo przynajmniej na próbę dążenia do.
OdpowiedzUsuńDobre jest życie między gorącą od żelazka koszulą, melodią oceanu i szelestem przewracanych kartek. Zapach miejsc na końcu języka znam. Chcę do nich wracać, ale to rzadko się udaje. Najpierw praca.
Dziękuję.
:) Nie mogłam się oprzeć... ściskam
UsuńTyle ważnych rzeczy odkładam na później. Czy później będę miała na nie czas? Najpierw praca, ciągle praca. Zamieniam nieuprasowane koszule na przeczytane słowa. Schną na wieszakach i to musi wystarczyć.
OdpowiedzUsuńP.S. Dróżkę do amarantowego nosorożca zostawiłam pod wczorajszą torebką z rumem :)
Torebkę już udostępniłam, może ktoś się skusi :)
UsuńZ tym odkładaniem tak jest, wciąż się pytam siebie, czy będzie jutro, dla mnie i pomysłów...
Dziękuję Małgosiu :)
UsuńWierzymy w jutro, zamiast w dzisiaj.
Masz rację :) ściskam
UsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńteż zachwycam się tym fenomenem zrażania jakąś myślą, uczynkiem, czy czym tam jeszcze, ... ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba nazywa się inspiracje :)
UsuńI ja poznaję ten kraj dzięki Tobie
OdpowiedzUsuńodrobinę :*
Cieszę się Julio... chociaż tyle :)
UsuńPozdrawiam Margo, przedświątecznie u mnie Mikołaj zamarzł w Rovaniemi, pewnie uznał że byłam tylko trochę grzeczna, tylko trochę niegrzeczna, albo i niegrzeczna wiec chyba prezent kupię sobie sama
OdpowiedzUsuńj
I bardzo dobrze, przynajmniej prezent będzie idealny :* ściskam
Usuń