fot. Natalia |
Wiosenna burza powoduje wstrząsy, drżenie rąk.
Czołgasz się pod oknem, obok wygiętych główek
kwiatów. Lubisz moje zmieszanie, duszność, lepkość.
Ich siła przyciąga nas do siebie, pęcznieje zamiast tęsknoty
tęcza nad zamkiem.
Na wyciągnięcie ręki radość z pieczonego chleba, pasztetu, babek.
Drzewo blokuje drzwi, kartkami z książek. Na piętrze
gaśnie światło. Perspektywa niknie. Nie wiemy, ile nam zajmie
odcinanie gałęzi. Kiedy zegar wybije pełnię, oglądamy się.
Deszcz uderza o szyby, podtapia kostki, zapadam się w głąb. Znowu liczysz
spazmy; uwierz mi, widziałam jak szybko odlatują ryby
z domami na grzbietach,
z drzewkami laurowymi. Niebieskie ogony zakręcone w górę,
odwrócone misy. Funeralny krajobraz przywleczony znad brzegu
powiewa pośród sieci. Już więcej nie potrzeba ci detali,
smutku, by zauważyć brudną wodę. Przelewa się, wypełnia.
z tomu Liczby nieparzyste
Lubię każdą burzę. Zawsze coś się zmieni.
OdpowiedzUsuńI wyjdzie słońce...
UsuńAle tu jest cień, funeralny krajobraz i brudna woda. I tak bywa po burzy. Ściskam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
UsuńLubię czasem zmoknąć...ponad wszystko kocham słońce..
OdpowiedzUsuńJestem w stanie przetrzymać tę duszność, lepkość...przed burzą, aby wreszcie ujrzeć tęczę..:):)
:) letni deszcz...
UsuńWzniecasz we mnie zamet, Malgosiu!
OdpowiedzUsuńTo dobrze, czy źle?
Usuńprzelewa się... wypełnia...
OdpowiedzUsuńi odpłynie
a przyjdzie kolejna wielka woda... życie... ♥ :*****
motyw przelewania, bulgotania. coś się odzywa x
OdpowiedzUsuńano :)
Usuń