Nie było tęczy, nie było garnka ze złotem, jest grób

Świeciło słońce, cisza, spokój. Nagle słyszę grzmot. Spojrzałam w okno. Nie, nic się nie dzieje. Aaaa za chwilę lunęło. Wielkie krople wielkości żab, małych psów. W każdym razie słońce sobie świeciło i padał deszcz, po wszystkim nie było tęczy. Jest pewnie na to jakieś określenie. Oczywiście Paddy polewa Tullamore i śmieje się, że Putin jest Jedi. Ciekawe kim jest Obama opluty przez redaktora, który musiał sobie golnąć, na trzeźwo nie dałby rady. W Irlandii kolejny masowy grób dzieci odkryty w kanale ściekowym. Oczywiście obrońcy kościoła twierdzą, że co zakonnice miały zrobić z umierającymi dziećmi. No jak to co? Pochować na cmentarzu, opisać grób, imię, nazwisko, z datą urodzenia, śmierci, wpisać do księgi zgonów. Jest jeszcze kilka takich zbiorowych dziwnych mogił, znajdują się przy zakonach. Nie wiem, co na te rewelacje odpowie premier, ale księża grożą palcem wiernym. Co za świat. Czeka nas klęska urodzaju. Co tam kryzys, klęska i już. Wszystkich nas zeżre wielki ślimak.