poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozchodzą się i z trudem wracają na miejsce

Katarzyna Tchórz


Nie wiem gdzie jestem, tam mnie nie ma i tam,
mogę napisać poemat o lampie, drążyć temat
do roztrzaskania żarówki. Ostrożnie, by nie przypalić
skóry i nie bać się o skurcze.

W dziurach nadmiar robaków, oddalam się, twardnieję
przy wodospadzie. Suffolki zmęczone chodzeniem nie ustają,
ale nigdy nie przekroczą linii oddzielającej jezdnię.
Nie nudzę się, nawet gdy nie patrzę, tak jakby mnie nie było.

Córki zapominają, że w szturchaniu muszą być ostrożne.
W słabym świetle żarówki wzgórze rozkłada się jak tekturowy karton,
spójrz, skórczone drzewo, a owce wyglądają jak główki od szpilek.

12 komentarzy:

  1. Pejzażem może być obraz nawet ten którego nie widzę, bo choć mnie tam nie ma, to jestem.

    OdpowiedzUsuń
  2. zamyśliłam się...
    Ja czasem jestem nie tutaj, gdzie jestem i łapię się na tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, mam to samo u Ciebie :) i jeszcze się zagapiam :)

      Usuń
  3. w słabym świetle żarówki nic nie jest takie, jak w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Żarówka nagrzewa się, chociaż światło słabe,
    te nowe mają kilka lat trwałości,
    więc roztrząsanie może potrwać naprawdę długo i wszystko może się skurczyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to mam pecha do żarówek, ale to teman na osobny post :*

      Usuń
    2. to czekam niecierpliwie

      Usuń
    3. tzn temat :) coś mi się widzę literki rozeszły :P

      Usuń
  5. "suffolki"? Z tym ostrożnym szturchaniem nie jest pewna, ale ja z odwrotnej perspektywy.

    OdpowiedzUsuń