poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Zwymyślania

Lee Price




Nie wymkniesz się.
Gong uderza w powietrze jak ptak w szybę.
Planety drżą, układają się w linie,
dzieci recytują wiersze z pamięci,
pies trzyma równy krok.

Domy pękają od bałaganu –
próbujemy usuwać go z kąta w kąt,
ale wraca. Wraca w drobinkach kurzu
na palcach tych, co przyszli tylko na drinka.
Słówka z książek wciskają nas w ziemię,
zginamy się, ale nie pękamy.

Jest tyle do zapisania.
Między obiektywem a ścianą,
między klombem a wypaloną ziemią,
między zasłonką w kwiaty
a ślimakiem sunącym po liściu,
nazwa, której nie mogę sobie przypomnieć,
rozpuszcza się w ślinie.

Krążymy, robimy kółka,
w kopertach chowamy rachunki,
litery, numery, kreski i przerwy.
Pieniądze wsiąkają w ciepły asfalt,
zabrakło chleba, zabrakło kawy,
zabrakło stron w książce.

I tylko logika jest tu obca,
patrzy na nas chłodno, jakby widziała wszystko
zbyt dokładnie.

6 komentarzy:

  1. Wciąż czytam, i brakuje nie tylko stron, ale kogoś, kto za mnie posprząta bałagan :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze brakuje kogoś, kto coś zrobi za nas... dla nas:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. W dwóch miejscach pokusiłabym się o nieco inny szyk.

    Tutaj:

    Z poprzedniego i z tego domu - Z tego domu i poprzedniego

    i tutaj:

    Wciąż czytam i brakuje stron. - Czytam i wciąż brakuje stron


    Całość bardzo nostalgiczna, płynna, dobrze oddane, sugestywe obrazy. Jeśli chodzi o interpunkcję, gra mi tutaj wszystko jak należy ;)

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń