pachnie wełną. Brzeg obrośnięty
wrzosami, na metce skrzydła ptaków.
Sfruwają z parapetu, zakończone ostro
długie dzioby z bólem zaciskają
nowe słowa - nie jestem pewna, ile powrotu,
a ile wyczekiwania?
Zamkowe skały z kadrów filmu
na wyciągnięcie ręki. Niewyrośnięte kraby,
dorodne makrele - wszystko inne. Krowy
bardziej śmierdzą wieczorami, kończymy ostatni set.
Ptaki odlatują, bydło zostaje syte i nie wiem,
kto z nas wygrał. Pod figurką Świętej Rodziny marnieją kwiaty
wśród pustych butelek, odpadków. Jardy skoszonej trawy
- im wolniej rośnie, tym szybciej biegniemy.
Ten wiersz jest piękny. Ukrywasz w wierszach widoki, utrwalasz jak fotografie. To mi się podoba. I możemy się dowiedzieć, co robisz na tej zielonej wyspie. ;))
OdpowiedzUsuńwłaśnie, przeganiam krowy...
UsuńPtaki przynoszą wiadomości. W kształtach skrzydeł i okrzykach.
OdpowiedzUsuńPrzeganiasz krowy! Jestem zachwycona! Jeżeli poświęcisz im ciut uwagi, będą trochę mądrzejsze.
Przepiękny wiersz!
Poświęcam im codziennie... okolica ryje ze mnie
UsuńTeż chciałbym tak pobiec, choćby we śnie.
OdpowiedzUsuńBiegnij, biegnij :)))
UsuńJak Ty to robisz, że tak wszystko w słowach potrafisz zamknąć? ;) Piękny wiersz, bardzo klimatyczny.
OdpowiedzUsuńUczę się... jestem uważniejsza, próbuję...
UsuńPiękne <3
OdpowiedzUsuńuśmiechy :)
UsuńIleż w tym ruchu, takiego pomiędzy a pomiędzy :)
OdpowiedzUsuńwyłazi :)
Usuńpiękne, działa na wyobraźnię :)
OdpowiedzUsuń:) miło, że działa
Usuń