Caleb O'Connor |
O piątku napiszę po siedmiu dniach, bo odkąd tu przyjechałam
dla wprawy wymieniam uśmiechy z dziećmi sąsiadów.
Nie witają się ze mną, chyba że piłka ląduje na dachu.
Wtedy ich cienie zlewają się z wracającymi zza pagórka krowami.
Dzięki nim wiem, że kończy się eteryczny dzień w kolorze welwet,
czekają fotele z podnóżkiem, kawa i maślane ciastka. Chleb pleśnieje
tutaj szybciej. Zasypiam, nie dostrzegając nad głową frunących żółtych
balonów, zielona koniczyna odbija się na szarym niebie, którego negatyw
blaknie. Muszę się przyzwyczaić do nowych smaków, zapachów, polubić wiatr,
co z kominów wykręca resztki popiołu.
Jeśli czekają fotele z podnóżkiem, kawa i maślane ciasteczka, to jest dobrze i będzie dobrze.
OdpowiedzUsuń:)
:*
UsuńTe słowa są samym spokojem, pięknie oddajesz tamten nowy klimat. Czy krowy tam są takie jak u nas? ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj od rana kosiarki na każdym jardziku popierdują, a krowy dokładnie takie same, trawa im smakuje, mają tylko większe pole do popisu :*
UsuńKlimat tam chyba bardziej wilgotny, stąd ten chleb :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz krowy blisko, to znaczy, że nie męczy Cię miejski smog, a ciasteczka i fotel znaczą bardzo wiele, nawet jeśli dla dzieci z sąsiedztwa jeszcze nie jesteś znaną panią :)
powodzenia!
Wilgoć wiejski klimat, mieszkam za miastem, właśnie z widokiem na pagórek, a dzieci są wszędzie... dosłownie
UsuńJak dzieci zaczną się witać z Tobą, to będziesz już całkiem "swoja".
OdpowiedzUsuńKrowy już Cię pewnie uznały ...
Niech wieją dobre wiatry!
a z drugiej strony niestety chatka zasłania mi widok na stadninę koni, O! Wiatry są idealne :)
UsuńDokładnie, zgadzam się z przedmówczynią Vi, smakujesz wyspiarski klimat i fantastycznie ubierasz go w wiersze.
OdpowiedzUsuńNo i Ty jedna rozumiesz ironię... ;P
Smakuję, bo już wiem, czego mi brakowało :)
Usuńnie tylko ja, zapewniam Cię
O co chodzi z tymi krowami.. czy Ty w jakimś PGRze made in Irlandia jesteś?
OdpowiedzUsuńTu chyba jeden wieli PGR jest, dookoła, gdzie tylko kawałek zielonego jardu, poza miastem oczywiście, to pasą się krowy, konie, owce, krowy, konie, owce, byki - też. :P
UsuńPoczułam tamten klimat:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
U mnie nie zawiewa od krów, ale są miejsca, gdzie przesiąkam :)
Usuńczuje że jest Ci tam dobrze Małgoniu i bardzo sie cieszę
OdpowiedzUsuńRafał
Tak i podobałoby Ci się tutaj...
UsuńO! Więc krowy tam na noc wracają do domu? Nie śpią na trawie? Czy trawa jest tam tak samo zielona jak u nas? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Małgorzato (także z zielonej wyspy) :)
Schodzę niżej, bo cieplej, zieleńsza :) przez cały rok
Usuńz której?
Jak to z której? To nie wiedziałaś, Małgoś, że jadąc na zieloną wyspę, opuściłaś zieloną wyspę?
Usuńhehe, no jacha
UsuńMargo:))- piękne...
OdpowiedzUsuń:) buziak
Usuńpodnóżek maślane negatyw kominów - i jestem zdobyta:)
OdpowiedzUsuń:) czekaj jak zacznę palić w kominku, na razie jest ciepło...
Usuń"[...] dla wprawy wymieniam uśmiechy z dziećmi sąsiadów" - piękne, a gdy dzieci znikają z pola widzenia, zostają krowy, a z krowami raczej się nie da wymienić, ale zawsze można się do nich zwyczajnie uśmiechać;)
OdpowiedzUsuńi ten "wiatr, co z kominów wykręca resztki popiołu..." - brawo!
Zanurz więc ciastko maślane w kawie i trwaj.
Trwam :) chociaż dzisiaj ze szmatą
UsuńPrzez moment wydało mi sie że byłaś w Smoleńsku:)
OdpowiedzUsuńSkąd ten pomysł? :P
UsuńNajlepiej rozpocząć aklimatyzację od miejscowych pub'ów :))
OdpowiedzUsuń