Pakuję się, poprawiam, układam i
dzielę. Nic się już nie pomnoży, chyba że telefony od operatora mojej sieci.
Jedynym sposobem na pozbycie się ich, byłoby zastrzeżenie numeru, ale z
doświadczenia wiem, że moi znajomi nie odbierają połączeń zastrzeżonych. Od tej
chwili ja też. Ostatnio miewam obfite sny, spokojne, ale dzieje się w nich dużo
i namiętnie. Więc poranki bywają żarliwe. Właściwie to nie wiem, kim chciałabym
być, kiedy wracam do domu i milczę do siebie. Do kubka z kawą, do filiżanki z
herbatą. Milczę do widelca i noża, czasem do piekarnika, milczę przy
grillowanej marchewce. Brakuje mi długopisów, pióra, szczególnie czerwonego,
gdyby ktoś kiedyś wpadł na pomysł, to warto zapamiętać, zacznę wtedy mówić do
ciebie. Możliwe, że wolniej i później posprzątam po sobie, każdą literkę i
kropkę, ale na razie opowiadam, o nie swoich rzeczach, o pożegnaniu - myślę
schematycznie. Trudno uwierzyć w lato, kiedy korony drzew pękają od gradu.
Wspinam się w tym moim milczeniu i słucham muzyki. Będzie mnie tu coraz mniej,
ale wrócę, wrócę!
Wrócisz, zanim zdążymy się obejrzeć. Bogatsza i naładowana dobrą energią.
OdpowiedzUsuńDorobię się i wrócę, mam nadzieję, że nie garba :P
UsuńNienawidzę pożegnań :(:(:(
OdpowiedzUsuńToż się nie żegnamy :)
UsuńA gdzież to Pani M. się udaje?
OdpowiedzUsuńWażne by zabrać ze sobą Muzykę. Trochę Fryderyka Chopina (najlepiej scherza i ballady), dobrze mieć ze sobą Amadeusza W. Mozarta i rozświergotanego wiosną Vivadiego...
Pozdrowienie! M> ):-)
Udaje się w świat, pozdrowienie :)
UsuńNiezwykły jest czas zmian i te chwile tuż przed, tuż przed. Kiedy wszystko może się zdarzyć.
OdpowiedzUsuńto prawda, dziękuję
UsuńMilczenie to niełatwa rzecz w dzisiejszej głośnej rzeczywistości - ludzi mających ciągle coś do powiedzenia, bez względu na sens i wartość tego powiedzenia.
OdpowiedzUsuńAle wyczuwam tu coś jeszcze, tylko sprytnie ukryte. :)
Dobrze kombinujesz :)
Usuńwrócisz?hm... wszędzie życie toczy się tak samo...
OdpowiedzUsuńPewnie jak już będę emerytką...
UsuńKiedy wyjeżdżasz Małgoś? czy zdążymy się jeszcze zobaczyć przed wyjazdem? jakoś tak smutno chociaż wiem - nie powinno być..a jednak:( ale pisać będziesz nadal? mam ogromną nadzieję...
OdpowiedzUsuńMałgoniu - napisałam maila :)
Usuńinternet tam będziesz miała?
OdpowiedzUsuńNawet szybszy :)
UsuńPowodzenia!:)
OdpowiedzUsuńJeszcze potrzebny osiołek, żeby te tobołki pociągnął:D
OdpowiedzUsuńA tak serio ..cóż... nie wiem co powiedzieć. Twoja decyzja jest pewnie we wszystkie strony przemyślana i widocznie tak ma być. Liczę, że nie odczujemy przed komputerami Twojego oddalenia w kilometrach :)
Kochana:) Jestem kłebkiem waty, który najlżejszy podmuch wprowadza w drżenie:/ Nie lubie tego uczucia ścisniętego żołądka, ty będziesz mimo wszystko witać, a ja żegnać. Pocieszające jest, że nie będzie to długa wyprawa dyliżansem:)
OdpowiedzUsuńWiem, że wrócisz. Przecież nas kochasz :)
OdpowiedzUsuńMilczeć do... oto jest wyzwanie:-)
OdpowiedzUsuńJa dziś milczałam do fasolki szparagowej... też umie słuchać milczenia:D
OdpowiedzUsuń