wtorek, 9 czerwca 2009

pogodzona z odejściem

Uciekam, wokoło cisza, zamykam twarz na cztery spusty.
Śpię spokojnie, chociaż nie liżesz już moich stóp,
w ukrzyżowanym oknie stawiam świeczkę, ot tak,
uprzejmie spoglądam na przechodniów,
coś we mnie narasta i chociaż nie grożę pęknięciem,
jak ciężarna wypełniam spojrzenia ciekawskich,
może dlatego nie chcę przyznać, że umarłaś.

2 komentarze:

  1. Piękne i... smutne. Chyba tylko tyle wypada powiedzieć. Nadmiar słów mógłby przesłonić prawdę i aurę, którą emanuje ten wiersz...

    Pozdrawiam!

    Ps.
    Czy jesteś pogodzona z koniecznością odejścia?

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem Przemku, dzisiaj już nic nie wiem :(

    OdpowiedzUsuń