piątek, 28 listopada 2025

Mix biesiadny

 



Może to ten listopad, nie wiem, ale słowo biesiada działa na mnie jak zimny impuls nerwowy. Nie mam w pamięci żadnych biesiad, stołów uginających się pod ciężarem prosiaków, żadnych okrzyków, które miałyby mnie kaleczyć. A jednak to słowo wstrząsa, jakby niosło w sobie coś obcego, niechcianego, narzuconego. Może dlatego, że biesiada w naszej kulturze oznacza nie tyle spotkanie, co przestawienie człowieka na tryb zbiorowy: głośniej, mocniej, bez oglądania się na wrażliwość, z przesytem i przaśnie. Nie ma w tym spotkaniu przestrzeni na półcienie, na ciszę, niechęć do rubasznych żartów. Biesiada zawsze kojarzy mi się jako rytuał przerostu, który nie zna subtelności. Dożynki w Bieszczadach z młodości, kiedy wędrowałam w tamtym czasie, mogłyby uchodzić za biesiadę, ale miały zupełnie inną temperaturę: nazwijmy to naturalną korektą ludzkiego hałasu. Góry rozpraszały krzyk, zjadały teatralność. Ale słowo biesiada w swoim słownikowym rdzeniu ciągle niesie polską potrzebę gromadzenia się w nadmiarze, w atmosferze, od której trzymam się odruchowo z daleka. I może to właśnie mój wewnętrzny sprzeciw wobec zbiorowych uniesień nadaje temu słowu ton pejoratywny. Bo w nim kryje się oczekiwanie, że jednostka ma się rozpuścić w masie.

Nie zgadzam się na to rozpuszczanie.

I nie chodzi o wyniosłość; chodzi o wybór. O prawo do osobnego tonu, do cichej głębi, do własnego światła pod skórą.

PS

W nocy przyśniły mi się dłonie, od wewnętrznej strony porośnięte czymś pomiędzy włosami a piórami. Kolorowymi, lekkimi, jakby wyrastał ze mnie mały, fantastyczny ptak. W tym śnie kupuję kapelusz, piękny, pewnie za duży, a te pióro-włosy i tak próbują spod niego wyjść, unieść się, odsłonić. Jakby mówiły: to, co we mnie wyrasta, nie jest do schowania. Nawet jeśli świat woli biesiady, mam własną, cichszą, bardziej nieposłuszną formę świętowania.

10 komentarzy:

  1. no pacz to teraz patrzę na biesiady zupełnie innym okiem.
    napisałam koment pod siłownią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedziałam :) innym okiem, w sensie łagodniej czy ostrzej?

      Usuń
  2. Mnie mierzi wszystko, co łączy się z tłumem. Naprawdę, muszę układać w sobie długo, przygotowywać przestrzeń wewnętrzną na to, by móc przebywać na koncercie, spotkaniu towarzyskim powyżej 3 osób, po prostu wśród mówiących głów, gdziekolwiek. Długo splatam w sobie niewidzialną zasłonę, która mnie od tego oddziela (potem długo do siebie dochodzę, przetrawiam wewnętrzne emocje). Wyłączam się po prostu. A biesiadne imprezy i jeszcze do tego muzyka od biesiadnej do disco polo i odwrotnie, nie, nie i nie. I też uwielbiam świat, gdzie nie muszę ukrywać własnego tonu, gdzie nikt i nic ode mnie nie wymaga. Nie oczekuje dialogu, jeśli nie jest potrzebny. Lubię pomilczeć. Chociaż pogadać też bardzo, ale nie z każdym ma się ochotę. Bardzo to rozumiem Małgoś :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biesiadność zostawiam innym, nie mam już w sobie miejsca na hałas, który niczego nie wnosi. Lżej, kiedy ktoś mówi podobnym językiem, uściski BP :*

      Usuń
  3. Biesiada kojarzy mi się z programem tv, chyba Polskie biesiady. A potem z tego powstało disco polo. Nie znoszę klimatu. Okropne to. Kojarzy mi się ze spotkaniami rodzinnymi na chlanie, a to nigdy nie kończyło się dobrze. Z rubasznymi wujkami, obrażonymi ciotkami, kuzynostwem. Nie to, że nie lubię spotkań, ale już nie lubię wielkich spędów (no może poza koncertami, ale to insza inszość), a z tym mi się biesiada kojarzy. Ja lubię sobie posiedzieć w cichości, a jak nie sama tylko z kimś, to uwielbiam gadanie, słowne gry, ironie i sarkazmy, poważne i mniej rozmowy. Najlepiej mi jednak w swoim świecie.

    OdpowiedzUsuń
  4. także nie kojarzę własnej obecności na jakiejkolwiek biesiadzie. tak można byłoby nazwać chyba weselne obżarstwa. ja wolę kameralniej. w tłoku mi duszno i każda rozmowa jest płytka. w wąskim gronie łatwiej o konkrety i życie smakuje bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesela to inny rodzaj spotkań i akurat wesela lubię. I dobrze wspominam.

      Usuń
  5. Pięknie napisałaś, lubię te Twoja szczerość, unikalność, jest piękna. Byłam na biesiadach, choć dawno. Głośno, dużo alkoholu, a ja nie piję...raczej nie dla mnie, wole spokojniejsze wydarzenia. Pozdrawiam Cie mega serdecznie. 🫶

    OdpowiedzUsuń