niektóre rzeczy miały się już zakończyć.
miałam nie pisać, nie wracać, nie zaglądać w statystyki.
a tu proszę, 75 tysięcy wejść w trzy miesiące,
czyli jednak ktoś tu był.
ktoś zaglądał w moje okienka.
ktoś sobie czytał porannie, do kawy, do tramwaju,
albo żeby zobaczyć, czy jeszcze jestem.
i jestem.
trochę bokiem, trochę przez ramię,
ale znowu z ruchem:
wiadomości na messengerze,
pyknięcia na instagramie,
kilka pytań, kilka uśmiechów, kilka hej, to było ważne.
nie robię z tego manifestu.
ale robię ukłon.
w waszą stronę, w waszą obecność, w te momenty:
gdy coś się otwiera, chociaż miało być zamknięte.
gdy coś wraca, chociaż miało nie wracać.
gdy blog staje się znowu miejscem
– nie tylko dla mnie.
czytacze jednak są
i mają się dobrze.
dziękuję wam, że jesteście.
i że czytacie nawet wtedy, kiedy wydaje się, że to wszystko już miało przeminąć.
niech się dzieje.
niech trwa,
choćby chwilę dłużej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz