poniedzia艂ek, 12 maja 2025

馃殾 There’s No Mercy at the Crosswalk, 馃殾 Na pasach nie ma lito艣ci




On Everyday Violence in the Shadow of the Steering Wheel
(Why do I feel afraid just trying to cross the street?)

I wrote this out of protest. It’s not a report, nor is it an attempt at a general diagnosis. It’s a record of the everyday — of the kind of violence that hides in routine. Of those moments when your body tenses in fear, even though all you wanted was to get to the other side of the road.

Written in fragments: out of anger, helplessness, the need for a voice.

If you're afraid to cross the street too — maybe this text is for you.



I walk. Every day. For health, for clarity, for beauty. I walk through suburbs, estates, 50 zones, zebra crossings, roundabouts — through the myth of Irish road decency, which doesn't hold.

Because every step now feels like entering a war zone. I’ve had my licence for 33 years. Not a single fine. Not a single penalty point. I drive slow. I watch my mirrors. I stop for pedestrians. I know both sides. But now, as a pedestrian — I’m a target. I’m an obstacle. Something in the way of the next appointment.

Every day in my estate I watch the same performance: speed demons, phone queens, lads doing 98 km/h where it says 50. Two speed indicators blinking red and every time — 8 out of 10 cars are speeding. As if the speedometer measures manhood. As if rules are insults.

I read the Garda reports: 1,430 drivers caught speeding over a weekend. Some flying at 178 km/h in a 120 zone. But where is the Garda when a child can’t cross the road to school? When local drivers ignore zebra crossings like they’re optional?

This isn’t occasional. This is systemic. It’s daily violence. Normalised. Ignored. Wrapped in car commercials with words like Freedom and Go Further.

And then come the rainy weeks. Endless drizzle, every pothole a puddle. And some drivers — even when they see me standing there, soaked — hit those puddles at full speed. They splash me deliberately, as if the wave of dirty street water was some badge of power. I walk home dripping in sludge and fumes, humiliated, shaken. I cry — silently, bitterly — not because I’m weak, but because the cruelty is so casual. Because they drive like they live: with entitlement and no regard for others. BMWs, Audis, shiny cars with drivers convinced they own the road — and the right to make you invisible.

I’ve had cars brush against me — twice — while I was already on the crossing. Both drivers on the phone. They didn’t see me. My body was too quiet, too human, too inconvenient.

Another time, I was honked at — violently — while crossing at a marked pedestrian crossing at a roundabout. She was in a hurry. She got angry at the sight of me. She didn’t think how terrifying that sound is when you’re just trying to cross the road and stay alive.

I’ve had insults hurled at me. Fingers pointed. Faces twisted in rage. I’ve made up colourful words in my head for them — things I’d never say out loud. But I understand now how road rage becomes cultural permission for wider aggression.

Of course, not all drivers. Some stop before I even reach the curb. Some smile. Nod. They exist — but they’re not the rule. They should be.

Ireland has a problem with its driving culture. Not just in stats — in attitude. It’s the language of dominance and disregard. Sometimes I think the most dangerous weapon in this country isn't a knife — it’s the accelerator in the hands of someone who sees nothing but their own time, their own journey, their own bubble.

And so, I keep walking. Carefully. In resistance. Not just for fitness anymore. For protest. For testimony. For those who are too afraid to step out.

I began writing this piece a year ago, sparked by a road incident that intensified my anger. Over the months, I added various observations and experiences. But today, its publication feels imperative — a compulsion, a raw wound. On May 11, 2025, in Dublin, during a routine speed check, Garda Kevin Flatley was tragically killed. He was struck by a motorcyclist traveling at excessive speed. This heartbreaking event starkly highlights the dangers present on our roads and how quickly tragedy can strike.



O przemocy codziennej w cieniu kierownicy

(Dlaczego jest we mnie strach, gdy chc臋 przej艣膰 przez ulic臋?)

Napisa艂am ten tekst z potrzeby sprzeciwu. Nie jest to raport, nie jest te偶 pr贸b膮 og贸lnej diagnozy. To raczej zapis tego, co codzienne, a jednocze艣nie przemocowe  tych chwil, w kt贸rych cia艂o napina si臋 ze strachu, cho膰 tylko chcia艂o przej艣膰 przez ulic臋.

Pisany fragmentami: ze z艂o艣ci, z bezsilno艣ci, z potrzeby g艂osu.
Je艣li te偶 boisz si臋 przechodzi膰 przez pasy  by膰 mo偶e to te偶 Tw贸j tekst.


Maszeruj臋. Codziennie, od lat. Dla zdrowia, dla urody, dla jasno艣ci umys艂u. Maszeruj臋 przez przedmie艣cia, osiedla, strefy 50, przez zebry, ronda i pobocza  przez irlandzk膮 mitologi臋 drogowej przyzwoito艣ci, kt贸ra nie dzia艂a.

Bo od miesi臋cy, lat  z ka偶dym kolejnym krokiem  wchodz臋 w pole walki. Mam 33 lata za kierownic膮. Mandat贸w? Zero. Punkt贸w karnych? Brak. Je偶d偶臋 wolno, przepisowo, patrz臋 w lusterka, szanuj臋 rowerzyst贸w, puszczam pieszych. Wiem, co to znaczy by膰 po obu stronach. Ale teraz, jako piesza  jestem targetem. Jestem przeszkod膮. Ruchem drogowym do zepchni臋cia.

Codziennie na w艂asnym osiedlu obserwuj臋 drogowych demiurg贸w  kr贸lowie gazu, ksi臋偶niczki telefonu, panowie i panie 98 km/h na 50-tce. Dwa wy艣wietlacze pr臋dko艣ci i codzienny teatr przemocy: 8 na 10 jad膮 za szybko, jakby licznik by艂 miernikiem m臋sko艣ci, a przepis  obelg膮.

Czytam raporty: Garda zatrzyma艂a 1430 kierowc贸w za przekroczenie pr臋dko艣ci w jeden weekend. Rekordzi艣ci? 178 km/h w strefie 120. Ale nikt nie wspomina o osiedlowych matkach z w贸zkiem, kt贸re nie mog膮 wej艣膰 na pasy, bo nikt si臋 nie zatrzymuje. O dzieciach ucz膮cych si臋 w szkole, 偶e na pasach masz pierwsze艅stwo, a potem konfrontuj膮cych teori臋 z rzeczywisto艣ci膮 na rondzie, gdzie pani w SUV-ie tr膮bi, bo 艣miesz przej艣膰.

To nie s膮 incydenty. To jest codzienna przemoc. Normalizowana. Ignorowana. Skomercjalizowana w reklamach leasingowych z napisem Freedom.

A w dni, gdy deszcz nie ustaje tygodniami, a ka偶da dziura zamienia si臋 w bajoro, kierowcy  mimo 偶e widz膮 mnie na chodniku  wje偶d偶aj膮 z impetem w wod臋. Chlapi膮 mnie z premedytacj膮: brej膮, b艂otem, ca艂ym tym ulicznym 艣ciekiem zmieszanym z pogard膮. Id臋 potem mokra, brudna, dr偶膮ca i p艂acz臋 w sobie  nad tym, jak bardzo nie obchodzi ich drugi cz艂owiek. Nad t膮 bezmy艣lno艣ci膮, but膮, nad wypolerowanymi BMW, Audi i innymi b艂yszcz膮cymi skorupami, kt贸re daj膮 im poczucie, 偶e mog膮 wszystko. Na drodze, jak i w 偶yciu.

Otar艂o si臋 o mnie auto  dwa razy. Raz kobieta gadaj膮ca przez telefon, drugi raz: to samo. Nie widzia艂y mnie. Moje cia艂o by艂o zbyt ciche, zbyt ludzkie, zbyt zb臋dne w obiegu stalowych kabin p臋dz膮cych do kolejnego deadline’u.

W innym przypadku: tr膮bienie. Wyrok d藕wi臋kowy. Przechodz臋 przez przej艣cie z godno艣ci膮, a z auta leci huk. Zaatakowa艂a mnie za to, 偶e istniej臋. Bo by艂a sp贸藕niona? Bo mia艂a z艂y dzie艅? Bo ja, piesza, naruszy艂am 艣wi臋t膮 trajektori臋 jej pojazdu?

S艂ysz臋 przekle艅stwa. Widzia艂am 艣rodkowy palec pokazany z u艣miechem. Wymy艣lam w g艂owie s艂owa, kt贸re nigdy nie przejd膮 przez usta, bo nie jestem t膮 osob膮. Ale coraz bardziej rozumiem, jak z agresji drogowej rodzi si臋 spo艂eczne przyzwolenie na przemoc  tej samej, kt贸ra potem trafia na fora rodzicielskie, na protesty przeciwko 30 km/h w miastach, do parlamentu, gdzie kto艣 z pe艂n膮 powag膮 m贸wi, 偶e „piesi przeszkadzaj膮 w ruchu drogowym”.

Nie, nie wszyscy kierowcy s膮 tacy. Zatrzymuj膮 si臋, zanim zd膮偶臋 stan膮膰. Kiwn膮 g艂ow膮, u艣miechn膮 si臋, zwolni膮. Ale to powinien by膰 standard, nie wyj膮tek w galerii cud贸w.

Irlandia ma problem z kultur膮 drogow膮. To nie tylko statystyki, to atmosfera  j臋zyk si艂y i przywileju. Czasem my艣l臋, 偶e najgro藕niejsz膮 broni膮 w tym kraju nie jest n贸偶, tylko peda艂 gazu w r臋kach kogo艣, kto nie widzi nic poza sob膮.

I dlatego maszeruj臋 dalej. Uwa偶nie. Po swojemu. Wbrew. Nie tylko dla zdrowia. Dla oporu. Dla 艣wiadectwa. Dla tych, kt贸rzy boj膮 si臋 wyj艣膰 na przej艣cie.

Ten tekst zacz臋艂am pisa膰 rok temu, kiedy jedno z drogowych zdarze艅 spot臋gowa艂o moj膮 z艂o艣膰. Przez kolejne miesi膮ce dopisywa艂am r贸偶ne obserwacje i do艣wiadczenia. Dzi艣 jednak jego publikacja sta艂a si臋 konieczno艣ci膮  przymusem, 偶yw膮 ran膮. 11 maja 2025 roku, na drodze w Dublinie, podczas rutynowej kontroli pr臋dko艣ci, zgin膮艂 funkcjonariusz Gardy, Garda Kevin Flatley. Zosta艂 艣miertelnie potr膮cony przez motocyklist臋 jad膮cego z nadmiern膮 pr臋dko艣ci膮. To tragiczne wydarzenie dobitnie ukazuje, jak niebezpieczne mog膮 by膰 nasze drogi i jak niewiele potrzeba, by dosz艂o do tragedii.


7 komentarzy:

  1. U nas, w kraju, jest podobnie; je艣li nie pr臋dko艣膰, to totalne rozkojarzenie, nie wiedzie膰 czemu nazywane wyj膮tkow膮 podzielno艣ci膮 uwagi.

    OdpowiedzUsu艅
    Odpowiedzi
    1. Ta podzielno艣膰 uwagi to cz臋sto tylko 艂adne s艂owo na ignorowanie wszystkiego poza w艂asnym autem. Tu pieszy to dziwak, kt贸ry nie zna regu艂 ruchu drogowego wed艂ug logiki silnika. A przecie偶 wystarczy艂oby spojrze膰 i uzna膰, 偶e kto艣 mo偶e po prostu i艣膰.

      Usu艅
  2. chyba Margo wsz臋dzie si臋 tak dzieje, odk膮d ludzie wsz臋dzie wo偶膮 ty艂ki...jednak chyba nale偶ysz do mniejszo艣ci. oraz tu w kraju tutejszym bardzo pom贸g艂 przepis dotycz膮cy traktowania pieszych w okolicach pas贸w. by艂y czasy, ze 偶aden kierowca si臋 nie zatrzyma艂, mog艂a艣 sta膰 do usranej... no i przekraczanie pr臋dko艣ci a do tego pija艅stwo. Trylogia : chamstwo, pr臋dko艣ci w贸da, rz膮dzi.
    smutne to bardzo.

    OdpowiedzUsu艅
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, Trylogia nie do przebicia, tutaj podobnie, klasyka naszych dr贸g. A pieszy dalej jak duch, niby jest, ale przez szyb臋 ledwo go wida膰.

      Usu艅
  3. ja boj臋 si臋, kiedy mnie przepuszczaj膮, bo nie wiem, co to oznacza. mo偶e trafiam na sadyst臋? na pustej ulicy staje go艣膰, 偶ebym wszed艂 na jezdni臋... strach z ka偶dym krokiem ro艣nie.

    OdpowiedzUsu艅
    Odpowiedzi
    1. Oko, zmotywowa艂e艣 mnie tym „jestem, bezzasadnie” bardziej ni偶 si臋 spodziewa艂am – napisa艂am jeszcze jedno mini opowiadanie. Mo偶e te偶 bezzasadnie. Mo偶e w艂a艣nie dlatego. Dzi臋kuj臋.

      Usu艅
    2. to ja dzi臋kuj臋. zachwyca mnie Twoja wra偶liwo艣膰.

      Usu艅