żyły drzew wsiąkały w humus,
w warstwy, których nikt nie spisał.
Wiatr brał jedno po drugim,
łamał sosny jak kręgi kręgowców,
przewracał strony wilgotnych korzeni,
aż nic nie zostało proste.
Mówili:
nie bójcie się, las wróci,
będzie inny, nie ten sam, ale prawie.
Będzie udawał, że nic się nie stało.
Ale my wiemy,
ziemia nie oddaje tych samych kroków,
nie śpiewa dwóch identycznych pieśni,
nie mówi w językach, które wymarły.
Kiedy przyjdą dzieci,
zapytają o kształt cienia, o ruch gałęzi,
o zapach mchu i miejsca, gdzie rosły śliwy.
Ich imiona będą już inne,
niesione wiatrem, niezapisane.
Pod korą pękają resztki dawnych dni,
powoli stają się wszystkim.
To, co umarło, rozkwita w innej skórze.
Noc nie jest końcem, tylko przerwą.
A my?
My też będziemy węgielnym śladem
w pulsującym rdzeniu świata.
Piękne !
OdpowiedzUsuńJestem z lasu i bez niego nie umiałabym żyć. Dziękuję🐦⬛
Do usług! :)
UsuńHmmm, noc nie jest końcem. No nie wiem. To że słońce wzeszło dzisiaj nad ranem, nie jest jakąkolwiek gwarancją, że wzejdzie również jutro. Czy jakoś tak. Żeby nie było, to nie ja, jeno Hume chyba.
OdpowiedzUsuńAle utwór bardzo gładki, to już ja, żeby nie było.
Hume ma swoje racje, ale może po prostu nie lubił wstawać rano. Dzięki — dobrze wiedzieć, że choć noc niepewna, to wiersz gładki. :P
Usuńoch... w takim lesie człowiek cichnie i pokornieje. tam, gdzie pokolenia przeszłe stają się pożywieniem nowych, gdzie nie ma ławek, latarni i kubełków na śmieci. gdzie toczy się życie tajemne wśród butwiejących liści, gdzie ziemia pachnie, a cisz potrafi wygryzać na skórze placki gęsiej skórki.
OdpowiedzUsuńW takim lesie człowiek milknie, stając się częścią tej tajemnicy. Śmieci, okropieństwo.
Usuńalbo bursztynowym...wolę taki ślad.
OdpowiedzUsuńoraz omatko jakie zdjęcie.
Tak, zdjęcie z lasu, którego już nie ma.
Usuń