Ostrożnie, bo Sophie przyniosła szkarlatynę ze szkoły. Stres ściska mi gardło. Gorączka trzyma ją w swoich szponach, nie odpuszcza ani na chwilę. Chłodzimy ją pod prysznicem, ale ulga trwa ledwie moment, a leki wydają się niemal bezsilne.
– Babciu, kurczę się w środku.
Jej głos jest cichy jak zwinięte w sobie pisklę.

Jejku, ależ mi serce zwinęło w uścisku. Zdrowia dla Sophie i dla Ciebie wytchnienia Małgoś <3
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana, jest odrobinę lepiej.
Usuńzmartwienia... u nas też choroby, wirus typu A i jakis guzek sie pojawił... serce się kroi.
OdpowiedzUsuńWpółczuję i posyłam dobre myśli.
Usuńboże drogi, mam nadzieję, że już lepiej? szkarlatyna...brzmi fatalnie.
OdpowiedzUsuńuściski dla was ale ostrozne bo i ja pewnie zarażam
Dzisiaj byłyśmy pierwszy raz na spacerze, a jutro Sophia wraca do szkoły, bo już fika, więc wygląda na zdrową, a antybiotyk jutro kończy, więc styka.
Usuń