Szymon Kantorski (poeta, dziennikarz, krytyk literacki) przysłał mi wiersze Macieja Krajewskiego (Łazęga poznańska) i Romana Chojnackiego (poeta, redaktor, krytyk literacki). Przeczytałam. Pomyślałam: Oj, nie potrafię pisać. A potem jak zwykle, zrobiłam to wszystko, co za każdym razem i po wszystkim mówię, że to już koniec.
Poznań. Miasto ułożone jak bruk – równo, schludnie, bez odstępów. Tu historia chowa się w wodzie i korzeniach drzew, ale nie znika. Rusałka – mitologiczna, ale osadzona w tej konkretnej topografii – wciągnięta w politykę, wojnę, w powojenne porządki. Tafla jeziora gładka, aż za bardzo. Ale jeśli spojrzysz dłużej, zobaczysz kształty pod powierzchnią.
Nie mogłam nie odpowiedzieć. Bo nie sposób przejść obok, kiedy tu, w tym mieście, raz po raz próbuje się coś wytrzeć, zetrzeć, zasypać. Kiedy wciąż żyją ci, którzy myślą, że można wybudować nowe osiedle na dawnych kościach i nazwać to postępem. Że można biegać wokół Rusałki, robić grilla i nie zadawać pytań. Przecież nikt już nie pamięta.
Ale Rusałka pamięta. I literatura też pamięta. Springer pisał o Miedziance, ale mógłby pisać o Poznaniu. O tym, jak znikają całe światy, jak woda ma przykryć wszystko. Posnania – niby miasto, a jednak fantazmat. I to fantazmat, który chętnie zapomina, ale na własnych warunkach.
Więc napisałam. Bo woda nie zapomina, nawet jeśli miasto udaje, że tak.
Pamięć wody to koncepcja na granicy nauki, metafizyki i literatury. W sensie popularnym mówi się o niej w kontekście homeopatii – teoria, że woda zapamiętuje substancje, z którymi miała kontakt, choć nie ma na to naukowych dowodów. Ale pamięć wody to także coś bardziej namacalnego: zdolność rzek, jezior i mórz do przechowywania śladów historii, w sposób dosłowny i symboliczny.
Woda przenosi ciała i odpady, eroduje miasta, ale i konserwuje: w bagnach odnajduje się szczątki sprzed wieków, zatopione ruiny opowiadają historię cywilizacji. Woda jest nieprzewidywalna – spokojna na powierzchni, ale gotowa wyrzucić na brzeg to, co miało zostać pogrzebane.
W literaturze i kulturze motyw pamięci wody pojawia się często. Claude Lanzmann w Shoah pokazuje rzeki, które wiedzą o tym, co się w nich wydarzyło. Olga Tokarczuk w Biegunach opisuje wodę jako medium nieustannego przepływu i gromadzenia. A w Poznaniu – Rusałka, jezioro zbudowane na szczątkach i macewach, gdzie tafla wody jest lustrem niewygodnej pamięci.
Czy woda naprawdę pamięta? Może nie w sensie chemicznym. Ale w sensie historii i symboli – tak, i to bardziej niż ludzie, którzy tak chętnie zapominają.
Pamięć wody
Rusałka nie pieści, wabi,
bo gdzieś w dole jest dno
pokryte błotem, które wciąga
twoje imię, śmierć na rozkaz.
Nie śpiewa się do księżyca.
Woda pamięta więcej
niż wasze wypłowiałe sumienia.
Na dnie nie spoczywa spokój –
historia jak martwy muł.
Najpierw był las, potem ciała,
ziemia na komendę, plująca dymem.
Las gnijący w milczeniu, lecz teraz
robisz tu grilla nad jamą po egzekucji,
sikasz w spokój tego, co nigdy nie odchodzi,
pijesz wino na cmentarzu zbudowanym
z żydowskiej krwi, pożółkłych gazet.
A ona patrzy.
Jej włosy – jak wodorosty, nocne zjawy,
oczy – studnie bez dna,
śliska jak zapomniana przeszłość,
naga w świetle latarni,
wśród spopielonych drzew przetacza się,
płynnie jak śmierć w przyspieszonym czasie,
wykręca biodra, gałęzie w wichurze,
śmiech pęka, jak zniszczona skóra.
Jej piękno nie jest dla ciebie.
Wilgotne i złe, szarpie cię,
zanim zatnie gardło,
łaskocze kostki, gdy wracasz pijany,
ciągnie cię w otchłań gdy masz
zbyt ciężkie sumienie.
Jezioro milczy, zna wasze pieśni,
wie, jak przez was płynęła historia.
Faceci w garniturach zbudowali miasto,
kamieniami brukowali drogę do rzeźni,
a dziewczyny w krótkich spódnicach
szły nocą i już nie wracały.
Poznań udaje, że nie widzi.
Rusałka to tylko kawałki ścieżki
obok ciemnej wody
dla tych, co biegają w milczeniu.
Ale ona pamięta.
Zna wasze grzechy,
płynie przez rzeki, w sny, w bramy
Starego Rynku, czeka, aż wrócicie,
bo wrócicie.
Myślicie, że zmyjecie to wodą,
że na dnie wszystko się zatopi,
że Rusałka to tylko staw,
ale ona wie, pamięta, z głębin
po kawałku wynurza się prawda.
Myślicie, że to wszystko zatopiliście
na dnie, że historia zapomniała.
Ale ona pamięta –
jak spaliliście synagogę,
jak wybijaliście szyby na Garbarach,
jak nie został tu nikt,
ale wciąż wrzeszczycie o własnych,
nie własnych krzywdach.
Myślicie, że zmyliście to wodą,
ale woda nie zapomina.
Rusałka już nie czeka.
Nie będzie waszym wybawieniem.
Dobre to, ładnie napisane.
OdpowiedzUsuńRusałkę znam dość dobrze, może nawet bardzo dobrze. Znam też tę historyczną otoczkę. A mimo tego, mimo pamięci wody, proszę o wybaczenie, gdybym wystąpił (nie wystąpię, ale można przyjąć istnienie światów równoległych) kiedyś w Familiadzie i niejaki Strasburger Karol zapytał, z czy się mnie kojarzy Rusałka, bez mrugnięcia powiek rzekłbym w najpierwszym odruchu: z beztroskim dzieciństwem. No ale wówczas albo nie znałem tła albo nie miało ono większego znaczenia. No i, rzecz prosta, nie miałem pojęcia o pamięci wody.
Dziękuję! Rusałka wydaje się beztroska, choć pod taflą kryją się inne warstwy. Może właśnie dlatego każdy widzi w niej coś innego – zależnie od czasu i pamięci wody.
Usuńhttps://3ucho.wordpress.com/2025/03/29/rusalka/
UsuńMargo, dziękuję ci, nie wiedziałam ...
OdpowiedzUsuńMyślę, że wielu ludzi nie wie.
Usuń