czwartek, 27 marca 2025

Pamięć wody




Szymon Kantorski (poeta, dziennikarz, krytyk literacki) przysłał mi wiersze Macieja Krajewskiego (Łazęga poznańska) i Romana Chojnackiego (poeta, redaktor, krytyk literacki). Przeczytałam. Pomyślałam: Oj, nie potrafię pisać. A potem jak zwykle, zrobiłam to wszystko, co za każdym razem i po wszystkim mówię, że to już koniec.

Poznań. Miasto ułożone jak bruk – równo, schludnie, bez odstępów. Tu historia chowa się w wodzie i korzeniach drzew, ale nie znika. Rusałka – mitologiczna, ale osadzona w tej konkretnej topografii – wciągnięta w politykę, wojnę, w powojenne porządki. Tafla jeziora gładka, aż za bardzo. Ale jeśli spojrzysz dłużej, zobaczysz kształty pod powierzchnią.

Nie mogłam nie odpowiedzieć. Bo nie sposób przejść obok, kiedy tu, w tym mieście, raz po raz próbuje się coś wytrzeć, zetrzeć, zasypać. Kiedy wciąż żyją ci, którzy myślą, że można wybudować nowe osiedle na dawnych kościach i nazwać to postępem. Że można biegać wokół Rusałki, robić grilla i nie zadawać pytań. Przecież nikt już nie pamięta.

Ale Rusałka pamięta. I literatura też pamięta. Springer pisał o Miedziance, ale mógłby pisać o Poznaniu. O tym, jak znikają całe światy, jak woda ma przykryć wszystko. Posnania – niby miasto, a jednak fantazmat. I to fantazmat, który chętnie zapomina, ale na własnych warunkach.

Więc napisałam. Bo woda nie zapomina, nawet jeśli miasto udaje, że tak.

Pamięć wody to koncepcja na granicy nauki, metafizyki i literatury. W sensie popularnym mówi się o niej w kontekście homeopatii – teoria, że woda zapamiętuje substancje, z którymi miała kontakt, choć nie ma na to naukowych dowodów. Ale pamięć wody to także coś bardziej namacalnego: zdolność rzek, jezior i mórz do przechowywania śladów historii, w sposób dosłowny i symboliczny.

Woda przenosi ciała i odpady, eroduje miasta, ale i konserwuje: w bagnach odnajduje się szczątki sprzed wieków, zatopione ruiny opowiadają historię cywilizacji. Woda jest nieprzewidywalna – spokojna na powierzchni, ale gotowa wyrzucić na brzeg to, co miało zostać pogrzebane.

W literaturze i kulturze motyw pamięci wody pojawia się często. Claude Lanzmann w Shoah pokazuje rzeki, które wiedzą o tym, co się w nich wydarzyło. Olga Tokarczuk w Biegunach opisuje wodę jako medium nieustannego przepływu i gromadzenia. A w Poznaniu – Rusałka, jezioro zbudowane na szczątkach i macewach, gdzie tafla wody jest lustrem niewygodnej pamięci.

Czy woda naprawdę pamięta? Może nie w sensie chemicznym. Ale w sensie historii i symboli – tak, i to bardziej niż ludzie, którzy tak chętnie zapominają.


Pamięć wody

Rusałka nie pieści, wabi,
bo gdzieś w dole jest dno
pokryte błotem, które wciąga
twoje imię, śmierć na rozkaz.
Nie śpiewa się do księżyca.
Woda pamięta więcej
niż wasze wypłowiałe sumienia.

Na dnie nie spoczywa spokój –
historia jak martwy muł.
Najpierw był las, potem ciała,
ziemia na komendę, plująca dymem.
Las gnijący w milczeniu, lecz teraz
robisz tu grilla nad jamą po egzekucji,
sikasz w spokój tego, co nigdy nie odchodzi,
pijesz wino na cmentarzu zbudowanym
z żydowskiej krwi, pożółkłych gazet.

A ona patrzy.
Jej włosy – jak wodorosty, nocne zjawy,
oczy – studnie bez dna,
śliska jak zapomniana przeszłość,
naga w świetle latarni,
wśród spopielonych drzew przetacza się,
płynnie jak śmierć w przyspieszonym czasie,
wykręca biodra, gałęzie w wichurze,
śmiech pęka, jak zniszczona skóra.

Jej piękno nie jest dla ciebie.
Wilgotne i złe, szarpie cię,
zanim zatnie gardło,
łaskocze kostki, gdy wracasz pijany,
ciągnie cię w otchłań gdy masz
zbyt ciężkie sumienie.

Jezioro milczy, zna wasze pieśni,
wie, jak przez was płynęła historia.
Faceci w garniturach zbudowali miasto,
kamieniami brukowali drogę do rzeźni,
a dziewczyny w krótkich spódnicach
szły nocą i już nie wracały.

Poznań udaje, że nie widzi.
Rusałka to tylko kawałki ścieżki
obok ciemnej wody
dla tych, co biegają w milczeniu.

Ale ona pamięta.
Zna wasze grzechy,
płynie przez rzeki, w sny, w bramy
Starego Rynku, czeka, aż wrócicie,
bo wrócicie.

Myślicie, że zmyjecie to wodą,
że na dnie wszystko się zatopi,
że Rusałka to tylko staw,
ale ona wie, pamięta, z głębin
po kawałku wynurza się prawda.

Myślicie, że to wszystko zatopiliście
na dnie, że historia zapomniała.
Ale ona pamięta –
jak spaliliście synagogę,
jak wybijaliście szyby na Garbarach,
jak nie został tu nikt,
ale wciąż wrzeszczycie o własnych,
nie własnych krzywdach.

Myślicie, że zmyliście to wodą,
ale woda nie zapomina.
Rusałka już nie czeka.
Nie będzie waszym wybawieniem.

5 komentarzy:

  1. Dobre to, ładnie napisane.

    Rusałkę znam dość dobrze, może nawet bardzo dobrze. Znam też tę historyczną otoczkę. A mimo tego, mimo pamięci wody, proszę o wybaczenie, gdybym wystąpił (nie wystąpię, ale można przyjąć istnienie światów równoległych) kiedyś w Familiadzie i niejaki Strasburger Karol zapytał, z czy się mnie kojarzy Rusałka, bez mrugnięcia powiek rzekłbym w najpierwszym odruchu: z beztroskim dzieciństwem. No ale wówczas albo nie znałem tła albo nie miało ono większego znaczenia. No i, rzecz prosta, nie miałem pojęcia o pamięci wody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Rusałka wydaje się beztroska, choć pod taflą kryją się inne warstwy. Może właśnie dlatego każdy widzi w niej coś innego – zależnie od czasu i pamięci wody.

      Usuń
    2. https://3ucho.wordpress.com/2025/03/29/rusalka/

      Usuń
  2. Margo, dziękuję ci, nie wiedziałam ...

    OdpowiedzUsuń