Nie umiem w masowość. Nie umiem w tłumy, w blask, który zamiast rozświetlać – oślepia. W błyszczące tkaniny i uśmiechy lśniące nie dlatego, że szczere, ale dlatego, że tak wypada. Świat kocha przepych, potężne fale rzeczy, myśli, obrazów spływających lawiną – byle dużo, więcej, byle zanurzyć się w nadmiarze i nie pytać o sens.
Nie jestem stąd.
Wybieram więc swoją ścieżkę – węższą, cichszą, taką, na której słowo ma swoją wagę, a obraz – ciszę. Jestem po stronie tych, którzy wybierają mniej, ale głębiej.
Nie radzę sobie z nadmiarem. Nie chcę mnogości, która odbiera rzeczom kształt. Jestem spoza tej balowej scenografii, gdzie wszystko musi błyszczeć, lśnić i zachwycać się sobą. Spoza zachłanności na blichtr, na bycie widzianą, na niekończące się odbicie w cudzych oczach. Próżność, która karmi się sobą, powtarzalność udająca wartość.
A gdy upadnie era antropocenu, zostanie po niej nadmiar – śmieci, puste słowa, resztki iluzji o wielkości. Pożeranie dla samego pożerania, konsumowanie świata aż do kości. Moja prawda nie przetrwa w masie, ale przetrwa w tym, co kruche, co nie da się rozpuścić w plastikowym oceanie rzeczy zbędnych. Bo prawda nie potrzebuje tłumu. Potrzebuje uważności.
i potrzebuje odwagi.
OdpowiedzUsuńzmieniam się powoli ale się zmieniam. czasem jednak to są tąpnięcia. spowodowane czymś pięknym albo traumatycznym. nie chce już strachu, nie chcę krzyku, nie chce ...i coraz częściej myślę, że ludzie zasługują na to wszystko co ich spotyka.
Też uciekam przed krzykiem, hałasem, tłumem. Ograniczam wpływ dużego miasta na moje życie.
UsuńMnie wciąż przerażają ludzie, najbardziej.
UsuńKiedyś powiedziałaś mi, że wśród tych najbardziej przerażających ludzi znajdą się tacy, których będę prosić o pomoc w momencie zagrożenia. Bo oni są nauczeni walki, a inni - nie. Mam to w myślach, gdy widzę grupy rozwrzeszczanych, agresywnych, butnych ludzi. Oni umieją walczyć. O swoje. Cokolwiek to znaczy. Może umieliby też zawalczyć o sprawy innych. Bo zwykli, szarzy śmiertelnicy raczej odsuną się i będą zdjęcia robić, gdy stanie się coś złego.
UsuńChyba zmieniłam zdanie. Ci ludzie nie będą prosić o pomoc i nie będą jej dawać, jeśli nie będzie to zgodne z ich własnym interesem. Z wiekiem coraz bardziej widzę, że każdy dba przede wszystkim o swoje – o własne bezpieczeństwo, własne przekonania, własny komfort. Może i potrafią walczyć, ale walczą tylko o to, co uznają za swoje. Nie wiem, czy w chwili zagrożenia zdobyliby się na gest wobec innych. Patrząc na świat, mam wrażenie, że coraz częściej ludzie odwracają wzrok, dokumentują cudze tragedie, zamiast wyciągnąć rękę.
Usuńtakie zachowania pomocowe mam wgrane i zaprogramowane, tak samo ma Naczelnik. Jest jednak co innego co zauważyłam u siebie, otóż jest chęć i wrażliwość ale nie ma siły i energii.... przestraszyłam się, bo zrozumiałam, że bateria się wyczerpuje.
UsuńKalino, ja mam jednak ostrą dysleksję, albo nawrót, bo źle przeczytałam Twóją wiadomość mam nadzieję, że nie będzie takiej sytuacji, w której będziesz zmuszona prosić o pomoc, bo jak prosisz, wtedy ludzie nagle znikają. Takie doświadczenie.
UsuńCzytam teraz niezwykłą książkę: "Sen o drzewie". Dystopijną. I zachwycam się tym, jak można patrzeć na antropocen.
OdpowiedzUsuńNiedawno moi uczniowie mieli napisać, skąd wzięła się nazwa "antropocen". Większość napisała, że wtedy zaszła ewolucja człowieka, stąd nazwa. Nawet pisząc o antropocenie brali pod uwagę tylko perspektywę człowieka i jego korzyści. Ktoś uznał, że to jedyna sytuacja w historii, gdy jeden gatunek wywarł wpływ na całą planetę. Pięknie powiedziane.
Mam sen o drzewie na kindlu, dotrę do niego. Nowa era człowieka, Paul Crutzen chyba bardziej stawiał na nową erę geologiczną, ale nic bez człowieka, póki co.
Usuńoch dziękuję Wam pięknie za te polecjaki dziefczęta :-**
UsuńSię zakochałam w Mai Lunde. I nie tylko z przyrodniczych powodów.
Usuńnabrałam ochoty by się zainteresować jej książkami dla dzieci.
Usuńteż czuję się kameralnym człowiekiem i tłum mnie męczy. dobrze się w nim czują Królowie Życia - rozpychający się łokciami, nawet, kiedy nie mają z czym pchać się przed szereg.
OdpowiedzUsuńskracją drogę i lądują na kanapie w telewizji śniadaniowej. :)
Usuńzapomniałem - w kwestii światła. nie muszę go rozumieć, żeby lubić.
OdpowiedzUsuńliterówka?
Usuńa tak. ale ze światłem też pasuje. świat bez światła nie istniałby.
UsuńNo tam sam widzisz.
UsuńJa chyba też nie jestem stąd :) Odkąd pamiętam nie znosiłam tłumów, hałasu, nadreaktywnych osób i całego zgiełku dnia codziennego...
OdpowiedzUsuńMój introwertyzm nie potrzebuje takiego szaleństwa, dlatego uciekam do lasu zawsze kiedy mogę. Zbieram rozsypane myśli i poszarpana duszę. Nabieram mocy, łapię równowagę :)
Doskonale Cię rozumiem ♥
Pięknie napisane ♥
Uściski Maminko :*
UsuńZdecydowanie też nie jestem z i za tłumem. Zwłaszcza w postępowaniu. Zawsze swoją ścieżką, choć to męczące. I trudne. Ani ja ludzi, ani oni mnie - nie rozumiemy się.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, gdy wychodzę do ludzi, dostaję lekcję, po której tracę ochotę. Cóż, takie życie.
Usuń