czwartek, 20 lutego 2025

Taka historyjka

 



Zaczęłam pisać blog w 2006 roku na platformie Ownblog. Nie dla siebie, ale dla niej – mojej córki, którą chciałam zachęcić do pamiętnikarstwa, do tego cichego dialogu z samą sobą, który może stać się przyjaźnią. Pamiętam każdy szczegół tamtego miejsca – czarna strona z czerwonym akcentem, nazwa, której brzmienie było dla mnie ważne, i nagłówek, który zrobiła dla mnie graficzka z Trójmiasta. To były czasy niedojrzałych decyzji, ale też czasy przyjemności. Pierwsze niepewne zdania, zachwyty i rozczarowania.

Córka się wciągnęła. Pisanie sprawiało jej radość, ale zarazem przyciągnęło czyjąś zawiść. Przyczepił się do niej hejter. Okazało się, że to kolega z jej klasy. Chwalił się tym, więc szybko dotarłam do prawdy. Widoczne IP pozwoliło ustalić, kto i skąd pisał. Podjęłam działania ochronne – bo przecież nie pozwolę, by słowa, które miały być przestrzenią wolności, zamieniły się w klatkę strachu. Dziś się z tego śmiejemy, ale wtedy nie było nam do śmiechu.

Później przeniosłam się na Onet, ale nie czułam się tam dobrze. Estetyka nie była moja, a pisanie to przecież nie tylko treść, ale i forma, i przestrzeń, w której się oddycha. To była wprawka do Blogspota, potem Wordpressa i znów Blogspota. Dziewiętnaście lat plątania się po różnych platformach, szukania odpowiedniego miejsca, aż dotarłam tutaj – do Pierwszego Miliona Nocy. Do publikacji, które zaczęły się w Pograniczach w 2009 roku, choć wcześniej pojawiały się w mniej znaczących miejscach.

Snułam się między ludźmi, których podziwiałam, czytałam, szanowałam. Nie wpisywałam się w środowiskowe układy, nie startowałam zbyt często w konkursach. Nie dlatego, że nie chciałam, ale dlatego, że prowadziłam życie koczujące, wędrowne. Każdy konkurs wymagał osobistego odbioru nagrody, a co, jeśli akurat w tym czasie śpiewałam na festiwalu w Grecji czy Danii? Wybory. Nigdy nie odcisnęłam się na firmamencie nagradzanych piszących, ale może nigdy nie o to chodziło.

Nie bywam na wielu festiwalach, bo nie potrafię być klakierką i nie odnajduję się w grze uprzejmości. Nie umiem udawać, że coś mi się podoba, jeśli nie podoba. Nie jestem dobrym wsparciem w sztucznej wymianie grzeczności. Tłum źle na mnie działa. Dlatego trzymam się na dystans – nie po to, by ranić, lecz by nie udawać. Zależy mi na niektórych relacjach, więc o nie dbam – tak, jak potrafię najlepiej.

Jestem melancholiczką, depresję wystukuję – to mój sposób na radzenie sobie z bólem. Nie umiem lać wody w listach. Czasem wysyłam jedno zdanie, próbuję być. Wierzyć, że to jedno zdanie wystarczy.

Jestem jak ta żaglówka ze zdjęcia. 

14 komentarzy:

  1. Małgosiu, jesteś po prostu Wolnym Człowiekiem, a Wolność to rzecz bezcenna i nie każdego na nią stać.. :)
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem znowu w niebycie, ale Ciebie zawsze potrzebuję🤍🐦‍⬛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Publikuję Twoje kometarze, ale nie wiem kim jesteś, nie lubię się domyślać, bo to nie prowadzi w dobre rejony mózgu.

      Usuń
  3. samotny biały żagiel - zdaje się że napisał to Walentin Katajew.
    wędrujesz. ja w 2002 roku zacząłem na Onecie, a jak mnie wyrzucili wraz z kilkuset tysiącami innych bezdomników wybierałem między wordpressem, a blogerem. padło na bloger i tyle. otoczki, wianki, czy lampasy mnie nie interesują - czysta kartka papieru, na której da się pisać. są kółka wzajemnej adoracji i łatwo w to wpaść. dlatego na kilka lat zlikwidowałem komentarze i księgę gości, bo okazało się, że nie potrafię uciec od różnych takich. teraz potrafię. chyba. dlatego są komentarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo słowa mają swoje drogi, czasem zmieniają nośnik, ale nie znikają. My też się nie gubimy – wciąż mamy papier, kawę i ten drobny rytm pisma, który łączy bardziej niż algorytmy.

      Usuń
  4. taką ciebie poznałam i taka mnie zainteresowałaś nie prosta na początku i zachwyciłaś i taka cię polubiłam bardzo :-) i współodczuwam bardzo.
    i bardzo lubię

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak więc trzeba być niezwykle uważnym, by zauważyć Cię w tej współczesnej przestrzeni.
    Mimo wszystko znajomość Twoich wierszy i grafik zawdzięczam mojemu i Twojemu blogowi, bo jednak nasze światy są bardzo odległe.
    Uściski serdeczne:)
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak słowa i obrazy potrafią przerzucać mosty ponad odległościami. Dziękuję za Twoją uważność i ciepło. Uściski!

      Usuń
  6. Zaczęłaś od tego, że założyłaś blog dla córki. Ja w 2009 zrobiłam to dla syna, niestety on w odróżnieniu od Twojej latorośli nie interesował się moją pisaniną. A jak z Twoją córką? Czy po przygodzie z hejterem, nadal pisze? Po zlikwidowaniu mojego pierwszego bloga na blogomanii, nie sądziłam, że do tego wrócę. W 2016, gdy usiadłam na wózku inwalidzkim, potrzeba bycia z ludźmi, sprawiła, że wróciłam do blogowania na blogspocie. Twój komentarz pod jednym postem, skierował mnie w to miejsce, do którego będę zaglądać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja córka jest wielką miłośniczką mojego pisania, choć sama nie tworzy – raczej patrzy, rejestruje świat obiektywem. Fotografia to jej język. Myślę, że każdy odnajduje swój sposób na opowiadanie rzeczywistości. A miejsce do kontaktu z innymi jest ważne – pozwala nie tylko pisać, ale i być wysłuchanym. Cieszę się, że nasze ścieżki się przecięły. Pozdrawiam ciepło!

      Usuń