Myślę, że każdy piszący definiuje się w poezji inaczej. Dla mnie to zakłócenie, bunt przeciwko gładkości. Istotą jest cisza – dlatego trudno mi zamknąć ją w jednoznacznej definicji. Żywa materia żre się z rzeczywistością, odkształca ją w słowie. Czasem jest precyzyjna jak skalpel, czasem brudna jak ściana w przejściu podziemnym. Nie jest ani pięknem, ani brzydotą – jest koniecznością. Liczbą nieparzystą w równaniu. Wchodzi w gardło jak szkło, płonie jak magenta na tle czerni. Jest podróżą w przestrzeni, ale bez mapy i bez powrotu. To zacięcie w tekście, glitch w systemie. Jeśli działa jak trzeba, to znaczy, że coś poszło nie tak.
w życiu nie czytałam lepszej i bardziej trafnej definicji Margo :-**
OdpowiedzUsuńA dziękuję :)
UsuńMałgosiu, ty to potrafisz celnie "strzelać" .. :) ♥
OdpowiedzUsuńOj tak, wygrałam kilka razy zawody strzeleckie w młodości, to musiało zaprocentować :P
Usuń