życie jest jak kartka, która spada na podłogę.
zostaje tam, bo nikt jej nie podnosi.
mówią, że milczenie to wybór,
ale ja wiem, że to tylko ostrze –
kiedy raz cię dotknie,
zostajesz cicho, jakbyś czekała,
aż ból sam się wyjaśni.
gdyby można było pisać o rozwielitkach,
o nitkach, które łączą się i rwą,
ale słowa są jak kieszenie starego swetra –
pomieszczą wszystko, co nie powinno tam być:
noc bez głosu, szorstkość dłoni,
które uczą cię znosić ból.
otwierasz okno szeroko,
oddychasz, aż zegarek wyświetli well done,
jakby to coś zmieniało.
prawda jest tylko słowem,
które nie potrafi unieść niczego więcej.
wszystkie jej synonimy brzmią tak samo pusto,
gdy stoisz w deszczu,
a ziemia pod tobą zamienia się w błoto.
Kontrast
przemoc jest jak rutyna –
pusta filiżanka,
cień w kącie, nigdy nie znika,
choć wiesz, że powinien.
zrozumieć? to proste,
dopóki nie musisz patrzeć w oczy –
szczególnie gdy proszą o coś więcej.
codzienność plącze się w labiryncie.
ciche kroki, drzwi – trzaskają.
nauczono cię pytać o znaczenie,
ale odpowiedzi nigdy nie przychodzą.
znasz kąty na pamięć,
ślady na ziemi,
ale nie ruszasz dalej.
to wszystko – po prostu jest.
a ty w środku,
jak kartka, która upadła
i czeka,
aż ktoś ją podniesie.
hej kochana słowa jak brzytwy. a książeczka cudnie opakowana stylistycznie , artystycznie piękna. Czytam o autorce i słucham o książce. Dziekuję :-)
OdpowiedzUsuńPiękne książka, chociaż ciężar swój ma, no wiesz, uściski.
Usuń