piątek, 20 grudnia 2024

Rozszczepiam wrażliwość na tysiąc drobin

 



Jestem krajem, którego nie sposób zdobyć.
Pod skórą drzemią palce – inne, obce,
przygniatają mi progi, rozrywają mapy.
Ktoś depcze po piętach, jakby brud miał mnie złamać.
Jakby wnętrze mogło być puste, odporne na odciski.

Zestawiam ich na półkach.
Tam szeleszczą, kneblowani, okryci kurzem jak stare listy.
Niech ich zgniecie cisza, niech ich wypluje sen.
Są zdania, których nie chcę słyszeć –
przecież nic się nie stało.

Ale ból jest jak krajobraz po wojnie.
Pejzaż wypełniony śladami pięści, zatopiony w otworach,
twardziele chodzą po nim boso i nie krzywią się z bólu.
Zazdroszczę im.
Ciągle uczę się gasić pożar.

Moja nadwrażliwość to chmura cholery,
która rzeźbi moje ciało,
przewierca dźwięk milczenia i pisze na murze
oskrobanym jak ściana zrujnowanej katedry:
jestem, jestem, jestem.


2 komentarze: