3 października Krzysztof Mich napisał o mojej książce (źródło), cytuję w całości:
Małgosia Południak, choć pewnie się tego nie spodziewała, to sprowokowała mnie dzisiaj do refleksji. Wracając z pracy żona wyjęła ze skrzynki i przyniosła do domu przesyłkę. To poetycki tom „Pierwszy milion nocy” autorstwa Małgosi. Intrygujący tytuł, a jeszcze bardziej wiersze, które znalazły się w książce. Trzeba je przeczytać, ale ponieważ nie piszę recenzji, a odnoszę się tylko do własnych refleksji jakie wywołał ten tom, to nie będę się silił na literacką krytykę, którą się nie zajmuję. Po prostu uważam, że to świetna książka poetycka i pięknie edytorsko wydana. Pierwsza refleksja to grafika, w której odnalazłem motywy znane mi z twórczości Witolda K (Kaczanowskiego). Miałem okazję poznać tego przyjaciela Polańskiego i świetnego malarza wystawianego m.in. w Galerii Sotheby`s, a jeden z jego obrazów dostałem przed kilkunastu laty, gdy był w Polsce i nadal wisi u mnie w domu obok portretu żony.
Druga refleksja odnosi się do intrygującego tytułu tej książki. W zamierzchłych, ginących w mrokach czasu, moich czasach studenckich, napisałem wiersz „dni”. Kończył się on frazą „ a wszystkiego nie więcej niż trzydzieści tysięcy”. To tyle dni i nocy mamy przeciętnie do dyspozycji podczas naszego życia. A przecież pamiętamy zaledwie nieliczne z nich. Gdybyśmy cofnęli się o milion dni wylądowalibyśmy w czasach Ramzesa I, egipskiej wędrówki ludów, wyjścia Żydów z Egiptu i osiedlenia się ich w Kanaan oraz podbojów asyryjskich na Bliskim Wschodzie. Historia naszej części Europy ledwo się wtedy zaczynała. Wprawdzie nad rzeką nazywaną dzisiaj Tollense doszło wtedy do starcia kilku tysięcy wojowników, ale nie wiemy dzisiaj nawet skąd pochodzili nieszczęśnicy, którzy tam zginęli. Nie przetrwała żadna relacja na temat tej bitwy. Cofnijmy się zatem o kolejny milion dni i nocy, a wylądujemy w Egipcie predynastycznym. Na naszych presłowiańskich terenach cywilizacja neolityczna była w stanie wytworzyć prostą ceramikę, narzędzia z krzemienia, a ludzie mieszkali w ziemiankach. Kolejny milion nocy wstecz to początki cywilizacji – powstanie pierwszych miast (Jerycho, Byblos - nota bene byłem w obu), początki osiadłej hodowli zwierząt (udomowienie owcy), upraw ryżu, etc. Na całym świecie żyło wówczas ledwie 5 milionów ludzi. I tak trzy miliony nocy wstecz stajemy bezradni z workiem pytań o nasze ludzkie początki. Wszystko co wiemy o naszych przodkach to domysły i detektywistyczna praca archeologów. Nie wiemy jakimi ludźmi byli nasi przodkowie. Nie znamy ich imion, nie wiemy co ich fascynowało, co cieszyło, o czym myśleli poza codziennymi troskami, nie wiemy jakie pytania zadawali sobie sami, jak postrzegali świat. Nie umieli nam o tym powiedzieć - nie znali pisma. Umiejętność zapisania słów zmienia bardzo wiele. To nie tylko umiejętność komunikowania się ze współczesnymi. To także przekaz dla kolejnych pokoleń. Nawet jeśli nie było to pierwotnym zamiarem piszących. To są te ślady, które zostawiamy wszyscy, którzy sięgamy po gęsie albo wieczne pióro, długopis lub gdy siadamy do maszyny lub komputera. Czy tego chcemy czy nie, odkąd wynaleziono pismo, a my z niego korzystamy, odciskamy swoje ślady. „Po owocach ich poznacie” miał według Mateusza powiedzieć jego Mistrz. Jedni będą się tych owoców wstydzili, inni będą wręcz z nich dumni. Ale to nie ocena autorów będzie ważna. Tę ostateczną notę wystawią ci, których jeszcze nie znamy. „Pierwszy milion nocy” to książka, której autorka nie będzie musiała się wstydzić przed czytelnikami. To bardzo interesujące i inspirujące wiersze. Od dawna jestem fanem poezji Małgosi Południak i wierzę, że ta książka przyczyni się do powiększenia tego kręgu. Dziękuję, że wysyłając książki pomyślałaś o mnie, Małgosiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz