Odruchowo badam dłonie, zapominam nazwy palców,
spoglądam w podłużne okna, gdzie światło układa się w czułe,
nieskończone równania.
Czy można kochać coś więcej niż przerwę w oddechu?
Długość frazy mierzyć w odstępach między kroplami?
Paddy nie znosi wyliczeń. To nie są rzeczy na zawsze.
Słowa, nawet najczulsze, rwą się jak nici rozprute
przez śmierć, która przychodzi niewyczuwalnie,
zapowiedziana tylko w sposobie, w jaki osiada kurz.
Tyle niewypowiedzianych zdań, drobnych gestów,
zatrzymanych w cieniu rękawa.
Czy w tej ciemności jeszcze istniejesz?
Czy nosorożec śni w kolorach ochry?
Czemu dzieci rosną, jakby nie widziały brzegów?
Uderza zapach chleba i przypalonych ziaren kminku.
Cisza, ten osobliwy stan, trwa tylko przez chwilę,
zanim osunie się w przymus, w zaciśnięte pięści poranka.
Pęknięcie w więzadłach rozrasta się jak echo.
Wiem, że kiedyś to wszystko stanie się pejzażem
— choć nie wiem, kto spojrzy na niego pierwszy.
nareszcie mogę się delektować, książką / zbiorem po całości :-**
OdpowiedzUsuń