Do wyczerpania wchodzę we wszystkie kąty,
moje albo twoje – nie wiem, dlaczego wstajemy o czwartej.
Oczy nigdy nie były bardziej okrągłe, palce bardziej wygięte.
Niektórzy stoją obok, nazywają mnie złudzeniem,
szarpią za ramię, kiedy odrzucasz myśl,
od której jeszcze mocniej się przywiązujesz.
Żeby nie spaść, może spaść – co za różnica
– wybudzasz magików z hipnozy?
Polonistom szybciej rośnie zarost, częściej boli głowa.
Zobacz, tak jak tobie! Na pięcie przetarta skarpetka.
Przestań się śmiać, zrozum absurd chwili.
Pojmujesz ciężar nieba – nie bardziej niż współczucie,
Paddy posyła erudytom jedno pchnięcie,
a pliszki przypisane kobietom
wypinają się w złości. Nie masz siły opróżnić kuwety,
kot szczeka pod oknem w duecie z psem.
Na zewnątrz głębiej zajmujesz się tradycją, nazywasz szanse,
ale te poważne przykłady wydają się drugorzędne.
Na początku i na końcu.
Widziałam wschodzące słońce. Minęło kilka godzin
i rzeczywiście, będzie padać. Paddy i jego przewidywania.
Muszę iść na pocztę, nie muszę robić obiadu.
Coś mnie oblepia, od środka – ściska i zamiera.
Coś mnie oblepia, od środka – ściska i zamiera.
OdpowiedzUsuńMoże to czas, czas teraźniejszy:(
Jutro pojadę w góry. Zmęczę ciało i przestanę myśleć o tym, że nie mam już siły.
M
Czas - tak, wzdycham, kiedy to piszę.
UsuńMiej się dobrze M.
delektuje sie
OdpowiedzUsuń