Twórcza praca bywa dla mnie jak kamień u nogi, który ciąży tak mocno, że co jakiś czas muszę się całkowicie zresetować – odciąć od natłoku myśli, barw, napływających słów, a także od tej wizualnej masy gówna (tak, okropne okładki!), która mnie przytłacza, wpędzając w stan zniechęcenia. Na szczęście pozostaje literatura. Zastanawiam się czasem, jak łatwo rzuca się nieprzemyślane komentarze pod tekstami, które nie są dla nas przystępne – często z powodu braku odpowiednich narzędzi czy zdolności percepcyjnych.
Kiedyś była grupa Beka z Poezji Polskiej, gdzie z mojego tomu Mullaghmore urządzono pokaz drwin. Bawiono się tam moimi tekstami i okładką, a uczestnicy wyraźnie mieli z tego uciechę. Te cztery osoby pamiętam do dziś. Większość piszących zna je, ceni, wielbi – co ciekawe. Administratorka musiała w końcu grupę usunąć, bo "beka" przerodziła się w hejt. Grzecznie milczałam, nie kusiło mnie, by reagować, choć przyglądałam się tej zabawie. Dlatego mocno weszła mi pod skórę.
Teraz ktoś anonimowo założył profil Czołówka wierszy. Przewidziałam, że niewinne zestawianie wierszy szybko przerodzi się w coś więcej, bo to cienka granica – tam, gdzie są emocje, a nadwrażliwi ludzie mają swój punkt zapalny bliżej niż inni. Autorka lub autor tej "czołówki" doskonale wie, co robi – podsyca innych do podobnych "zabaw". Anonimowość jest tu wyrachowanym wyborem. Widać, że nie brakuje jej/jemu wprawy.
PS
Wielu z Was jest uczestnikiem tego profilu, brawo Wy.
Dzisiaj musiałam to sobie zapisać.
PS2
(by the way) okładka ze zdjęcia jest piękna.
no cusz Margo...po Masłowskiej się przejechali i naród Masłowskiej nie zdzierżył. i krytycy. A ja dziękuję Tobie za Zytę. oraz u mnie aktualnie odwrotnie z aktami twórczymi one nie ratują.
OdpowiedzUsuńKażdy ratuje się inaczej/czym innym. Zytę uniosą, wyjątki mają problem ze zrozumieniem jej książki.
Usuń