Przeziębiłam się po przylocie z Polski, czekałam na autobus w sukience i czułam, jak mnie przeszywa lodowaty wiatr. To jest jakieś nieporozumienie zdrowotne. No i jest dalej zimno, a jak jest zimno, to nie ma finezji, ochów i achów. Podmuchy wiatru, stalowe chmury, dość nisko, wczoraj gdy odbierałam Zosię z przedszkola, widziałam dzieci biegające w zimowych czapkach, ale w krótkich spodenkach. Czekam na Paddiego, wróci, to zaparzę kawę, usiądziemy blisko siebie i będziemy rozmawiać. Ja o tym, kogo bym kropnęła, on będzie się śmiał i zastanawiał, czy żartuję. W tym jego błękitnym spojrzeniu przepadam w całości, bez zająknięcia.
Jeśli już ma się coś, w czym się przepadnie kiedy trzeba, to jest dobrze i reszta się nie liczy. Piękne, dziękuję🐦⬛
OdpowiedzUsuńDo usług :)
UsuńTo chyba .miłość 😃😍😘a raczej na pewno
OdpowiedzUsuńKiedyś usłyszałam, że miłość to choroba :P
UsuńZdrowiej.
OdpowiedzUsuńDziękuję, już jest lepiej.
Usuń