albo ciepła nie irytowała bardziej niż rany w wyniku tarcia.
Suchość, w tle okularów niewidoczna tajemnica.
Grzecznie popycham niepotrzebne przedmioty, spadają,
z ręki, do ręki obcej osoby. Czy żałuję, że nie mam
niczego, co można by odnaleźć w biografiach, omawiać
synonimy, podobieństwo, rozwiewać kurz?
Przejrzystość rodzi pragnienie, a zło wynika z bezczelności
kodów, czarnych kresek, przedawnienia. Jesteś wyjątkowo wysoka, więc
chłodne akwarele wzbudzają w tobie rozkosz. Zapominasz o sobie
i stoisz w mokrej trawie.
Znudzeni chłopcy kopią piłkę.
Dołki wypełnione żółcią, stamtąd ciągnie się linia
do samej krawędzi. Rytmiczne uderzenia ołówkiem, tytuły książek,
większość o tobie, w wyobraźni obce niebo. Trwa na marginesie
słowa. Scena upadku i podnoszenia.
scena upadku i podnoszenia...ćwiczę całe życie. Lubię z Twoich wiersz i prozy wyodrębniać takie fragmenty, które chętnie bym widziała w swoim teatrze.
OdpowiedzUsuńTo miłe T. Uściski
UsuńJa też! ja też! Tylko bez teatru :-). Lubię w Twojej poezji i prozie to, że zawsze znajdzie się jakieś zdanie, jakiś zwrot, jakiś słowny pejzaż, który mnie zatrzymuje. I choć często jest o życiu różnym od mojego, do mojego zawsze coś umiem dopasować.
Usuń