poniedziałek, 6 listopada 2023

Muszę cię zakończyć


 


Na dnie gorącego mleka migdałowego,
układają się ulubione słowa. Z odmiennych źródeł,
wydobywam korzenie, jak młode rośliny na deszczowy dzień.

Mówisz, że drapią w gardle.
Powietrze przepełnia brązowa woń torfu.
Czytam o niesprawiedliwościach,
o niewidomej, która bada palce w letniej wodzie.
Czy można dławić się z powodu zakończenia,
ważnego momentu, subtelnych szczegółów,
które przegapiamy?

Miłość, czasem przywiązana do czegoś trwałego,
choć może to tylko złudzenie, że nadchodzi sen,
który nas wyzwoli od ciężaru odpowiedzialności.
Wędrujemy po ścieżkach, mijając jeziora i szpilki,
które wystają z trawy.

Powstaje nowa droga, bez ołtarzy na skrzyżowaniach,
bez głębokich wżerów, które hamują wzrost zbóż.
Wtedy dociera do mnie poranek.
Pachnie świeżo upieczonymi bułkami i masłem.

Kawa. Nieproszeni goście. Przerwali moje czytanie,
zagięli strony. Ich odciśnięte na blatach linie szorowałam dwa dni.


2 komentarze:

  1. pierwsza fraza i ostatnia. moje.
    "Ich odciśnięte na blatach linie szorowałam dwa dni. Zwłaszcza.

    OdpowiedzUsuń